[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Znajdowali się w sypialni w domu Matta, prze-
praszam, w ich wspólnym domu. Od wypadku
minęły trzy miesiące i Matt wreszcie poszedł do pracy.
Wracał do zdrowia powoli, ale za to bez kom-
plikacji. Przez cały czas Brittany go nie odstępowała.
Chodzili na długie spacery, pływali w zatoce, czytali
razem książki. Przede wszystkim jednak kochali się
i śmiali.
Jedynym godnym uwagi wydarzeniem było aresz-
towanie Billy'ego Frosta. Został przyłapany na
gorącym uczynku w czasie kradzieży sprzętu. Po
aresztowaniu przyznał się również do okradania Matta.
Brittany nigdy dotąd nie była szczęśliwsza, tak
samo zresztą Matt. Dlatego przyglądała mu się w tej
chwili tak badawczo. Wrócił do domu kompletnie
wypompowany i po zjedzeniu kolacji Brittany nalegała,
by położyli się wcześniej. Bardzo nie lubiła cieni pod
oczami i bruzd wokół jego ust, będących oznakami
zmęczenia. Wprawdzie doktor zapewnił ją, że jej mąż
może robić już wszystko, co zechce, lecz ponieważ
Matt nie potrafił zachować umiaru wpracy, wciąż się
o niego martwiła.
- Jesteś pewien, że nie przesadziłeś dzisiaj?
Matt kopnął wkąt swoje dżinsy.
- Tratatata.
Brittany skrzywiła się, wzięła szczotkę i zaczęła
przesuwać nią z roztargnieniem po swych krótkich
lokach. Jej myśli zaprzątał całkowicie Matt, który,
ubrany tylko w krótkie spodenki, podszedł do łóżka
od swojej strony i usiadł na nim.
Poczuła, że na nią patrzy, nie przerwała jednak
swego zajęcia.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Kocham cię - powiedział.
Zastygła z uniesioną do góry szczotką i z trudem
złapała oddech.
- Nigdymi się nie znudzi powtarzanie ci tego.
- Ja też cię kocham- odrzekła. - I nigdy mi się nie
znudzi słuchanie tego.
- Czy już ci mówiłem, że wyglądasz rewelacyjnie
w tymszlafroczku?
- Nie. - Schowała szczotkę doszuflady.
Wstał, nie spuszczając z niej wzroku.
- Ale jeszcze lepiej wyglądasz bez niego. Wiesz
o tym?
Ton jego głosu oraz lubieżny wzrok sprowokowały
wesoły uśmiech Brittany.
- Jesteś niegrzecznymchłopcem, MatthewDiamon-
dzie.
- Atytolubisz.
Rozwiązała pasek od szlafroka i stanęła przed nim
naga.
Zwiatło lampy tańczyło na jej gładkiej skórze.
Słyszała, jak Matt wciąga gwałtownie powietrze. Jego
oczy błądziły łakomie po ciele Brittany.
- Czyzauważyłeś we mnie coś niezwykłego?
- Tylko to, że jesteś najrozkoszniejszym stworze-
niem, jakie kiedykolwiek spotkałem - odrzekł stłu-
mionym głosem.
- Czytowszystko?
- Myślę, że przyjdziesz tu do mnie i powiesz mi, na
co powinienemzwrócić uwagę.
- Dobrze.
- Dobrze.
Gdy się jednak do niego zbliżyła, pociągnął ją na
łóżko obok siebie. Słowa zostały zapomniane, gdy
zamknął jej usta pocałunkiem.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Po chwili uwolnił jej usta tylko po to, by zaanek-
tować piersi. Poddała się ogarniającemu ją pod-
nieceniu.
- Dostaję wariacji, gdy nie jestemz tobą. - Pogłaskał
ją po plecach, zatrzymując rękę na biodrze. - Dzięki
tobie znówczuję, że żyję.
- Okaż mi to- zażądała.
Matt wyczuł jej nastrój i natychmiast się dostosował.
Położył ją na plecach i wszedł wnią powoli, łagodnie.
Choć nie oczekiwała niczego ponad szczególną
bliskość, spełnienie nadeszło niemal natychmiast,
przelewając się powoli przez jej ciało falą obezwład-
niającej przyjemności. Wyrwało jej z ust krzyk
rozkoszy, który zmieszał się z równoczesnymkrzykiem
Matta.
- Nie śpisz już?
Chropawy głos Matta przerwał jej powolne zapa-
danie wsen. Przytuliła się do jego piersi, on zaś objął
ją mocniej ramieniem.
- Nie powiedziałemci, że dzwonił dziś twój ojciec.
- Tak? I czegochciał?
- Ciebie, oczywiście.
Masowała czule palcami jegokark.
- Chciałabym, żebyśmywszyscy mogli...
- Zaprosiłemgojutrona kolację.
Ręka Brittanyzastygła wbezruchu.
- Naprawdę?
- Tak, a on przyjął zaproszenie. - Matt uszczypnął
ją wnos. - Trochę mi go żal. Wydał mi się - och, nie
wiem - jakiś przygnębiony.
- Jest przygnębiony. Wie, że narozrabiał, próbując
odciągnąć mnie od ciebie i teraz próbuje załagodzić
sprawę.
jan+a43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- A ty niezle mu dajesz popalić.
- Tyrównież.
- Tak, ale onnie jest moimojcem.
- Za tojest teściem.
Potarł nosemjej kark.
- Dobrze, poddaję się. Oboje postaramy się włączyć
go bardziej do naszego życia.
- Ilekroć teraz dzwoni, zawsze powtarza mi, jak
bardzo mnie kocha.
- Wreszciezdał sobiesprawę, jaka jesteś wyjątkowa.
- Matt, jesteś pewien, że nie zauważyłeś we mnie
nic szczególnego? - spytała niskimgłosem.
Odsunął się nieco.
- Czycoś się stało?
- Nie, nic się nie stało - uśmiechnęła się. - Jestem
wciąży.
Wpokoju zrobiłosię cichojakmakiemzasiał.
- Cieszysz się, prawda? - spytała z niepokojem
Brittany i zajrzała mu głęboko woczy. To, co ujrzała
na ich dnie, sprawiło, że serce zadrżało jej ze
wzruszenia.
- Och, Brittany, kochanie moje, oczywiście, że się
cieszę. - Matt pochylił się i dotknął wargami jej
brzucha. - Jak mogłaś pomyśleć, że jest inaczej?
Brittanyczuła, jakprzepełnia ją radość.
Matt podniósł głowę.
- Odjakdawna? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl