[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będzie miał coś przeciwko jednemu tańcowi? Albo co ważniejsze, czy ty będziesz miała coś
przeciwko?
- Powinnam mieć.
Ale nie miała. Na moment zamknęła oczy, rozkoszując się ekstatycznym uczuciem,
które ją ogarniało.
Potraktujesz to jako przeprosiny? Przeraziłem cię w Grodzie, prawda? - Jego głos
wydawał się taki kuszący, działał uspokajająco.
- Jedna piosenka, a potem usiądziemy i porozmawiamy. Zachowam dystans, jeśli
będziesz sobie tego życzyć. Zakołysała się niczym kobra do melodii wygrywanej przez
zaklinacza węży. Jego ramiona oplotły się wokół niej. Muzyka nadal była szybka - nadawała
się do szaleńczych pląsów ale Irial najwyrazniej ją ignorował.
- Widzisz kochana? Nic się nic stało, prawda?
Gdy tańczyli, Leslie nie czuła się jak w potrzasku. Miała zamęt w głowie. Kiedy
piosenka się skończyła, dziewczyna odsunęła się od Iriala zdecydowanie. Nie dotknął jej.
Zachowywał dystans. W kącie sali wziął od kelnerki dwie butelki wody.
- Jak się czujesz po wizycie u Króliczka? Zasłaniał jej widok na klub. Leslie otworzyła
butelkę i oparła się o ścianę. Wyczuwała dudnienie basów.
- Słucham?
Wolno wyciągnął prawą rękę. Wsunął dłoń pod jej koszulę i przejechał nią po jej
plecach w poszukiwaniu właściwego miejsca.
- Oto atrament. Nasz tatuaż.
- Nasz tatuaż?
Pochylił się i szepnął: - Wiem, że mnie słyszałaś. Widziałaś, jak cię obserwuję, gdy
Królik ozdabiał tę delikatną skórę.
Wbił palce w ciało dziewczyny tak mocno, że aż się skrzywiła. Jej serce waliło jak po
wielogodzinnym biegu. Poczuła się tak, jakby jej koszmary się ziściły. On kłamie.
Zwariował... On... nie . Słowa wdzierające się do jej głowy smakowały prawdą.
- Czułem każdy dotyk igły, która scalała nas ze sobą coraz mocniej. - Moje oczy,
Leslie, na twojej skórze. Moja esencja, kochana, wsączona w ciebie. - Irial odchylił się, żeby
mogła spojrzeć mu w oczy. - Jesteś moją łaską, moją Mroczną Panną, moją ucztą. 'Tylko
moją. - Osunęła się po ścianie i uderzyłaby o ziemie, gdyby mocniej jej do siebie nie
przycisnął. - Przerażenie, które cię teraz ogarnia... - przemawiał łagodnie, trzymając usta przy
jej ustach. - Mogę sprawić, że zniknie, ot tak.
- Mówiąc to, wciągnął powietrze, a ona poczuła się zupełnie spokojna.
Jej umysł nie mógł tego ogarnąć. Ale rozumiała jedno; niesamowitość minionych dni
doprowadziła ją do tego miejsca.
On jest powodem zmian. To przez niego coś jest ze mną... nie tak.
- To niemożliwe - odezwała się ni to do niego, ni to do siebie.
- Wybrałaś mnie. Królik uprzedzał, że to cię zmieni.
- Wytatuował mi twoje oczy. Mam pecha. - Odsunęła się., - Ta nas nie wiąże. To tylko
atrament.
Irial odwrócił się z gracją, żeby oprzeć się o ścianę. Nie patrzył na nią. Obserwował
tancerzy. - Nie wierzysz w to, ale znasz prawdę - powiedział. - Wyczuwasz ją instynktownie.
Jestem tego pewien tak samo jak tego, że wypatrujesz Nialla w nadziei, iż tym razem mnie
zaatakuje.
Odwróciła się, żeby na niego spojrzeć. - Co takiego?
- Nie zrobi tego. Nie wolno mu. Niewielu może mnie do - tknąć. Ale... - Nabrał
powietrza i wypuścił je wraz z przeciągłym westchnieniem. Podmuch poruszył kosmykami jej
włosów. Podoba mi się twoje życzenie. Zdrowe uczucia, takie jak wściekłość, niepokój,
strach i odrobina nieczystej pokusy, są smakowite.
Roześmiał się, a Leslie spowiły cienie, niczym dym przybierające rozmaite kształty.
Wcześniej widziała je nad budką z atramentem w salonie Królika. Ciemne smugi zaczęły
wypełniać klub, płynęły w jej stronę z roztańczonych ciał na parkiecie. Zdawało się, jakby
wyciągały do niej ręce, by musnąć jej skórę - a ona się przed tym wzbraniała. Czyżby?
Oblizała usta, smakując miodowy aromat tęsknoty, i odepchnęła się od ściany.
Przez spowity mrokiem tłum przeciskali się Keenan, Aislinna i Seth. %7ładne z nich nie
sprawiało wrażenia zadowolonego, ale to na widok miny Setha zrobiło jej się słabo. Nie
chciała, żeby do niej dotarli, ani oni, ani cienie. Wściekłość ją kłuła i łączyła się z chmurą
przesyconej solą złości, która sunęła w powietrzu tuż przed Keenanem niczym mgła nad-
ciągająca od morza.
Irial obrócił ją ramionach i spojrzał na nią tak, że zadrżała z pożądania.
- Mhm, to mi się podoba, ale... - pocałował ją czule w czoło -... muszę załatwić pewne
sprawy. Niedługo będziemy mieli dla siebie mnóstwo czasu.
Odsunęła się od niego, potrącając ludzi. Złapał ją Keenan, który nie odrywał oczu od
Iriala. Pod wpływem jego uścisku wypełniająca ją złość przybierała na silę, ścinała jej krew w
żyłach.
- Nie dotykaj mnie! - syknęła. - Nigdy więcej mnie nie dotykaj, króluniu.
- Przepraszam, Les. Tak mi przykro - szepnęła Aislinn. Przez moment wyglądała tak,
jakby złote łzy spływały jej po policzkach, aie po chwili się odwróciła. - Seth, zajmiesz się
nią?
- Jasne. - Seth odciągnął Leslie od Keenana i otoczył ramieniem w opiekuńczym
geście. - Chodz,Les.
Keenan oparł rękę na jego ramieniu.
- Zabierz ją do Nialla.
- Nigdzie nie idę - obwieściła zgromadzonym. - Nie wiem co się dzieje, ale...
- Idz do domu. Będziesz bezpieczniejsza z dala od tej hałastry.
Irial znów zrobił wdech, a Leslie ujrzała cienie pełznące po poskręcanym,
atramentowym pnączu, które miało pióra zamiast liści i wyrastało z jej głowy. Ciemnia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]