[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Paryż.
 Ale jest wystarczająco okropny"  powiedziała sobie w duchu Andrina. Słyszała opowiadania o
domach, gdzie złodzieje i dzieci kieszonkowcy gniezdzili się razem w warunkach tak strasznych, że
żadna przyzwoita osoba nie miałaby odwagi zbliżyć się do nich.
Czytała w gazetach relacje o okrucieństwie, z jakim traktowano terminatorów. Pragnęłaby pomóc
tym,
którzy walczyli o poprawę losu młodocianych kominiarzy, tżw.  wspinających się chłopców", jak ich
nazywano. Zastanawiała się, czy książę kiedykolwiek zajmował się takimi sprawami, a potem
przypomniała sobie słowa lady Eweliny, że był wyjątkowym egocentrykiem i interesował się tylko
sobą.
Wróciły do domu, a kiedy weszła do holu, Andrina spytała lokaja:
 Czy panna Cheryl jest na dole?
 Nie, panna Cheryl wyjechała powozem.
 Miała przecież odpoczywać!  wykrzyknęła Andrina.  Z kim pojechała?
 Z panem markizem, panienko. Przyjechał wkrótce po pani odjezdzie z lady Eweliną.
 I panna Cheryl pojechała z nim?  upewniała się Andrina.
 Tak jest, panienko
 A gdzie jest panna Sharon?
 Jej także nie ma.
Andrinie wydało się to dziwne, że siostry nie powiedziały jej ani słowa o swoich planach, zanim
wyjechała z domu. Lady Ewelinie również się to nie podobało. Gdy były już poza zasięgiem słuchu
służby, zauważyła:
 To niegrzecznie ze strony dziewcząt zachowywać się, jakbym nie była ich opiekunką. Powinny
były mi powiedzieć, dokąd jadą.
 Tak, oczywiście, proszę pani, tylko że jeśli otrzymały te zaproszenia po naszym wyjściu,
pomyślały pewnie, iż siedzenie w domu byłoby marnowaniem takiego pięknego popołudnia.
Poszła do sypialni bardziej zaniepokojona, niż chciała to okazać przed lady Eweliną.
Dlaczego markiz przeciwstawił się księciu i przyjechał z wizytą do Cheryl, napisawszy uprzednio ten
pożegnalny list? Nie mogła tego zrozumieć.
Nie zastanawiając się, co robi, poszła ze swojego pokoju do sypialni Cheryl i stanęła jak wryta. W
pokoju panował straszny bałagan. Ubrania porozrzucane były na krzesłach i łóżku. Otwarta walizka
leżała na podłodze, drzwi szafy stały otworem. Spojrzała na toaletkę.
Grzebienie i szczotki Cheryl zniknęły, natomiast leżała tam koperta zaadresowana do niej. Andrina
rozerwała ją pospiesznie.
Najdroższa Andrino!
Odjeżdżam z markizem, ponieważ jestem mu potrzebna. Nie pozwól, aby książę nam przeszkodził.
Pobierzemy się w Szkocji.
Kocham cię. Cheryl.
Andrina przeczytała list, łapiąc nerwowo powietrze, a potem pobiegła schodami w dół. Gdy dotarła do
holu, spytała służącego przy drzwiach:  Czy Jego Wysokość jest w domu?
 Nie, panienko, Jego Wysokość pojechał konno.
 Czy wiadomo, kiedy wróci?  zapytała Andrina, zdenerwowana tak, że nawet jej własny głos
brzmiał dla niej obco.
 Jego Wysokość nie mówił, proszę pani  zaczął służący.
W tej chwili dał się słyszeć jakiś hałas za frontowymi drzwiami i gdy jeden ze służących otworzył je,
Andrina ujrzała, ku swej niewymownej uldze, księcia zsiadającego ze swojego karego rumaka.
Wszedł po schodkach na górę, wyglądając niezwykłe elegancko w wyczyszczonych do blasku długich
butach
do konnej jazdy i świetnie skrojonym żakiecie z wełnianego diagonalu. Andrina podbiegła db niego.
 Muszę z panem pomówić!  rzekła.  Stało się coś okropnego!
Książę popatrzył na jej drobną, bladą ze zdenerwowania twarzyczkę podniesioną ku niemu. Wręczył
jednemu ze służących kapelusz, szpicrutę i rękawiczki, a potem wziął Andrinę za ramię i pociągnął
poprzez hol do salonu.
 Cheryl uciekła z markizem!
Mówiąc to podała mu kartkę napisaną przez Cheryl. Książę przeczytał ją.
 Przekleństwo! Glen nie miał prawa tego zrobić!
 Co zrobimy?
 Zostań tu!
Wyszedł szybko z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Andrina słyszała, że mówi coś głośno do kogoś
w holu, ale nie rozumiała słów.
Po chwili wrócił.
 Odjechali niespełna godzinę temu, a ponieważ powozi markiz, daleko nie odjechali. Jest marnym
woznicą.
 Myśli pan, że uda nam się ich dogonić?  spytała Ańdrina z oczami nagle rozjaśnionymi nadzieją.
 Nam? Czy wybierasz się ze mną?  zapytał książę.
 Proszę, niech mnie pan zabierze!  błagała Andrina.
Popatrzył na nią i zauważyła, że teraz nie był ani cyniczny, ani kpiący; chyba rozumiał, co ona czuje.
 Zabiorę cię  rzekł.  Kazałem zaprząc konie do faetonu.
ROZDZIAA 6
Gdyby nie była tak przejęta sprawą Cheryl, myślała Andrina, ta jazda z księciem bardzo by ją cieszyła.
Jechali w tempie szybszym, niż zdarzyło jej się kiedykolwiek w życiu. Wiedziała dostatecznie dużo o
koniach, żeby stwierdzić, że książę powoził swoją piękną gniadą czwórką z wielkim znawstwem.
W dodatku wyglądał naprawdę elegancko w cylindrze, tkwiącym na bakier na jego ciemnych
włosach, w szarym żakiecie i lśniących butach. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl