[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Przepraszam, panno Claibourne. Nie rozpoznałem
pani w tej chuście na głowie.
Barierka uniosła się i wjechali do środka.
- Skręć w lewo. Nie możesz skorzystać z łazienki,
Anula & Irena
scandalous
ale miejsce parkingowe mojego ojca jest tymczasowo
wolne.
- Tymczasowo?
- Oczywiście - odparta z uśmiechem. - Spojrzyj pra
wdzie w oczy. Jeśli Farradayowie odzyskają kontrolę nad
sklepem, to z pewnością Jordan zarezerwuje to miejsce
dla siebie.
- Nie jeśli, a kiedy - poprawił ją Niall. - Kiedy przej
miemy zarząd. - Wyjmując z bagażnika garnitur, obrzucił
przelotnym spojrzeniem budynek, -r Jordan pięknie się tu
wpasuje. Ja natomiast będę kontrolował sprawy finansowe
zza swojego biurka w City... - Przerwał mu dzwonek
telefonu komórkowego.
Romana ruszyła do przodu, Niall zaś udzielał szczegó
łowych wskazówek swemu rozmówcy.
Skinęła głową ochroniarzowi, stojącemu przy tylnym
wejściu i skierowała się do wind. Przystanęła, czekając na
Nialla, który chodził tam i z powrotem, długo wyjaśniając
jakąś kwestię. Patrząc na niego, zastanawiała się, dlaczego
Farradayowie zgodzili się na plan Indii. Musiało to być
dla nich bardzo niewygodne. Czyżby nie zdawali sobie
sprawy, na czym polega zarządzanie ogromnym domem
handlowym?
- Wszystko załatwione? - spytała, gdy do niej dołączył.
- Co? Och, tak.
Głupie pytanie. To oczywiste, że planowali ten ruch od
miesięcy. Być może od lat.
- Nie pofatygujesz się od czasu do czasu do sklepu?
- spytała.
- Osobiście? - Nadal myślał o swojej rozmowie tele
fonicznej. - Och, chyba nie - odpowiedział. - Mam waż
niejsze rzeczy do roboty niż zakupy dla rozrywki.
Anula & Irena
scandalous
- Dobrze, że należysz do mniejszości - skomentowa
ła. - Inaczej wszyscy byśmy zbankrutowali. - Wystu
kała kod służbowej windy, która jezdziła prosto do jej
gabinetu.
A już myślała, że zaczynał rozumieć, że ten sklep to
nie był zwykły biznes. To miejsce miało duszę. Nie było
jedynie puszką na pieniądze. Pracownicy i klienci tworzy
li tu ód dawna zintegrowaną społeczność.
Znów się oszukiwała. Tak samo jak w przypadku po
całunku, do którego, nigdy nie doszło... Oszukiwała się...
Nadszedł czas, by wrócić do rzeczywistości.
Wchodząc do windy odwróciła się i zatarasowała Mai
lowi drogę.
- Powiedz mi zatem, mój cieniu, w jakim celu space
rowałeś wczoraj po sklepie? Sprawdzałeś, ile kurzu leży
na półkach?
- Miałem taki zamiar, ale ponieważ nie chciałem, by
mnie wyrzucono, powstrzymałem się od przejechania pal
cem po listwach podłogowych.
Za każdym razem robił to samo. Najpierw doprowadzał
ją do wściekłości, a potem do śmiechu. Albo do płaczu.
Tym razem się opanowała.
- A co z nieuprzejmymi sprzedawcami? - spytała. -
Jestem pewna, że miałeś nadzieję kogoś takiego spotkać.
- Gdy nie odpowiadał, przyłożyła dłoń do ucha w charak
terystycznym geście. - Przepraszam, nie dosłyszałam.
- Jestem pewien, że wszyscy twoi sprzedawcy to
wspaniali ludzie, którym na sercu leży wyłącznie dobro
sklepu - zapewnił ją z uśmiechem w oczach. - Próbowa
łem tylko wczuć się w to miejsce.
- I nie udało ci się.
- Czy to ma być sprawdzian?
Anula & Irena
scandalous
- Nie. - Uśmiechnęła się z wysiłkiem. - A zatem te
procedury działają tylko w jedną stronę? Ty nas przeświet
lasz, a my mamy uwierzyć na słowo, że potrafisz zarzą
dzać takim sklepem? - Nie dopuściła go do głosu. Znała
odpowiedz. Powie jej, że nie chodzi o prowadzenie skle
pu, a o kontrolę nad przedsiębiorstwem wartym miliony
funtów. - A więc, mój cieniu, skoro masz teraz wolne pół
godziny, bo ja będę brać prysznic, proponuję, żebyś się
przeszedł jeszcze raz. Tym razem jednak przypatrz się
ludziom - klientom, pracownikom. Poobserwuj ich twa
rze. Wsłuchaj się w entuzjazm w ich głosach. A gdy już
zrozumiesz, na czym polega urok tego miejsca, to coś
nieuchwytnego, dzięki czemu C&F jest taki lubiany i po
pularny, poproś kogoś z obsługi, by zaprowadził cię do
mnie na górę... Jeśli nie dostrzeżesz magii, radziłabym,
żebyś wrócił do swego kantorka. - Wskazała na telefon,
który nadal trzymał w ręku. - Oni tam potrzebują cię bar
dziej niż my. Możesz bezpiecznie pozostawić prawdziwe
życie w rękach ekspertów.
- Prawdziwe życie?
- Prawdziwe życie - powtórzyła i pod wpływem na
głego impulsu pochyliła się do przodu i musnęła ustami
jego usta, jakby nawiązując do tego, co stało się na par
kingu. Chciała mu przypomnieć prawdziwe życie. Chciała
je przypomnieć sobie. %7łar jego ust zaskoczył ją. Niemal
się w nim zatraciła. - Och! - westchnęła, zmuszając swój
umysł i ciało do powrotu do rzeczywistości. - Gdy już
będziesz o tym myśleć, może znajdziesz czas na przygo
towanie przeprosin. Nadal masz tę przeszkodę do przesko
czenia. - Uśmiechnęła się lekko. - Na wypadek, gdyby
śmy się już dziś nie zobaczyli, dzięki za lunch - powie
działa, nim rozdzieliły ich drzwi windy.
Anula & Irena
scandalous
Romana oparła się o ścianę jadącej windy i bezmyślnie
patrzyła w sufit. Nie była pewna tego, co się przed chwilą
stało. Co ją skłoniło do tej przemowy? I dlaczego była tak
zirytowana na Nialla? .
Wiedziała, że dopóki Farraday o wie będą traktować ten
dom towarowy jedynie jako trofeum, które należy zdobyć
za wszelką cenę, dopóty wszyscy będą tylko pozorować
działania. Wiedziała, że to, co teraz robią, jest kompletną
stratą czasu, choć nadał nie traciła nadziei, że jej działania
mają sens. Nawet nie dlatego, że rozpaczliwie pragnęła
ocalić sklep od przejęcia go przez bezdusznych księgo
wych. Naprawdę chciała, by Niall zobaczył to samo co
ona. By to samo poczuł. Nie tylko ze względu na wynik
sporu, ale dlatego, że podejrzewała, iż od dłuższego czasu
po prostu nie czuł nic.
Niall stał w miejscu, zbierając rozbiegane myśli i wol
no wracając do rzeczywistości po pocałunku niosącym
jakże słodkie obietnice... Zapomniał już, że te przyjemno
ści w ogóle istnieją...
Jakże zmieniło się jego życie w ciągu zaledwie dwu
dziestu czterech godzin! Jakże zmieniło się jego nastawie
nie wobec Romany Claibourne!
Pozwolił dziś sobie pobłądzić. Czyżby zapomniał, w ja
kim celu depcze po piętach tej blondyneczce? Dał się
uwieść jej długim nogom, piersiom pod przezroczystą mo
krą bluzeczką i ciepłu różowych ust.
Nie powinien zapominać, że przemokła, mocując się
z zaworem wody. %7łe sama się do tego zabrała, zamiast
przywołać do pomocy mężczyznę. Na własne oczy zoba
czył, że była twardą profesjonalistką. Dlaczego więc je [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl