[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tonem. - Zwłaszcza kiedy zjawiła się u mnie policja
i prawie oskarżyła mnie o włamanie.
- Och, Rafe, tak mi przykro. Domyślam się, jakie
to musiało być przykre.
- Ta sprawa doprowadziła mnie do piekielnego
szału, ot co. Pierwsze przestępstwo popełnione wmieś-
cie po moimpowrocie, a tutejsi ludzie od razu się mnie
czepiają.
- Przykro mi - powtórzyła, próbując złagodzić
jego gniew.
- Mnie też, ale, niestety, już nie dadzą mi spokoju.
Jestempewien, że wkrótce znowu znajdzie się ktoś, kto
będzie za mną węszył i obserwował każdy mój krok.
- Przesadzasz.
Rafe zawahał się, jakby nie do końca rozumiał, o co
jej chodzi. Wreszcie cofnął ramię, którym obejmował
Alison, i zapytał ostrożnie:
- Skądwiesz, że byłemprzesłuchiwany?
- Ponieważ dzisiaj rano policja przyszła również do
mojego domu.
-I co?
- I... i powiedziałamimprawdę.
Ponownie wziął ją wramiona.
- To znaczy, że przyznałaś się, że spędziłaś ze mną
całą zeszłą noc?
118
43
n
a
+
n
a
j
- Całą noc - wyszeptała łagodnie, rzucając mu
czułe spojrzenie.
Rafe przeraził się.
- O Boże, Alison, nie pomyślałaś, jak bardzo
niekorzystne może być dla ciebie takie wyznanie i jak
wpłynie na twoją reputację? Przecież zamierzasz ot-
worzyć sklep...
Alisonpołożyła mupalecna ustach, żebygouciszyć.
- Niczego nie żałuję - oznajmiła stanowczo. - Ab-
solutnie nie mogłam pozwolić na to, by aresztowano
niewinnego człowieka, zwłaszcza człowieka, którego
mam zamiar poślubić.
W oczach Rafe'a pojawiły się osobliwe ogniki.
Poruszył wargami, jakby nie potrafił wymówić od-
powiednich słów. Jeszcze raz przycisnął ją do siebie
i wtulił twarz wjej szyję.
- Jesteś wyjątkowa, wiesz?
Dla Alison liczyło się wtymmomencie tylko to, że
znajdowała się w jego ramionach. Fakt, że napotykali
tyle przeszkód, wydawał się niesprawiedliwością.
Wszystko powinno być takie proste - wystarczyło
kochać go i stać się częścią jego życia - ale nie było.
- Chciałabym, żeby wszystko układało się lepiej,
kochanie - wypowiedziała swoje myśli na głos. - Prag-
nę tylko móc cię kochać bez ograniczeń - dodała
wyzwalając się z jego objęć. Podeszła do kominka,
uklękła i ogrzała sobie dłonie.
- Szczęście nie powinno być takie trudne do osiąg-
nięcia.
Rafe stanął za jej plecami i położył rękę na ramieniu
Alison.
- Comasz na myśli?
- Chodzi o Heather - odparła bezbarwnymgłosem
Alison. - Kiedy powiedziałam o nas inspektorowi,
była w pokoju. Podobnie jak June.
119
43
n
a
+
n
a
j
Rafe zaklął. Spojrzała mu w twarz, uśmiechając się
niepewnie.
- Wyraziłeś dosadnie to, co czuję, tylko że ja nie
mogłamsobie pozwolić na użycie takichsłów.
- Jakona to przyjęła?
- Niezbyt dobrze. Nie byłamwstanie złagodzić tego
ciosu. Planowałam, żewydwojespotkaciesię i poznacie.
Potemmiałamjej powiedzieć, że się pobieramy. Nieste-
ty, nic nie wyszło z moichplanów. Mimo wszystko nie
spodziewałamsię, że zareaguje takgwałtownie.
Rafeodgarnął włosy.
- Mówiłaś, żeilema lat?
- Dwadzieścia.
- Czyniejest trochę zadorosłananapadyzłości?
- Oczywiście, że tak. Ale potrafię zrozumieć, co je
wywołało. Jej poczucie bezpieczeństwa zostało za-
grożone.
- Zlubzemną nie oznacza, żejąopuścisz.
- Ona na mnie polega - wyjaśniła Alison. - Wie, że
może do mnie przyjść o każdej porze dnia i nocy.
Jestemdla niej jakmatka.
