[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie odchodzili od nóg swego pana.
 Zdegenerowane żałosne pachołki  szydził Elryk.
 Nie tak żaÅ‚osne jak ty, Elryku z Melniboné  zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ Darnizhaan. 
Czy przyszedłeś dobić ze mną targu, czy też powierzyć duszę swojej żony pod
moją opiekę, żeby mogła spędzić wieczność na umieraniu?
Twarz Elryka była niewzruszona.
 Zniszczyłbym cię, instynkt mi to nakazuje, ale. . .
 To ty musisz zostać zniszczony, Elryku. Jesteś anachronizmem. Twój czas
już minął  Martwy Bóg uśmiechnął się prawie ze współczuciem.
39
 Mów za siebie, Darnizhaanie!
 Mógłbym cię zniszczyć.
 Ale nie zrobisz tego  odpowiedział Elryk. Chociaż nienawidził bezgra-
nicznie tego Martwego Boga, uświadomił sobie niepokojące uczucie braterstwa
w stosunku do Darnizhaana. Obaj reprezentowali przeszłość, żaden z nich nie na-
leżał do terazniejszego świata.
 Więc zniszczę ją  powiedział Martwy Bóg.  To mogę zrobić bezkarnie.
 Zarozinia! Gdzie ona jest?
Po raz kolejny potężny śmiech wstrząsnął Wąwozem Xanyaw.
 No patrzcie, do czego to doszÅ‚o. ByÅ‚ czas, gdy żaden Melnibonéanin,
a w szczególności nikt z królewskiej linii, nie przyznałby się, że mu zależy na
drugiej śmiertelnej istocie, zwłaszcza gdy ta należała do zwierzęcej rasy. Rasy
podludzi z MÅ‚odych Królestw. Królu z Melniboné, czy ty spółkujesz ze zwierzÄ™-
tami? Gdzie się podziała twoja duma, twój okrutny i wspaniały charakter? Gdzie
znakomita nikczemność? Elryk, gdzie się podziało twoje zło?
Dziwne uczucia owładnęły albinosem, gdy przypomniał sobie swoich praoj-
ców, cesarzy  czarnoksiężników z Wyspy Smoków. Zrozumiał, że Martwy Bóg
rozbudził te emocje z premedytacją. Z pewnym wysiłkiem Elryk zdołał odsunąć
je od siebie, by go nie pochłonęły.
 To jest przeszłość!  krzyknął.  Na Ziemi nastały teraz nowe czasy.
I mój czas niedługo przeminie, ale twój już dawno minął!
 Nie, Elryku. Zapamiętaj moje słowa, cokolwiek by się zdarzyło. Zwit tylko
minął i niedługo powiew poranka wywieje go jak zeschłe liście. Historia Ziemi
jeszcze się nawet nie rozpoczęła. Ty, twoi przodkowie, ludzie z nowych ras, wy
wszyscy jesteście jedynie wstępem do historii. Gdy rozpocznie się prawdziwa hi-
storia Ziemi, nikt o was nie będzie pamiętał. Ale my możemy to zmienić, możemy
przeżyć, podbić Ziemię i ochronić przed Władcami Prawa, przed Przeznaczeniem,
przed Kosmiczną Równowagą. Musisz mi dać miecze, żebyśmy mogli żyć dalej!
 Staram się ciebie zrozumieć, ale mi to nie wychodzi  powiedział Elryk
z zaciśniętymi zębami. Czy przyszedłem tu żeby targować się o moją żonę, czy
walczyć o nią?
 Nie rozumiesz  Martwy Bóg parsknął rubasznym śmiechem  ponie-
waż my wszyscy, Bogowie i ludzie, jesteśmy jedynie marionetkami w nic nie
znaczÄ…cej sztuce, zanim nadejdzie czas prawdziwej historii. Nie powinieneÅ› ze
mną walczyć, lecz raczej stanąć po mojej stronie, ponieważ ja znam prawdę. Jest
nam pisany wspólny los. %7ładen z nas już nie istnieje, stare narody skazane są na
zagładę, ty, ja, moi bracia, o ile nie dasz mi mieczy! Nie wolno nam walczyć ze
sobą. Poznaj naszą straszliwą wiedzę, wiedzę dzięki której staliśmy się obłąka-
ni. Nie ma niczego: przeszłości, terazniejszości, przyszłości. My nie istniejemy,
żaden z nas.
40
 Wciąż cię nie rozumiem  Elryk pokręcił głową.  I nawet gdybym bar-
dzo chciał, też pewnie bym cię nie zrozumiał. Pragnę jednak tylko zwrotu mojej
żony, a nie pogmatwanych zagadek!
Darnizhaan ponownie się zaśmiał.
 Nie! Nie dostaniesz swojej kobiety, póki nie oddasz nam mieczy. Nie zda-
jesz sobie sprawy z ich właściwości. Ich celem nie było zniszczenie nas, ich praw-
dziwym przeznaczeniem jest zniszczenie świata, takiego jakim jest on teraz. Jeżeli
je zatrzymasz, będziesz odpowiedzialny za wymazanie pamięci o sobie. Ci, którzy
przyjdą po tobie, nie będą cię pamiętali.
 Przyjąłbym to z zadowoleniem  powiedział Elryk. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl