[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gwałtownością uczuć, na które rozum nie ma najmniejszego wpływu, nie posiadając ani odrobiny
krytycyzmu, tłum jest dlatego nadzwyczaj łatwowierny. Nie istnieją dlań rzeczy nieprawdopodobne,.
21
dzięki czemu mogą się wśród niego szerzyć legendy i opowiadania najbardziej fantastyczne1.
Jednak\e przy pomocy owej nadzwyczajnej łatwowierności nie mo\emy w zupełności wytłumaczyć
powstawania i rozchodzenia się owych legend, jakie opanowują duszę tłumu. Musi się nadto
uwzględnić nadzwyczajną zdolność do przekręcania faktów przez rozgorączkowaną wyobraznię
tłumu. Ka\dy powszedni wypadek przechodzi kilka lub kilkanaście przeobra\eń w oczach tłumu.
Tłum myśli obrazami, a jeden obraz wywołuje u niego szereg nowych obrazów, nie łączących się
logicznie z pierwszym. Fakt ten zrozumiemy łatwiej, je\eli uprzytomnimy sobie owe dziwne
skojarzenia, które w nas samych potrafi wywołać jakaś myśl lub jakiś obraz. Rozum potrafi nam
wykazać brak logicznego związku w tych skojarzeniach, ale tłum nie idzie za głosem rozumu, chce
naginać rzeczywistość do własnej wyobrazni, by w końcu nie odró\niać, co jest prawdziwe, a co zmy-
ślone. Fakty obiektywne i fakty subiektywne uwa\a on za jedno i to samo, uznając za rzeczywiste
takie twory swej wyobrazni, które zasadniczo nie mają prawie \adnego związku ze spostrze\onymi
faktami.
Mo\na by sądzić, \e wydarzenia odbywające się na oczach tłumu winny być zniekształcone w
najrozmaitszy sposób, poniewa\ jednostki składające się na tłum mają ró\ne temperamenty. Ale wcale
tak nie jest. Dzięki zarazliwości przekształcenie faktów odbywa się u wszystkich osobników danej
zbiorowości w jednakowy sposób. Jak przekształci dany fakt pierwsza jednostka, tak szerzy się on w
tłumie. Zwięty Jerzy przed ukazaniem się na murach Jerozolimy oczom wszystkich krzy\owców na
pewno ukazał się naprzód jednemu rycerzowi, a na mocy prawa zarazliwości i sugestii cud ten
natychmiast został zaakceptowany przez wszystkich.
Tak wygląda ów mechanizm często powtarzających się w dziejach, zbiorowych halucynacji, które
posiadają wszystkie cechy wiarygodności, albowiem potwierdzają ich istnienie tysiące osób.
Powy\szej zasady nie mo\e osłabić uwaga, \e jednostki tworzące tłum posiadają rozmaitą zdolność
umysłu, nie ma to bowiem najmniejszego znaczenia w tłumie, gdy\ zarówno nieuk, jak i uczony, kiedy
staje się cząstką tłumu, traci zdolność obiektywnej oceny faktów. Twierdzenie to mo\e wydać się
śmieszne. Na dowód jego prawdziwości musiałbym przytoczyć znaczną liczbę faktów historycznych, co w
ramach niniejszej pracy nie da się wykonać. Przytoczę tylko kilka przykładów dowolnie wybranych z wielu
innych, aby Czytelnik nie myślał, \e to twierdzenie bez pokrycia.
Następujący przykład jest bardzo charakterystyczny, poniewa\ nale\y do grupy zbiorowych halucynacji
opanowujących tłum, który się składa zarówno z nieuków, jak te\ z ludzi bardzo wykształconych. Podał go
nam porucznik marynarki, Julian Fćlix, w swojej pracy O prądach morskich.
Okręt La Belle-Poule krą\ył po morzu, szukając łodzi Le Berceau, która przepadła w czasie gwałtownej burzy. W jasny i
słoneczny dzień z masztu dano znak, \e na widnokręgu ukazała się jakaś łódz w niebezpieczeństwie. Oczy wszystkich
zwracają się w stronę wskazanego punktu; cała załoga wraz z oficerami widzi na morzu tratwrę napełnioną ludzmi, holowaną
przez łodzie, na których powiewały sygnały alarmowe. Admirał Desfosses rozkazał spuścić szalupę na ratunek rozbitkom.
