[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dym - przyznała Ane, odgarniając włosy. - Nie przeszkadza mi
wcale, że jest ich coraz więcej i robią tyle hałasu. Sama też się
cieszę, kiedy maluchy tak świetnie się bawią.
- Ale nie zdarza się to zbyt często ~ westchnęła Mali. - Dziś
to właściwie mężczyzni wszystko zaczęli. Kiedy mówią o pił
ce nożnej i sporcie, są prawie jak dzieci. Ach, gdyby tak zawsze
dzieci przychodziły na świat, gdy matka tego pragnie i gdy jest
jeszcze młoda - dodała i poczuła, że ta myśl dziwnie ją zanie
pokoiła. - Słyszałam o takich, które rodzą grubo po czterdziest
ce.
- Tylko nie to - wywróciła oczami Ane. - Chciałabym mieć
jeszcze jedno, ale nie po czterdziestce!
Nagle spojrzała skruszona na Ingeborg. Wiedziała już, że In
geborg z OJavem nie będą mogli mieć dzieci.
- Nie chciałam... Nie powinnam tak mówić, kiedy ty...
- Nic nie szkodzi - odparła Ingeborg spokojnie. - Mamy
z OIavem wokół nas całą gromadkę.
Mali zastanowiła się, czy rzeczywiście Ingeborg się nie przej
muje niepłodnością OJava, jak na to wygląda. Prawda, że dom
jest pełen maluchów, ale to przecież nie jej własne. Czy nie od
czuwa tęsknoty, by nosić pod sercem i urodzić swoje dziecko?
Nie rozmawiała z Ingeborg więcej o tej sprawie, odkąd słu
żąca przyznała się do swego związku z OIavem - najpierw tylko
Mali, a potem wszystkim domownikom podczas posiłku o trze
ciej. Nie chciała jej zadawać trudnych i może przykrych pytań.
Póki co ona i 01av wyglądali na szczęśliwych bez dzieci. Nie ścis
kali się ani nie flirtowali przy każdej okazji, ale Mali zwróciła
uwagę na szybkie, promienne spojrzenia, które posyłali sobie
w ciągu dnia. Nie zgodziła się wprost, ale też nie zabraniała, by
służąca i 01av dzielili łoże, gdy przyjdzie im na to ochota. A oni
nierzadko z tego korzystali, jak wnioskowała z odgłosów docho
dzÄ…cych z sypialni.
Beret również dowiedziała się o tym związku, ale nie podo
bało jej się, że Ingeborg i Ołav z sobą sypiają.
127
- Powinni poczekać do ślubu - rzekła surowo. - Stornes to
przyzwoity dwór.
Potem spojrzała na Mali, ściągnęła usta i odrzuciła głowę.
- Powinnam raczej powiedzieć, że był przyzwoity, zanim tu
nastałaś - dodała. - Ale nie chcę mieć z tym...
- Słusznie. Nie mieszaj się do tego, Beret - poprosiła ją Ma
li. - Jeżeli nie będziesz się skradać pod drzwiami i podsłuchi
wać, to niczego nie usłyszysz. Gwarantuję ci. A o czym nie bę
dziesz wiedziała, o to nie będzie cię serce bolało. Zapomnij więc
o tym.
01av, który nie wyszedł ze wszystkimi na sanki, chrapał głoś
no, leżąc na kanapie z gazetą na głowie. Mali podeszła do nie
go i wzięła gazetę.
- My też chcemy trochę teraz poczytać - oznajmiła. - Mo
żesz sobie znalezć jakąś starą, jeżeli potrzebujesz coś na głowę.
Trzy kobiety usiadły przy stole i zaczęły przeglądać czasopis
mo.
- Pomyśleć tylko, że Svalbard będzie należał do Norwe
gii - zaczęła Mali i zatrzymała się przy artykule i zdjęciu pokry
tego lodem pustkowia.
- A po co nam Svalbard? - spytała Ingeborg. - Nikt chyba-
by nie chciał się tam przeprowadzić, o ile wiem. A jeśli ktoś ma
rzy o chłodzie i śniegu przez długie miesiące, to raczej niech tu
przyjedzie! O, patrzcie!
Wskazała na zdjęcie plakatu, przedstawiającego bardzo lek
ko ubraną kobietę z dziwną czapką na krótko ostrzyżonych wło
sach.
- Tak się chyba teraz ubierają w wielkim świecie - zauwa
żyła Ane i zerknęła przez ramię Ingeborg. - Patrzcie na te buty!
Kto utrzyma równowagę na takich obcasach? W takich powin
nyśmy chodzić tu w obejściu - roześmiała się ironicznie.
Mali przyjrzała się fotografii, na której widniała zgrabna
jasnowłosa kobieta ze starannie ułożoną fryzurą i wyraznym
128
loczkiem na czole, w czerwonej, porzÄ…dnej czapce. NazywajÄ… jÄ…
chyba jakobinką. Modelka ubrana była w suknię uszytą z cien
kiego, jedwabistego materiału, który niemal kleił się do szczup
łego ciała. Niebezpiecznie głęboki dekolt niewiele pozostawiał
wyobrazni.
- Taka powinnam być - westchnęła Ingeborg rozmarzo
na. - Pomyśleć tylko, że mogłabym wyglądać tak jak ona. A ta
sukienka! Patrzcie na pończochy! W Stornes chodzimy prawie
przez cały rok w grubych robionych na drutach pończochach,
a ona ma na nogach cieniutkie jak jedwab. Tak to przynajmniej
wyglÄ…da.
- No, nie wiem - stwierdziła Mali i odwróciła kartkę. - Być
może tu na wsi mimo wszystko jest nam lepiej. Nie zawsze to, co
wygląda pięknie, jest najlepsze, Ingeborg. Najczęściej szczęście
[ Pobierz całość w formacie PDF ]