[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nieodporna na pocałunki, zadręczał ją przy każdej
okazji. Wystarczyło tylko, by pozwoliła sobie na
moment nieuwagi, a już kradł jej szybkiego całusa,
przyprawiającego o zawrót głowy.
Jednak kiedy próbowała na serio porozmawiać na
tematy osobiste, momentalnie stawał się milczący
i niewzruszony jak przysłowiowy głaz.
Nie tylko w sprawie oswajania" nie osiągnęła
żadnych postępów. Dotychczas nie udało im się roz
szyfrować sensu tajemniczych liczb zaznaczonych na
mapie i poszukiwania skarbu utknęły w miejscu. Sarah
czuła się beznadziejnie sfrustrowana.
- Jesteś strasznie niecierpliwa - powiedział Gide
on, kiedy po raz kolejny przeszukiwali gęsto zalesione
tereny, będące niegdyś własnością Emeliny Fleetwood.
POSZUKIWACZ SKARBÓW " 83
Niewiele zostało z dawnego domu - jedynie spró
chniałe ściany i dziurawy dach. W pewnej odległości od
niego leżał stos desek, który mógł być zawaloną szopą.
Wokół poniewierały się jeszcze pordzewiałe gwozdzie
i okucia. Resztę pochłonął zaborczy las. Najwyrazniej
pózniejsi właściciele tej ziemi nie dbali o posiadłość.
- Straciliśmy już dwa dni, Gideon, a przecież mamy
mapę - powiedziała z niezadowoleniem Sarah.
- Ta twoja bezcenna mapa jest tylko prymitywnym
szkicem, który nikomu się nie przyda.
- Jestem pewna, że jest prawdziwa - upierała się
- a jej odczytanie powinno być twoją sprawą. W końcu
chyba jesteś ekspertem? - Przystanęła i jeszcze raz
przyjrzała się wyblakłemu arkuszowi papieru. - Te
liczby: sześćdziesiąt, dziewięćdziesiąt i linia prosta,
łącząca dwa punkty, przy której napisano liczbę
piętnaście - co to, u licha, może oznaczać? I jeszcze
zdanie: Biała skała na skrzyżowaniu B i C. Dziesięć
kroków ku północy". Gideon, jestem pewna, że musie-
liśmy przeoczyć coś ważnego.
- A, tak. Białą skałę.
- Skałę też. Gdzie ona może być? - Po raz kolejny
tego dnia rozejrzała się wokół, ale nie dostrzegła ni
czego, poza zieloną ścianą lasu.
- Prawdopodobnie rozkruszyła się albo z czasem
wiatr naniósł ziemię i zarosły ją rośliny. Ludzie, którzy
zakopują skarby, na ogół liczą, że odkopią je najpóz
niej po paru latach, dlatego przyjmujÄ… za punkty od
niesienia drzewa, domy albo inne rzeczy, które nie są
niezmienne ani wieczne. Nie ułatwia to zadania następ
nym pokoleniom, poszukującym złota przodków.
- Myślisz o szopie? - zapytała Sarah, marszcząc
brwi.
84 " POSZUKIWACZ SKARBÓW
- Jasne. Dawniej z lubością korzystano z takich kry
jówek. Kto szukałby złota pod spróchniałymi deskami?
- Oczywiście, ty - zaśmiała się. - Czy kiedykol
wiek coś znalazłeś?
- Odmawiam odpowiedzi na tak niepoważne pyta
nie. Poza tym jestem piekielnie głodny - oznajmił.
- Czy przewidziałaś może jakiś posiłek?
- Wiesz, chwilami odnoszę wrażenie, że masz żo
łądek zamiast mózgu. Od kiedy zrobiłam ci pierwszy
obiad, wykazujesz niezdrowe zainteresowanie jedze
niem.
- Powinnaś być zachwycona. Przecież powiadają,
że droga do serca mężczyzny prowadzi przez żołądek.