Marynarze, zbli\ając się do owej tratwy, dokładnie widzieli, jak wielu ludzi wyciągało do nich ręce, słyszeli głuchy i
niewyrazny ich bełkot". Podpłynąwszy jednak do owej domniemanej tratwy, ujrzeli po prostu kilka gałęzi pokrytych liśćmi,
które fale morskie porwały z pobliskiego brzegu. I wtedy dopiero, pod wpływem tak namacalnej rzeczywistości, pr y snęła
halucynacja.
Przykład ten dostatecznie objaśnia nam ów mechanizm zbiorowych halucynacji, o którym mówiłem po-
wy\ej. Z jednej strony tłum w stanie wyczekiwania, z drugiej znowu sugestia wywołana przez znak dany z
masztu, i\ na pełnym morzu znajduje się statek w niebezpieczeństwie. Potrafiła ona w zarazliwy sposób
opanować nie tylko marynarzy, ale i oficerów.
^Zdolność poprawnego spostrzegania zanika w ka\dym tłumie, bez względu na jego liczebność, a fakty są
zastępowane halucynacjami, które nie pozostają w \adnym z nimi związku. Nawet tłum zło\ony z osób
nale\ących do świata naukowego wobec faktów nie wchodzących w zakres ich badań zachowuje się
zgodnie z powy\szymi twierdzeniami, a zdolność spostrzegania i zmysł krytyczny ka\dej z nich usuwają
się na plan drugi.
W Annales des Sciences psychiąues" zamieszczone zostało sprawozdanie z badań znanego psychologa
Daveya. W sprawozdaniu tym znajdujemy przykład godny powtórzenia. Wśród zaproszonych przez
Daveya badaczy znajdował się wybitny uczony angielski, Wal-lace, Wory po uprzednim zbadaniu, przez
innych zaproszonych, wszystkich mebli znajdujących się w pokoju i umieszczeniu skrytek według ich
własnego uznania, wykonał przed nimi szereg produkcji spirytystycznych, jak: materializację duchów,
pismo na tabliczkach łupkowych itd. Następnie, otrzymawszy od tych znakomitych uczestników pisemne
stwierdzenie, \e zjawiska przez nich obserwowane mogły się odbyć tylko dzięki siłom nadprzyrodzonym,
Davey wykazał im, \e padli ofiarą zwyczajnego podstępu. Autor wspomnianego sprawozdania powiada:
W badaniach Daveya uderza nie zmyślność forteli, lecz do najwy\szych granic posunięta nieudolność spostrzegania zjawisk
przez nie wtajemniczonych świadków, co udowodnili wszyscy obecni na wy\ej wspomnianym zebraniu. Tak wigc
22
świadkowie mogą wprawdzie często wypowiadać się o czymś błędnie, ale jeśli te ich opisy zostaną przyjęte jako prawdziwe.
to opisywanych przez nich zjawisk nie mo\na uwa\ać za kug-larstwo. Metoda postępowania Daveya była tak prosta, \e
nale\y się dziwić, jak odwa\ył się ją zastosować. Davey jednak posiadał moc władania duszą tłumu, potrafił wmówić w zgro-
madzonych, \e widzą to, czego widzieć nie mogli". Widzimy więc, \e rzecz cała obraca się dookoła władzy
hipnotyzera nad zahipnotyzowanym. Ale skoro władza ta potrafi opanować umysły wykształcone, które są
przecie\ zawsze wobec takich spraw sceptycznie nastrojone, to dopiero teraz jasno pojmiemy, jak łatwo
jest opanować zwykły tłum.
Podobnych przykładów mo\na przytoczyć nieskończenie du\o. Niedawno dzienniki podawały wiadomość
o wydobyciu z Sekwany zwłok dwóch dziewczynek. Wiele osób stanowczo twierdziło, \e poznało te
dzieci. Wszystkie szczegóły były tak zgodne, \e ani cień wątpliwości nie mógł powstać w umyśle sędziego
śledczego. Pozwolił on więc spisać akt zgonu. Dopiero przed samym pogrzebem dzięki przypadkowi udało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]