- Wtakimrazie pora, żebywydoroślała - stwier-
dził Rafe. - Będzie musiała pogodzić się z faktami.
I lepiej niechsię tak stanie już teraz.
Alisonpoczuła gniew, choć rozumiała, dlaczego Rafe
okazał brakwspółczuciadlaHeather. Przecież jej nieznał.
- Naturalnie, że wkońcu wydorośleje i wszystko
zrozumie - powiedziała cierpliwie. - Imbędzie starsza,
tymmniej będzie mnie potrzebowała.
- Ile musi mieć lat, żebyś mogła przestać jej mat-
kować?
Alison aż zaniemówiła ze złości. Jednak szybko
odzyskała panowanie nad sobą.
- Nie matkuję jej. Ona ma nawet chłopaka, za
którymszaleje.
120
43
n
a
+
n
a
j
Urwała.
- Torównież stanowi część problemu.
Twarz Rafe'a przez chwilę wyrażała ból i Alison
natychmiast pożałowała swoich słów.
- Heather czuje się upokorzona, tak? - zapytał
głosem, w którym zabrzmiała gorycz. - Upokorzona
tym, że jej siostra związała się z byłymwięzniem.
Nie patrząc na Alison, usiadł na krzesełku, które
wcześniej przysunął do kominka, i obserwował tań-
czące płomienie. Na dworze było zdecydowanie chłod-
no, ale w domu panował wręcz upał. Mimo to Alison
zadrżała, wyczuwając, że znów wyrasta między nimi
nieprzebyty mur. Przerażona, podeszła do Rafe'a,
odsunęła jego ręce i usiadła mu na kolanach.
- Proszę cię, Rafe, spróbuj zrozumieć. Bądz wyro-
zumiały dla mnie i dla Heather - błagała, kładąc dłonie
na jego policzkach. - Chcę, żebyś ją poznał w tym
tygodniu. Jestempewna, że potemwszystko jakoś się
ułoży.
- Nie licz na to, że sprawy pójdą gładko, Alison.
To, co jest cenne wżyciu, nigdy nie przychodzi łatwo.
Cofnęła się.
- Comasz na myśli?
- Wiesz, co mamna myśli. Nie osiąga się szczęścia
ani żadnej rzeczy, która jest coś warta, bez walki.
Nigdy nie znałemwylęknionej osoby, która jednocześ-
nie byłaby szczęśliwa.
- Atysądzisz, że jestemwylękniona?
- Tylko ty możesz sobie odpowiedzieć na to pyta-
nie - odparł spokojnie.
- Może masz rację. Trudno powiedzieć. Ale wiem,
że nie mogę znieść myśli, iż przestałeś we mnie wierzyć
- odrzekła Alison i przytuliła się do niego, jakby wten
sposób chciała wchłonąć jego siłę i pewność.
- W takim razie walcz o nas -rzekł stanowczo Rafe.
121
43
n
a
+
n
a
j
Tuliła się do niego, a szorstki materiał jego koszuli
drapał ją w policzki.
- Rafe, obejmij mnie. Nie pozwól, żebymkiedykol-
wiek odeszła.
- Nie mamzamiaru ci na to pozwolić - powiedział
ochrypłym głosem. - Nigdy.
Wycisnął na jej wargach mocny, namiętny pocału-
nek, który odwzajemniła z niezwykłą gwałtownością.
Nagle pocałunki przestały im wystarczać. Potrzebo-
wali czegoś więcej. Całowali się coraz namiętniej, a ich
wargi stawały się coraz bardziej gorące i wilgotne.
Alison jęknęła, kiedy oderwał się od niej i ściągnął
z niej sweter. Poczuła jego dłonie na swych pełnych
piersiach.
- Och, Rafe - krzyknęła, kiedy wilgotne usta
mężczyzny otoczyły jej nabrzmiałe sutki. Pieszczota
języka i warg wznieciła wniej prawdziwy żar. Spróbo-
wała dosięgnąć suwaka w jego dżinsach. Po paru
chwilach poczuła w dłoniach jego męskość.
Rafe oddychał szybkoi głęboko.
- Och, Alison, och tak - powtarzał, patrząc na nią
zamglonymi oczami. - Chcę cię tutaj. Chcę się znalezć
w tobie. Teraz.
- Tak, teraz - zgodziła się, pozbywając się spodni.
Wtym momencie nie liczył się dla niej ani czas, ani
miejsce, ani okoliczności.
Kiedy wreszcie rozebrał ją całkiem i posadził na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl