[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tamten chłopiec? - Tak.
- A co ty robisz?
- Patrzę na niego.
- Ty tak\e zbierasz motyle? - Nie.
- Dlaczego patrzysz na niego?
- Chcę, \eby wyszedł ze mną z domu.
- Dlaczego chcesz, \eby wyszedł z domu?
- Popatrzeć na gwiazdy.
- On nie chce iść? - Nie.
- Dlaczego nie?
- Bo to mu przypomina ojca. Woli paćkać się z głupimi motylami.
- Ale ty wolisz patrzeć na gwiazdy. - Tak.
- Dlaczego chcesz patrzeć na gwiazdy?
- Tam mieszkam.
- Wśród gwiazd?
- Tak. - Pamiętam, \e po tej odpowiedzi początkowo ogarnęło mnie zniechęcenie.
Oznaczałoby to, \e urojenia prota rozpoczęły się wyjątkowo wcześnie: być mo\e tak
wcześnie, \e wykluczało to mo\liwość określenia, jakie wydarzenia są ich przyczyną. Nagle
zrozumiałem! Prot jest osobowością wtórną, dla której pierwotną był chłopiec, osierocony przez
ojca w wieku sześciu lat!
- Jak się nazywasz?
- Prot.
- Skąd pochodzisz?
- Z planety K-PAX.
- Dlaczego tu jesteś?
- On chciał, \ebym przybył.
- Dlaczego chciał, \ebyś przybył?
- Zawsze mnie wzywa, gdy dzieje się coś złego.
- Tak jak wtedy, gdy umarł jego ojciec. - Tak.
- Co się stało tym razem? - Jego psa przejechała cię\arówka.
- I wtedy cię wezwał. - Tak.
- Jak on to robi? Jak cię wzywa?
- Nie wiem. Po prostu wiem o tym.
- Jak przybyłeś na Ziemię?
89
- Nie wiem. Po prostu przybyłem. - Prot nie wymyślił jeszcze wtedy podró\y na promieniu
światła!
- Ile lat ma teraz twój przyjaciel?
- Dziewięć.
- Który jest rok?
- Tysiąc dziewięćset - aa - sześćdziesiąty szósty. - Mo\esz mi teraz powiedzieć, jak się
nazywa twój przyjaciel?
Brak odpowiedzi.
- Ma jakieś imię, prawda?
Prot wlepił wzrok bez wyrazu w plamkę na ścianie za mną. Ju\ zamierzałem przejść do
dalszych pytań, gdy się odezwał:
- To tajemnica. Nie chce, \ebym panu powiedział.
Teraz wiedziałem, \e ten chłopiec w jakiś sposób znajduje się gdzieś w pobli\u i prot
najwyrazniej mo\e się z nim naradzać.
- Dlaczego nie chce, \ebyś mi powiedział?
- Je\eli panu powiem, stanie się coś złego.
- Obiecuję ci, \e nic złego się nie stanie. Powiedz mu, \e ci to mówiłem.
- Dobrze. - Chwila milczenia. - On wcią\ nie chce, \ebym ci powiedział.
- Nie musisz mi teraz tego mówić, je\eli on nie chce. Powróćmy do sprawy gwiazd. Czy
wiesz, gdzie na niebie jest K-PAX?
- Tam w górze. - Wskazał palcem. - W konstelacji Liry.
- Czy znasz nazwy wszystkich konstelacji?
- Większość.
- Czy twój przyjaciel te\ je zna?
- Znał je.
- Zapomniał ju\?
- Tak.
- Ju\ się nimi nie interesuje? - Nie.
- Dlaczego nie?
- Jego ojciec umarł.
- Ojciec uczył go o gwiazdach? - Tak.
- Był astronomem amatorem? - Tak.
- Jego ojciec zawsze interesował się gwiazdami? - Nie.
- Kiedy się zaczął interesować?
- Po wypadku w pracy.
- Poniewa\ nie miał nic do roboty?
90
- Nie. Nie mógł spać.
- Z powodu bólu? - Tak.
- Spal w ciągu dnia?
- Tylko godzinę lub dwie.
- Rozumiem. A Lira była jedną z konstelacji, o których ojciec opowiadał twojemu
przyjacielowi?
- Tak.
- Kiedy?
- Tu\ przed śmiercią.
- Gdy twój przyjaciel miał sześć lat?
- Tak.
- Czy mówił mu, \e wokół jakichś gwiazd Liry krą\ą planety?
- Mówił, \e planety krą\ą prawdopodobnie wokół wielu gwiazd na niebie.
- Jeszcze jedno. Dlaczego sam nie wyjdziesz i nie popatrzysz na gwiazdy?
- Nie mogę.
- Dlaczego nie mo\esz?
- On chce, \ebym z nim został. - Prot ziewnął. Zaczynał wyglądać na zmęczonego. Na tym
etapie nie chciałem go zbytnio dociskać pytaniami.
- Myślę, \e ju\ dosyć na dziś. Mo\esz zamknąć oczy. Teraz zacznę liczyć wstecz od pięciu
do jednego. W miarę liczenia będziesz coraz bardziej rozbudzony. Gdy dojdę do jednego
otworzysz oczy wypoczęty, będziesz czuł się świetnie. Pięć... cztery... trzy... dwa... jeden. -
Strzeliłem palcami.
Prot spojrzał na mnie i promiennie się uśmiechnął.
- Kiedy zaczynamy? - powiedział.
- Ju\ skończyliśmy.
- Ach tak. Stara metoda najszybszego rewolwerowca na Zachodzie .
- Znam to uczucie!
Wyjął swój notes; chciał, \ebym mu wyjaśnił działanie hipnozy. Spędziłem z nim resztę
godziny próbując wyjaśnić coś, czego sam w pełni nie rozumiałem. Wydawał się trochę
rozczarowany.
Gdy Jensen i Kowalski odprowadzili go na oddział, zabrałem się do przesłuchiwania
nagrania sesji, którą właśnie zakończyliśmy, i z narastającym podnieceniem notowałem wnioski.
Wydawało mi się oczywiste, \e prot był dominującą wtórną osobowością, która pojawiła się w
wyniku - być mo\e nieoczekiwanej - śmierci ojca, szoku, który był najwyrazniej nie do
zniesienia dla osobowości pierwotnej. Wydawało się tak\e jasne, dlaczego on (prot) wybrał
kosmiczną formę egzystencji: jego (ich) ojciec wzbudził w nim zainteresowanie gwiazdami, a tu\
91
przed swoim zgonem ukazał mu mo\liwość istnienia \ycia pozaziemskiego w gwiezdnej
przestrzeni.
To jednak nie tłumaczyło tej niezwykłej dominacji prota nad osobowością pierwotną.
Zazwyczaj osobowość wtórna pozostaje w ukryciu, jako obserwator oczekujący przejęcia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]