[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jakby nagle obudziła się ze snu. Przez chwilę z lekko rozchylonymi wargami wpatrywała
mu się w twarz, potem przycisnęła dłoń do czoła i bezwładnie opadła na oparcie krzesła.
Joseph, którego bardzo ucieszyło jej nagłe ożywienie, czekał na dalszy ciąg. Ale
Constance zamilkła. Wbiła wzrok w dłonie i nieśmiało się uśmiechnęła.
Coś ścisnęło go za gardło, coś, czego nie doświadczył już dawno. Nie próbował jednak
zastanawiać się nad tym uczuciem. Nadal wpatrywał się w Constance, której padało na
twarz migotliwe światło. Rysy miała delikatne, cerę prawie idealną. Wydawała się
wcieleniem łagodności.
- Niech pani mówi dalej - zachęcił ją tak cicho, że tylko ona mogła usłyszeć te słowa.
Pokręciła głową.
- Nie. To naprawdę nie ma znaczenia. Wtedy byłam kimś zupełnie innym. Chciałam
spytać o kilkoro dawnych znajomych, ale prawda jest taka, że dziś zapewne nie
mielibyśmy już o czym rozmawiać. Jestem tylko guwernantką.
- Nieprawda. Ma pani poślubić człowieka z tytułem, panno Lloyd. Przypuszczam, że pani
znajomi zaczną wtedy szukać okazji do odnowienia znajomości.
23
Nie okazała radości, w ogóle nie okazała żadnej reakcji. Joseph przyjrzał jej się
dokładnie i odniósł wrażenie, że nagie ogarnął ją smutek. Dziwne, pomyślał. Wkrótce
miała zdobyć w Anglii wysoką pozycję społeczną, która tylko dla niewielu jest osiągalna,
a mimo to wcale nie wydawała się zachwycona swym nowym statusem. Zbiło go to z
tropu. Nawet chciał zapytać, dlaczego jest taka powściągliwa.
- Niech mi pan powie, proszę - uprzedziła jego pytanie - jaką pan ma fabrykę?
- Fabrykę? Och, produkuję barwniki do tkanin. To zupełnie nowa gałąz wiedzy,
wytwarzanie sztucznych barwników. Roślinne są dostępne w bardzo ograniczonym
zakresie, stają się więc coraz droższe i coraz trudniejsze do zdobycia.
- To ciekawe. Musi pan mnóstwo wiedzieć o chemii i znać różne tajemnice nauki.
- To prawda, panno Lloyd. Pracuję również nad kilkoma innymi pomysłami. Mamy
nadzieję rozwinąć działalność; stosując nowy proces, wynaleziony przez Francuzów.
Liczymy, że dzięki niemu będzie można bezpiecznie pić różne płyny.
- Naprawdę?
Constance była zafascynowana zmianą, jaka w nim zaszła, gdy zaczął mówić o swej
pracy. Wstąpił w niego wigor, przesycone żarem słowa padały mu z ust tak szybko, że
trudno było je zrozumieć.
- Tak. Widzi pani, zawsze zastanawiałem się, dlaczego wielu ludzi choruje po napiciu się
wody, która wydaje się całkiem zwyczajna albo...
- Albo po zjedzeniu surowych ostryg. - Nie mogła powstrzymać się od tego wtrętu, ale on,
zamiast się rozzłościć, przesłał jej uśmiech. Zobaczyła błysk białych zębów.
- Słusznie! Pracując nad uzyskaniem jak najtrwalszych barwników, jednocześnie badam
ten właśnie problem.
- I jak pan sądzi, na czym on polega?
- Bez wątpienia choroba może się przenosić w różny sposób. Ale jeśli umiemy zabić
zarazę, która jest w wodzie, zabić tak, że znika raz na zawsze, prawdopodobnie możemy
zrobić to samo z mlekiem i innymi płynami. Byłoby to wielkie odkrycie dla ludzi, gdyby
wiedzieli, że mogą bezpieczniej się odżywiać.
Tego się nie spodziewała. Josephowi Smithowi chodziło nie tylko o zdobycie pieniędzy,
lecz również o rozwiązanie problemu, który powodował śmierć tysięcy ludzi rocznie.
- A jeśli się taki płyn przegotuje?
- To jest cząstkowe rozwiązanie. W przypadku mleka zawodzi. Poza tym do zagotowania
wody potrzeba opału, a większość biedaków, zwłaszcza w miastach, może nie mieć
dostępu do węgla, drewna czy nawet do paleniska. A jeśli nawet mają piec lub kominek,
to trzymają bezcenny opał, by zamienić go na ciepło. Trudno jest pomóc tym ludziom,
zwrócić im uwagę na konieczność stosowania zasad higieny. Myśl, którą wypowiem, nie
zyskuje poklasku, ale odwiedzając domy tych ludzi i pokazując im, co już wiedzą
naukowcy, można by ocalić setki tysięcy chorych, zwłaszcza dzieci. Potrzebujemy też
sposobu na bezpieczne przewożenie mleka ze wsi do miast. Musimy wziąć pod opiekę
dzieci w miastach, nie możemy ich dłużej lekceważyć, odwracać się do nich plecami i
liczyć, że przykre zjawiska znikną same. Dobrze, że mówi się o skróceniu czasu pracy
kobiet, jestem za tym i gorąco to popieram. Ale jeśli kobieta jest za bardzo chora, żeby
24
ustać, to jaką różnicę jej robi, czy ma pracować osiem godzin, czy osiemset? Jej życie
jest podłe i do tego krótkie.
Constance czuła, że musi zmienić temat, zanim entuzjazm Josepha Smitha za bardzo ją
poruszy. Jeszcze nie widziała takiej pasji u rozmówcy. Było w nim coś intrygującego, w
jego minach, gestach, tonie głosu.
- Jak pan poznał Philipa?
Zamrugał i zaczerpnął tchu. Trochę opanował głos, charakterystyczny zaśpiew stał się
mniej zauważalny.
- Ach, jego. W szkole. A potem razem studiowaliśmy w Oksfordzie. - Nie zdążył jeszcze
dostosować się do nagłej zmiany nastroju Constance.
- A skąd pan pochodzi?
- Z Walii. Zrodki na naukę miałem z datku anonimowego darczyńcy, więc w szkole mną
gardzono, byłem dzieckiem żyjącym z czyjejś łaski. Philip okazał się na tyle miły, że
zaprosił mnie na ferie, kiedy miałem prawie dziewięć lat.
- Tak zrobił? - Wydawała się tym ucieszona, więc Joseph pochwalił się w duchu, że nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]