[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opiera się na prawie zemsty, prawie odwetu. Jeśli ty nie będziesz niepokoił tych istot, one nie będą
niepokoić ciebie. To właśnie dlatego jest się bezpiecznym, kiedy się ich nie widzi. Nie można się z nimi
zetknąć, więc one zwykle zachowują się podobnie.
- Ale teraz je widzimy -- stwierdził Seth.
- I właśnie dlatego musicie zachować ostrożność. Fundamentalne zasady tego przymierza to:
krzywda za krzywdę, magia za magię, przemoc za przemoc. Nie będą sprawiać kłopotów, jeśli nie
złamiecie reguł. Sami musielibyście to zapoczątkować. Nękając je, pozwolicie nękać siebie. Jeśli je
skrzywdzicie, one
81
skrzywdzą was. Jeśli użyjecie przeciw nim magii, one użyją jej przeciw wam.
- Jeśli użyjemy magii? -- ochoczo powtórzył Seth.
- Zmiertelnicy nie narodzili się po to, by używać magii -rzekł dziadek. - Jesteśmy stworzeniami
niemagicznymi. Nauczyłem się jednak kilku praktycznych zasad, które pomagają mi utrzymywać
porządek. Nic nadzwyczajnego.
- Umiesz zmienić Kendrę w ropuchę?
- Nie. Ale w lesie są istoty, które to potrafią. A ja nie umiałbym przywrócić jej ludzkiej postaci.
Właśnie dlatego muszę dokończyć myśl: wchodzenie tam, gdzie się nie powinno, to także łamanie
zasad. Istnieją geograficzne granice, w ramach których mogą przebywać pewne istoty, a innym, w tym
śmiertelnikom, nie wolno ich przekraczać. W ten sposób powstrzymujemy mroczne stworzenia, nie
powodując zamieszania. Gdybyście poszli dokądś, dokąd nie powinniście, umożliwilibyście odwet
potężnym wrogom.
- Czyli do ogrodu mają wstęp tylko dobre istoty - podsumowała Kendra.
Dziadek bardzo spoważniał.
- %7ładne z tych stworzeń nie są dobre. Nie w naszym rozumieniu. %7ładne nie są godne zaufania.
Moralność to cecha właściwa śmiertelnikom. Najlepsze z tych istot po prostu nie są złe.
- To znaczy, że wróżki są niebezpieczne? - spytał Seth.
- Nie chcą nikogo skrzywdzić, inaczej nie wpuszczałbym ich do ogrodu. Sądzę, że są zdolne do
dobrych uczynków, ale zwykle nie robią ich z przyczyn, które nam wydawałyby się właściwe. Wezmy
skrzaty, dla przykładu. Nie reperują rzeczy po to, by pomóc ludziom. Reperują, bo lubią.
82
- Czy wróżki umieją mówić? -- spytała Kendra.
- Do ludzi raczej się nie odzywają. Mają własny język, jednak rzadko rozmawiają, chyba że
wymieniają zniewagi. Większość nigdy nie zniża się do użycia ludzkiej mowy. Uważają, że wszystko jest
poniżej ich godności. To próżne, egoistyczne istoty. Może zauważyliście, że wszystkie fontanny i
wanienki dla ptaków w ogrodzie są puste. Kiedy się je napełni, wróżki zbierają się i przeglądają w nich
całymi dniami.
- Czy Kendra też jest wróżką? - spytał Seth.
Dziadek przygryzł wargę i spuścił wzrok, najwyrazniej tłumiąc śmiech.
- Raz wynieśliśmy na dwór lusterko i bardzo dużo ich się zleciało - powiedziała Kendra,
umyślnie ignorując zarówno uwagę brata, jak i reakcję dziadka. - Nie wiedziałam, co się dzieje.
Dziadek w końcu się opanował.
- Właśnie takiego zachowania chciałem uniknąć, opróżniając wanienki dla ptaków. Wróżki są
niezwykle zarozumiałe. Poza ostoją taką jak ta nie pozwalają śmiertelnikom nawet spojrzeć na siebie.
Ponieważ przyglądanie się samym sobie to dla nich największa przyjemność, odmawiają jej innym.
Podobna mentalność cechuje większość nimf.
- Dlaczego tutaj im na tym nie zależy? -- zapytała Kendra.
- Zależy. Ale nie mogą się ukryć, gdy wypijemy mleko, więc choć niechętnie, przyzwyczaiły się
do tego, że śmiertelnicy je oglądają. Czasem chce mi się śmiać. Udają, że nie obchodzi ich to, co myślą
o nich ludzie, ale wystarczy którąś skomple-mentować. Natychmiast się zaczerwieni, a reszta zacznie
się dopraszać tego samego. Myślałby kto, że będą się krępować.
- Według mnie są ładne - stwierdził Seth.
- Piękne! - przyznał dziadek. - A do tego bywają pomocne. Wykonują za mnie większość prac w
ogrodzie. Ale dobre? Godne zaufania? Nie za bardzo.
Kendra przełknęła ostatni łyk gorącej czekolady.
- Więc jeśli nie będziemy chodzić do lasu ani do stodoły i zaczepiać wróżek, to nic nam się nie
stanie?
- Zgadza się. Ten dom i otaczający go ogród to najsilniej chronione miejsca w Baśnioborze.
Wstęp mają tu tylko najłagodniejsze stworzenia. Oczywiście, jest kilka nocy w roku, gdy wszystkie
istoty wpadają w szał. Jedna z nich właśnie się zbliża. Ale opowiem wam o niej więcej, kiedy przyjdzie
czas.
Seth pochylił się w fotelu.
- Chcę posłuchać o tych złych istotach. Jakie tu są?
- %7łebyś mógł spać w nocy, zachowam tę wiedzę dla siebie.
- Spotkałem tamtą dziwną staruszkę. Czy tak naprawdę ona jest czymś innym?
Dziadek zacisnął palce na krawędzi biurka.
- Tamto spotkanie to przerażający dowód na to, dlaczego nie wolno wam chodzić do lasu.
Mogło dojść do katastrofy. Zapuściłeś się w bardzo niebezpieczny rejon.
- Czy to wiedzma? - spytał Seth.
- Tak. Nazywa się Muriel Taggert.
- Jak to możliwe, że ją widziałem?
- Wiedzmy są śmiertelne.
- To dlaczego się jej nie pozbędziesz? - zasugerował chłopiec.
- Ta chata to nie jest jej dom. To więzienie. Muriel Taggert stanowi uosobienie przyczyn, dla
których eksplorowanie lasu jest niemądre. Jej mąż opiekował się rezerwatem ponad sto sześćdziesiąt
lat temu, a ona była wtedy inteligentną, uroczą kobietą. Zaczęła jednak często odwiedzać mroczne
części lasu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]