[ Pobierz całość w formacie PDF ]
42
swym, hm, specjalnym ładunku?
Tak odparł krótko Yale, ignorując zdziwienie Dary.
O czym wy mówicie? Jaki specjalny ładunek ?
zapytała.
Mężczyzni wymienili krótkie spojrzenia, jakby mówili:
Czy powiemy tej pani o tym, czy nie? Darę doprowadziło to
do szału. Yale zauważył jej lodowate spojrzenie i postanowił
jednak co nieco jej wyjaśnić.
Niedługo przed naszym spotkaniem, wczoraj wieczorem,
Hank natrafił na coś niezwykłego umieszczonego w jego
ciężarówce. Ktoś przykleił to w jego szoferce i najwyrazniej
zamierzał pózniej odzyskać. Pózniej, to znaczy, kiedy Hank
posłusznie przewiezie to z Kanady przez kilka granic
stanowych...
Co to znaczy to ? Narkotyki?
Ależ bystra, co? zwrócił się Sam do Yale a, jakby
chwalił go za dobrze wytrenowanego konia.
Czasami zbyt bystra mruknął Yale, spoglądając na
Darę. A więc Hank odlepił to i na postojach rozesłał ciche
ostrzeżenie do innych kierowców. Nie podawali tego przez CB,
bo Hank miał nadzieję, że złapie faceta, kiedy ten będzie chciał
odzyskać swój towar.
Dlaczego Hank nie poszedł na policję? zdziwiła się
Dara.
Yale i Sam znowu wymienili porozumiewawcze spojrzenia.
Miał pewne powody odparł cicho Yale. Poza tym
to była taka mała, mhm... osobista porcja...
Naszym zdaniem to robota jakiegoś drobnego szmuglera.
Zdarzało się to już wcześniej. Najbardziej dogodne miejsce do
odebrania towaru jest gdzieś na południe od granicy między
Kalifornią i Oregonem...
Kiedy już przekroczy się granicę stanu dodała Dara.
Właśnie. Ale tak się nie stało. Facet zjawił się już na
pierwszym postoju Hanka, zaraz po tym, jak was wysadził.
Choć nie spodziewali się go tak szybko, Hank i jego kumpel
43
omal go nie złapali. Sam zawahał się. Po dłuższej
naradzie podali jego rysopis policji. I teraz cała policja i połowa
facetów na autostradzie szuka tego skur... przepraszam panią,
gościa. Znajdą go wcześniej czy pózniej.
A więc sytuacja jest pod kontrolą rzekł Yale,
wyraznie czekając, by Sam poparł jego słowa.
Hank jest pewien, że wkrótce go złapią. Dla wszystkich
zainteresowanych będzie to oczywiście wielka ulga...
Oczywiście uśmiechnął się Yale. Dara znowu miała
wrażenie, że coś przed nią ukrywają.
No, dobrze, panowie. Postawmy sprawę jasno. O co
naprawdę chodzi? Dlaczego Hank przesyła nam tę wiadomość?
zapytała ostro.
Sam spojrzał na Yale a i wzruszył swym potężnym
ramieniem. Yale kiwnął głową i zwrócił się do Dary.
Wczoraj wieczorem, wkrótce po tym, jak Hank nas
wysadził, na tym samym postoju zjawił się ktoś, kto szukał tego
ładunku...
I...? Ciekawość była silniejsza od dumy. Dara
postanowiła poznać całą prawdę.
A wtedy ładunku już nie było.
Oczywiście. Przecież mówiłeś, że Hank od razu go
usunął!
Nie zapominaj, że miał pasażerów w czasie przejazdu
przez Oregon. Ten, kto umieścił towar w jego ciężarówce, bez
trudu mógł się dowiedzieć, że Hank podwiózł jakąś parę. Może
chciał sprawdzić, czy kiedy autostopowicze wysiedli, towar jest
nadal na miejscu. Nie znalazł go i doszedł do oczywistego
wniosku, że zniknął wraz z nami.
Och zrozumiała wreszcie Dara. A więc facet
myśli, że to my mamy jego towar?
Nie zna naszych kryształowych charakterów, więc
doszedł do takiej konkluzji, zgadza się powiedział
cierpliwym tonem Yale. Jedz jajka, bo wystygną.
Nie jestem głodna odparła Dara. Myślisz, że ten
44
facet będzie nas szukał?
Bardzo wielu ludzi słyszało wczoraj o was przez CB
wyjaśnił uprzejmie Sam. Szczerze mówiąc, nie wydaje się
nam, żeby chciało mu się was szukać. Po pierwsze ładunek nie
był taki, hmm, duży. Po drugie, jeśli nadal słucha CB, to wie, że
go ścigają. Jeśli ma dość rozsądku, zniknie bez śladu.
Będę jej pilnował, dopóki nie dowiemy się na pewno, że
go złapali oznajmił obojętnym tonem Yale, krojąc kiełbasę.
Sama się będę pilnować warknęła Dara. Czy
policja wie, że byliśmy wczoraj z Hankiem, Sam?
A po co miałby im o tym mówić? uspokoił ją z
uśmiechem Tyler.
To dobrze! westchnęła z ulgą Dara.
Wiele osób wiedziało, że wyszła z przyjęcia z Yale em
Ransomem. Wiele innych osób wiedziało, że odbyła
przejażdżkę autostradą i spędziła noc w tanim, przydrożnym
motelu. Gdyby w jakiś sposób, może z gazety, ta pierwsza grupa
ludzi dowiedziała się tego, co wie ta druga... Dara zadrżała. Aż
strach było o tym myśleć. Eugene to małe miasto, jej reputacja
jako maklerki mogłaby być zagrożona. Ludzie nie lubią
powierzać swoich ciężko zarobionych pieniędzy takim
nieodpowiedzialnym osobom!
Jakby czytając w jej myślach, Yale uśmiechnął się
tajemniczo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]