Sarah rzuciła mu spojrzenie z ukosa.
- Naprawdę? Czy w takim razie zbliżyłam się choć
trochÄ™?
Na ułamek sekundy otoczył ją silnym ramieniem
i przyciągnął do siebie. Jego wargi musnęły zmysłowo
nagrzane słońcem, pachnące włosy.
- Możesz być tak blisko, jak tylko zechcesz, Sarah.
- Dziękuję. - Z ociąganiem uwolniła się z nęcą
cych objęć i ruszyła w stronę polanki, gdzie zostawiła
piknikowy koszyk. Gideon szedł za nią zamyślony.
- Co się stanie, jeśli znajdziemy kolczyki? - zapytał
znienacka.
- Nie, jeśli", tylko kiedy" je znajdziemy - poprawi
ła z przekonaniem. Zatrzymała się przy koszyku, przy
klękając na ziemi. Wyjęła obrusik w biało-czarną kratę
i rozłożyła go na trawie. - Stanie się to, co uzgodniliśmy.
Ty zabierzesz jedną parę, a ja cztery pozostałe.
- A dalej? Kiedy ty wrócisz do Seattle, a ja do
swoich kotów? - indagował, siadając wygodnie opa
rty o pień drzewa.
POSZUKIWACZ SKARBÓW " 85
Zastanawiała się, co powiedzieć.
- Nic specjalnego - stwierdziła wreszcie. - Nie za
stanawiałam się jeszcze, jak mają wyglądać nasze
stosunki po znalezieniu skarbu. Przecież nie mog
łabym zostać u ciebie. Jeszcze do tego nie dojrzałeś.
- Nie? - mruknął z ustami pełnymi kanapki z tuń
czykiem.
- Nie. Dlatego myślę, że musielibyśmy kursować
między swoimi domami. Co nie będzie łatwe, bo
w następnym miesiącu mam zacząć nową książkę.
Kiedy piszę, wpadam w trans i szkoda mi każdej
chwili.
- A ja mam swój magazyn, który muszę przygoto
wać na pierwszego każdego miesiąca.
- Bardzo to wszystko skomplikowane, prawda?
Ale jakoÅ› sobie poradzimy.
- Bardziej prawdopodobne jest, że kiedy tylko
znajdziemy skarb, powrócisz do swojego świata i skoń
czy się oswajanie - powiedział sucho.
- Nie, tak nie może się skończyć.
- Wiem, co będzie, Sarah.
- Czy naprawdÄ™ tak trudno ci o odrobinÄ™ zaufania
do mnie?
- Jak mógłbym ci zaufać, skoro znam cię zaledwie
od trzech dni?
- Ależ Gideon, praktycznie znamy się od czterech
miesięcy!
- Byliśmy tylko korespondencyjnymi znajomymi,
a nie kochankami.
Sarah zaczęła gotować się ze złości. Opanowała się
z najwyższym trudem. Z drżeniem uświadomiła sobie,
że była na krawędzi wybuchu. Gideon świadomie ją
prowokował.
86 " POSZUKIWACZ SKARBÓW
- Proszę, przestań mnie drażnić.
- Nie miałem takiego zamiaru. Pamiętasz naszą
rozmowę, kiedy zawieraliśmy układ? Tobie wystar
czyły cztery miesiące korespondencji. Mnie nie. Po
zwól, żebym miał cię przez cztery miesiące w łóżku,
bez względu na to, czy znajdziemy te kolczyki, czy
nie. Wtedy dopiero będę wiedział, co naprawdę nas
Å‚Ä…czy.
Sarah drżącymi rękami zawinęła nie dojedzoną
kanapkÄ™.
- Nie mów tak do mnie, Gideon - powiedziała,
zaciskając zęby.
- Nie lubisz, jak ci siÄ™ stawia wymagania, co?
- zapytał z niemiłą miną. - Wcale nie jestem zasko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]