[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie, ona jest chyba zbyt taktowna, by plotkować na członków rodziny.
- Ach tak, jest zatem taka taktowna, by rzucać oskarżenia, ale nie przedstawiać
dowodów. To rzeczywiście prawdziwy takt! - Hannah niemal wypluła ostatnie słowa.
Mads patrzył na stojącą przed nim kobietę. Policzki jej płonęły, mimo to zachowywała
się spokojnie. Piękniejszej właścicielki ziemskiej długo by szukać, i prawdę powiedziawszy,
trudno mu było myśleć, że jest taka podstępna, by narażać na niebezpieczeństwo życie ludzi.
Ta kobieta go pociągała, bardzo chętnie by się nią zaopiekował. Ale to, co widział w
jej oczach, przywołało go z powrotem do rzeczywistości. Hannah patrzyła na niego
stanowczo i czekała. Sytuacja się odwróciła. Zamiast dostać od niej wyjaśnienia i przyznanie
się do winy, to on sam musi wyjaśniać.
- Dobrze, w pewnym sensie masz rację.
- A co z dzisiejszym pożarem? - Dopytywała się Hannah dalej. Okazała się silniejsza i
bardziej stanowcza, niż myślał. - Uważasz, że to ja jestem podpalaczką, skoro wzywasz mnie
tutaj na przesłuchanie przy świadkach?
Mads musiał przyznać, że trafiła w sedno, sam nie był już niczego pewien.
Flemminga bawiła ta sytuacja, ale niczego nie dawał po sobie poznać. Prawdę
powiedziawszy, Mads został przez kuzynkę przyciśnięty do muru. Jego też bardzo tym
zaskoczyła. Ta spokojna, łagodna i wrażliwa gospodyni z Hemsedal przemieniła się w kobietę
posiadającą zdecydowane poglądy i prezentującą wielką odwagę. Działało to nie tylko na
Madsa, na niego też.
Hannah nie cofnęła się ani o krok. Stała wciąż w tym samym miejscu i wyczekująco
wpatrywała się w człowieka, który przez wiele lat zarządzał w jej imieniu majątkiem. On zaś
myślał, że jeśli popadnie w niełaskę, to Hannah ma wystarczającą władzę, by wyrzucić go za
drzwi i zmienić w nic nieznaczącego biedaka. Bardzo mu się to wszystko nie podobało.
- Nie, droga Hannah, zle to rozumiesz. Ja chciałem, abyśmy wszyscy troje, znający
przecież to miejsce bardzo dobrze, zastanowili się nad możliwymi powodami pożaru.
Hannah uznała, że jest nieszczery i próbuje załagodzić wrażenie, jakie wywołał.
- Więc już nie wierzysz, że to ja podłożyłam ogień?
- Cóż, ja nie uwierzę w nic, dopóki dokładniej nie rozważymy całej sprawy.
- A do tego czasu wszyscy będą podejrzani? - Hannah
nie dawała za wygraną.
Mads nieznacznie skinął głową.
- No to ustalone - stwierdziła. - Tylko że wśród podejrzanych jesteś również ty.
Bardzo interesujące. - Usiadła spokojnie i oparła się wygodnie. Nie miała nic więcej do
powiedzenia.
Mads roześmiał się niepewnie.
- To nie do pomyślenia! Nie możemy sobie pozwolić na takie plotki.
Hannah uniosła brwi i przyglądała się zaskoczona ku-
- No dobrze, rozumiem, że żadne z nas nie ma wyjaśnienia, dlaczego powstał pożar.
W takim razie musimy mieć oczy i uszy otwarte.
Mads wstał i skłonił się lekko.
- Sądzę, że wolelibyście porozmawiać sami, więc jeśli pozwolicie... - poszedł do
drzwi, a potem cicho je za sobą zamknął.
Hannah się załamała. Azy cisnęły się jej do oczu, w myślach panował chaos. Dlaczego
nie ma nikogo, kto by mógł jej pomóc? Dlaczego jest taka samotna? Co Mads i Alice chcą
osiągnąć w wyniku tych spekulacji?
- Byłaś znakomita. Drgnęła, słysząc głos Flemminga.
- Och, taka jestem tym wszystkim zmęczona. Kompletnie oszołomiona. Nic nie
rozumiem.
Flemming stanął za jej krzesłem i zaczął masować jej barki. Powoli odprężała się i
przymknęła oczy.
- Postępuj dalej tak jak dotychczas. - Głos Flemminga był jak zawsze trochę szorstki, i
jak zawsze niezwykle przyjemny. - Nie pozwól tylko, żeby Mads cię na czymś przyłapał.
Hannah podskoczyła.
- Na czymś mnie przyłapał? To znaczy, że ty też podejrzewasz mnie o zło?
- Nie, nie, zle mnie zrozumiałaś - Flemming energicznie kręcił głową. - Tylko że
zdarzyło się wiele dramatycznych wypadków, odkąd tu przyjechałaś. - Sam zrozumiał, jak zle
się wyraził. - Hannah, posłuchaj no. Jeśli nie masz nic do ukrycia, to nie ustępuj ani na
moment. Bądz silna, jak to przed chwilą pokazałaś. Mimo wszystko ten dom należy do ciebie!
Hannah westchnęła ciężko.
- Właśnie to mnie tak przygnębia. %7łe zawsze muszę być silna.
Rozważała to, co powiedział Flemming: jeśli nie masz nic do ukrycia... będzie się
więc musiała pogodzić z tym, że i on nie jest pewien jej intencji.
Flemming podniósł Hannah z krzesła i objął ramionami.
Odwiedz mnie jutro wieczorem w moim domu - wyszeptał. - Zapraszam cię na wino i
na gorące uściski. Rzecz jasna w moich pokojach nie jest tak pięknie jak tu - dodał. -Ale
mimo to przytulnie.
Rozdział 13
- Tęsknisz do Hemsedal? - Hannah spojrzała na syna, idącego obok przez zmrożone
pole.
Nadeszła zima, ale w tych okolicach śnieg pada rzadko. Tymczasem wieś w górach
jest już pewnie biała, pomyślała z tęsknotą w sercu. Zaraz jednak przypomniała sobie
lensmana i niechęć przed powrotem podeszła jej do gardła.
- I tak, i nie - odparł Ole. - Lubię się uczyć języka. Dobrze się czuję w interesujących
rozmowach, mój świat jest tu o wiele większy niż w domu. - Chłopiec roześmiał się. Mówił
niskim głosem, wkrótce będzie to dorosły mężczyzna. - Kto by pomyślał, że kiedyś będzie
mnie interesować śmierć Ludwika van Beeihovena albo koleje w Wielkiej
Brytanii?
Hannah też musiała się roześmiać.
- N o , masz rację, to trochę niezwykłe.
I rzeczywiście tak uważała. Bardzo szybko syn zadomowił się w posiadłości. Był
lubiany, bystry i sympatyczny. Teraz uczył się prawa, oczywiście duńskiego, ale i taka wiedza
wkrótce może mu się przydać. Poza tym orientował się w politycznych podziałach Europy.
Uczył się rozmowy, języka duńskiego oraz dobrych manier. Nie wiadomo, jaki
pożytek będzie z tego miał w pózniejszym życiu, ale wszystko to sprawiało, że Ole wyrastał
na dobrze wychowanego i odpowiedzialnego młodego człowieka. Nabrał wiary w siebie, nie
stał się jednak zarozumiały.
Hannah pęczniała z dumy, ale nierzadko ogarniał ją lęk, że to dziecko też mogłaby
stracić. Wtedy wpadała w panikę, musiała bardzo surowo przywoływać się do porządku, by
dalej żyć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl