[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lepszymi w kraju szkoÅ‚ami dla dzieci szczególnie uzdol­
nionych. Jeśli któreś z naszych dzieci będzie przejawiało
talent w jakiejś dziedzinie, będzie się je kształcić w tym
kierunku.
- Jeśli zechce - dorzucił.
- Zgoda.
- Zatem zaÅ‚atwione. Mam w domu kopiÄ™ kontraktu. Je­
śli uważasz, że tu już skończyliśmy, możemy jechać do
mnie i przeredagować umowę, zanim zmienisz zdanie.
- Mów o sobie - mruknęła. - Jesteś bardziej uparty
w swych żądaniach.
- Tylko dlatego, że mam szerokie spojrzenie na naszą
przyszłość.
- Przez co nie potrafisz dostrzec szczegółów.
- To ty masz klapki na oczach - nie ustępował Joe. -
Uważasz, że liczy się tylko praca. Zapomniałaś, że przede
wszystkim jesteÅ› kobietÄ….
- Przede wszystkim jestem sobą, Libby Michałowski,
i jeśli nie będę szczera wobec siebie samej, nie będę szczera
wobec nikogo.
- Nie mam ochoty na bezsensowne rozważania filozo­
ficzne. Wracajmy do domu i poprawmy kontrakt. Potem
zamówimy pizzę i spiszemy uwagi odnośnie do remontu.
Chcę jutro zanieść je architektowi.
- Dwie pizze - dodała szybko Libby. - Umieram
z głodu.
- Nie samym chlebem człowiek żyje - zauważył Joe
i skrzywił usta w dwuznacznym uśmiechu.
- A co? Chciałbyś poza tym pooglądać telewizję? -
spytała zaczepnie, choć jej serce zatrzepotało radośnie na
jego słowa. Najwyrazniej nie chciał, aby wieczór upłynął
jedynie na rozmowie. Podzielała jego oczekiwania. Ich
znajomość pomału dobiegała końca. Kontrakt zostanie
ostatecznie zredagowany i z początkiem września nie będą
mieli pretekstu, aby siÄ™ nadal spotykać. PosmutniaÅ‚a. GorÄ…­
co zapragnęła zachować jak największą ilość wrażeń.
- Nie mów mi o telewizji. - Wzruszył ramionami. -
Wciąż'jeszcze śni mi się  Władca Pierścieni".
Libby spojrzała na jego uśmiechniętą twarz i jej obawy
uleciaÅ‚y bez Å›ladu. KochaÅ‚a go. KochaÅ‚a jego bÅ‚yskotli­
wość, nawet jego charakter, dobry humor i Å›mieszny spo­
sób, w jaki przekrzywiał głowę, gdy myślał. Wszystko
w nim kochaÅ‚a. Ich rozstanie rozdarÅ‚oby jej serce. Ale pró­
ba utrzymania związku za wszelką cenę- również.
- Panie Landowski, jest pan cholernie fajnym facetem
- powiedziaÅ‚a, patrzÄ…c na niego pociemniaÅ‚ymi od skrywa­
nych uczuć oczami.
- A pani, panno Michałowski, jest kobietą pełną rząd-
kich i cennych wartości. Chodzmy do domu, aby głębiej
przestudiować to zagadnienie.
Wyciągnął swą olbrzymią dłoń. Libby ujęła ją radośnie.
Miała uczucie, że zaoferował jej coś znacznie więcej.
ROZDZIAA
12
- Cześć, Libby. Mówi Joe. - Libby uśmiechnęła się do
słuchawki. Wszędzie rozpoznałaby ten głęboki, aksamitny
ton gÅ‚osu. WystarczyÅ‚o jedno sÅ‚owo, aby pobudzić do nie­
pokoju jej cały system nerwowy.
- Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale dziś jest trzeci
czwartek miesiÄ…ca.
- Prawdopodobnie dlatego, że wczoraj byÅ‚a trzecia Å›ro­
da miesiÄ…ca. - Libby staraÅ‚a siÄ™ mówić spokojnie, nie oka­
zujÄ…c podniecenia, jakie odczuwaÅ‚a podczas każdej rozmo­
wy z Joem. To byÅ‚o niemÄ…dre. Po każdym kolejnym spot­
kaniu pragnęła go coraz bardziej. Przez ostatnie półtora
tygodnia Joe wciąż szukał jej towarzystwa. Czasem zjawiał
się pod pretekstem dopisania czegoś do kontraktu, częściej
jednak po prostu przychodził, aby wspólnie z nią spędzić
wieczór, co zresztÄ… caÅ‚kowicie pokrywaÅ‚o siÄ™ z jej oczeki­
waniami. W głębi duszy Libby zdawała sobie sprawę, że jej
pożądanie wynikało z obawy przed rozstaniem, ale nie
miała siły się bronić. Przeciwnie, wykorzystywała każdą
sekundÄ™ danego im czasu. Nawet usiÅ‚owaÅ‚a przekonać sa­
mą siebie o prawdziwości uczuć Joego...
- Libby! - Głos mężczyzny wyrwał ją z zamyślenia.
Powróciła do rzeczywistości.
- Przepraszam. Poprawiałam dzisiejsze sprawdziany
i czuję się lekko oszołomiona - powiedziała, co częściowo
odpowiadało prawdzie.
- Muszę przekazać ci coś ważnego.
- Nie strasz mnie.
- Nie o to chodzi. Chciałem ci powiedzieć, że masz
równie piękne wnętrze, jak urodę ciała.
- Trele-morele, szanowny panie - odpowiedziaÅ‚a cie­
płym tonem. - Tylko tak dalej, a daleko zajdziesz.
- Co to znaczy?
- To znaczy, że daleko będziesz musiał szukać, zanim
znajdziesz kobietę, która ci uwierzy.
- Nie, nie. Wszystko pomyliłaś. Kobiety powinny
wzmacniać osobowość mężczyzny, a nie ją zmiękczać.
- OsobiÅ›cie wolaÅ‚abym wzmocnić coÅ› innego, niż two­
ją osobowość.
- Och?... - szepnÄ…Å‚ namiÄ™tnie. Libby wstrzymaÅ‚a od­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl