[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czym była ich wspólna noc.
 Ależ to jest dwukrotnie więcej, niż ustaliliśmy!
Nie mogę tego przyjąć... Nie mogę przyjąć
ani pierwszej, ani tym bardziej drugiej kwoty. Nie
po...
Zawiesiła głos, widząc jego wyraz twarzy.
Znowu przybrał służbową minę obcego człowieka,
który jedynie ma z nią załatwić interes, a tymczasem
ona robi trudności. Opierał się o biurko,
maksymalnie się od niej odsuwając, i założył ręce
na piersiach, marszcząc brwi. Stanowił przeciwieństwo
owego czułego, namiętnego kochanka,
jakim się stał ostatniej nocy.
 Nie po czym?  zapytał rzeczowo. Zdawało
się, że w jego głosie nie ma ani cienia prowokacji.
 Nie po tym weekendzie.
 Właśnie ze względu na przebieg weekendu
podwoiÅ‚em kwotÄ™. ByÅ‚aÅ›...  UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. Ów
uśmiech sprawił, że miała wrażenie, że jej serce
ścina lód.  Byłaś niezwykła. A ten weekend potoczył
się o wiele lepiej, niż przypuszczałem. Daleko
wykroczyłaś poza swoje obowiązki.
Adam obszedł biurko i zasiadł w swoim skórzanym
fotelu. Rozparł się niczym król na tronie.
Mierzył ją wzrokiem.
 Oceniłem, że prezentujesz sobą owiele większą
wartość, niż ustaliliśmy wcześniej, i chcę cię
na wyłączność.
 Na wyłączność?
Lainey nie wierzyła w to, co słyszy. Jeśli ona
i Adam mieli być w związku, było oczywiste,
że to związek na wyłączność. Nie należała do
kobiet, które spotykają się z dwoma mężczyznami
naraz.
 Powiedz Lingowi, by znalazł sobie inną osobę
towarzyszącą. Nie zamierzam się tobą dzielić.
Oczywiście nadal będę płacić ci pensję i za dnia
będziesz pełnić obowiązki mojej asystentki. Ale
w nocy... w nocy będziesz ze mną.
 Co takiego?  Lainey dławiło oburzenie.
 Mam być kim? Twoją dziwką?  Jej głos zabrzmiał
w gabinecie, jakby ktoś tarł paznokciem
o szkło.  Czy o to w tym wszystkim chodzi?
 Podeszła do biurka i drżącymi rękami
rzuciła czek.  Chcesz mi płacić, żebym z tobą
sypiała?
Oczy wypełniły jej się łzami. Jeszcze nikt nigdy
jej tak nie obraził. Nie chciała jednak okazywać
przed nim słabości i powstrzymała łzy.
 Sądziłam... Sądziłam...  zająknęła się, lecz
głos kompletnie się jej załamał.
 Tak? Co sądziłaś?  Adam splótł dłonie
i uniósł wzrok.
Uświadomiła sobie, że nigdy nie powie Adamowi,
jakie były jej marzenia i nadzieje. Popełniła
kolosalny błąd i musiała za to zapłacić.
Zabrała czek z biurka i podarła go na drobne
kawałki, rozsypując mu przed nosem. Oddychała
spazmatycznie. Wiedziała, że jeszcze chwila
i wybuchnie płaczem.
 Teraz to już nie ma znaczenia, co myślałam.
Nie jestem i nigdy nie byłam niczyją dziwką,
Adamie Palmer. Przyjmij do wiadomości, że odchodzę.
Nie zamierzam już dla ciebie pracować.
W żadnej roli.
To mówiąc, obróciła się na pięcie i szybko wyszła
z jego gabinetu. Nie była zdolna na niego
patrzeć, nie mogła dłużej z nim rozmawiać. Gdy
tylko drzwi gabinetu się za nią zamknęły, łzy pociekły
jej po policzkach. Wzięła torebkę i poszła
prosto do windy.
Wswoim samochodzie oparła głowę o kierownicę
i zaszlochała. Czuła rozdzierający ból. Dopiero
po chwili zauważyła, że łzy spływały jej po
twarzy na nowe spodnie, za które zapłacił Adam.
Sądził, że zapłacił za każdą żałosną część jej osoby
tak samo jak za te spodnie.
Co ona sobie, do diabła, wyobrażała? Mężczyzni
tacy jak Adam Palmer nie spotykali siÄ™ z kobietami
takimi jak ona. Nie na poważnie. Musi
się wziąć w garść, nim wróci do domu i spotka się
z dziadkiem.
OBoże, dziadek. Jak ona mu powie, że zrezygnowała
z wypłaty, która umożliwiała im spłacanie
Linga? Nie chciała nawet myśleć o utracie
pensji. To było dla niej zbyt wiele.
W końcu całym wysiłkiem woli uspokoiła się.
Zerknęła do lusterka. I tak już wyglądała koszmarnie:
podpuchnięte oczy, zniszczony makijaż.
Nie mogła się teraz nad sobą rozczulać. Musi być
silna  dla dziadka i dla samej siebie.
Szybko poprawiła makijaż i włączyła samo-
chód. Ruszyła na drogę prowadzącą do domu.
Przetrwa to tak jak przetrwała już wiele kryzysów
w swoim życiu. Jednak głęboko w sercu czuła, że
coś w niej ostatecznie umarło. Pogrzebała już resztki
nadziei na miłość.
Niepotrzebnie się martwiła, że Hugh zauważy,
że coś jest nie tak. Zawsze widział, kiedy wcześniej
wracała z pracy, gdy nagle była ubrana inaczej
niż zwykle, kiedy miała niewyrazną minę.
W myślach układała sobie wersję, która by go
uspokoiła. Nie chciała dokładać mu zmartwień.
Zwłaszcza teraz.
Jednak gdy tylko ujrzała go siedzącego nieruchomo
w swoim ulubionym fotelu, serce dosłownie
przestało jej bić. Jego twarz była szara z niewyspania,
patrzył przed siebie niewidzącym
wzrokiem. Wyglądał strasznie.
 Dziadku!
Rzuciła swoje rzeczy za próg i podbiegła do
niego. Kucnęła u jego boku i wzięła jego potężne
dłonie w swoje drobne palce.
 Jesteś chory? Wezwać lekarza? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl