[ Pobierz całość w formacie PDF ]
plan wywózki zrealizowano by. Pod okupacją niemiecką ojciec działał w konspiracji. W 1945
roku udał się do Urzędu Repatriacyjnego po skierowanie na Ziemie Odzyskane. Chyba sam
wolał uciekać przed NKWD. Pod koniec maja przybył do Kętrzyna.
- Są pewne zbieżności z tym, co opowiadałeś o swoim dziadku - zwróciłem się do
Olbrzyma. - W twoim wypadku jednak rozkaz padł chyba tuż po zapadnięciu decyzji o
wycofaniu armii Samsonowa z Prus Wschodnich. Z tego co opowiadał pan Tadeusz, możemy
w przybliżeniu określić miejsce, gdzie to wszystko wydarzyło się.
- Trzeba wiedzieć, gdzie stacjonował sztab, gdzie stała wieżą, gdzie zaatakowali
niemieccy kawalerzyści - wyliczał Maciek,
Zauważyłem, że w czasie tej wyliczanki Olbrzym uśmiechał się. Trochę mnie to
zmroziło. Obawiałem się, czy znowu nic rozpocznie jakiejś podwójnej gry.
Była już trzecia nad ranem. Wszyscy wsiedliśmy do dodge a i ruszyliśmy w stronę
Reszla. Staruszka posadziliśmy na honorowym miejscu obok kierowcy.
- Co panu opowiadał Batura? - zapytałem siadając na ławeczce pod plandeką.
- Podał się za pana - odparł pan Tadeusz. - Mówił, że pan go ściga, że jest pan
oszustem i że ma pomagierów przebranych za harcerzy.
Maciek i Gustlik w tym czasie ułożyli pałatki i karimaty na podłodze, nakryli się
kurtkami i zasnęli.
- Skąd pochodził pana ojciec? - Olbrzym zapytał mężczyznę.
Dziennikarz właśnie zmieniał biegi i wskutek zgrzytu skrzyni biegów nie usłyszałem
odpowiedzi.
Po godzinie zajechaliśmy do Reszla. %7łona pana Tadeusza wybiegła zapłakana na
powitanie męża. Pożegnaliśmy się, a Jacek z czwórką harcerzy dołączyli do nas.
- Proponuję nocleg u mnie - zapraszał nas Olbrzym.
- Dobrze, ale zawieziesz nas na olsztyński dworzec?
- Oczywiście, po południu jest jakiś pociąg do Warszawy.
Po dwóch godzinach znalezliśmy się w domu na wysepce Olbrzyma. Harcerze uparli
się, że położą się spać na werandzie.
- Zwieże powietrze nam nie zaszkodzi - argumentował Jacek.
Podejrzewałem, że chcieli uknuć jakiś plan dalszych poszukiwań skarbu. Sam więc
ułożyłem się do snu na kanapie w salonie, skąd było bezpośrednie wyjście na taras. Miałem
nadzieję, że coś podsłucham. Jednak sen i zmęczenie były silniejsze.
Obudziłem się w południe. Wyjrzałem na werandę. Zobaczyłem, że harcerze leżeli
równo jeden obok drugiego i spali jak zabici.
Po cichu wszedłem na górę, gdzie nasz gospodarz miał swoją sypialnię i pracownię.
Przez uchylone drzwi podejrzałem, że śpi. Na stole była rozłożona mapa obejmująca swym
zasięgiem teren bitwy pod Tannenbergiem w sierpniu 1914 roku. Olbrzym rozstawił na niej
maleńkie, dwuipółcentymetrowe figurki żołnierzy.
Zszedłem na dół do kuchni, żeby zacząć przygotowywać pózne śniadanie. Po
półgodzinie dołączył do mnie Olbrzym. Był dziwnie milczący.
- Myślisz o opowieści staruszka? - zapytałem go.
- Tak. Najbardziej zadziwia mnie pewna zbieżność losów jego ojca z losami mojego
dziadka. Dlaczego sztab Samsonowa chciał łącznie zakopać aż cztery skrzynki, jeśli wierzyć
tym opowieściom.
- Faktycznie, ilość zakopanych skrzynek rozrasta się w niesamowitym tempie -
przyznałem.
- W jednym wypadku mamy pewne wskazówki pozwalające nam zlokalizować
miejsce skrytki w czasie i przestrzeni.
- Temu mają służyć ci żołnierze na mapie? - wypaliłem.
Olbrzym spojrzał na mnie. W jego oczach widziałem zaskoczenie i gniew.
- Tak. Nie myśl, że chcę coś ukryć przed tobą. Po prostu ta moja instalacja stoi już
prawie od tygodnia. Wpatruję się w nią każdego dnia i nic nie mogę wymyślić.
- Mogę przyjrzeć się jej z bliska?
- Jasne, chodz.
Poszliśmy na górę. Na stole leżała powiększona dwukrotnie mapa znaleziona w
domku Brecskova w Zielonowie.
- Każdy żołnierz w przybliżeniu odpowiada jednemu pułkowi - opowiadał Olbrzym. -
Zrobiłem tak, bo część dywizji uległa przecież rozproszeniu i rozbiciu. Do podstawek
przyczepiłem chorągiewki pozwalające łatwo zorientować się, co jest co.
- Skąd masz żołnierzy? - zapytałem oglądając starannie pomalowane miniaturki.
- Kiedyś zajmowałem się modelarstwem, głównie w skali l :72, niemieckiej broni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]