[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ceremonii był także królewski. Nigdy przedtem nie podano na stoły w Watykanie tyle
ryb, mięsa i wina. Pito z poświęconych, wysadzanych drogimi kamieniami kielichów
mszalnych, które naturalnie przeznaczone były do zupełnie innych celów. Kronikarze
pisali: Byłoby lepiej, gdyby ta zorganizowana w ramach prywatnych uczta została
zachowana w tajemnicy".
Jeszcze mniej obawiał się opinii publicznej papież Leon X - Medici (1513-
1521). Jego przybycie do Wiecznego Miasta 11 marca 1513 roku przyrównać można
do pochodu triumfalnego. Na trasie przejazdu na Via Alessandrina w odpowiednich
odstępach ustawione były ołtarze, które przypominały świeckie łuki triumfalne.
O ile symbolem władzy i potęgi Kościoła był krzyż, to Medyceusze
przeciwstawili mu symbol swojego rodu. Wszędzie prezentowano rodowe godła, by
zamanifestować, kim jest nowy pan domu i czyje interesy przede wszystkim
reprezentuje - interesy finansowe rodziny __ierów.
Papież nęcił naród także pieniędzmi. Podczas przejazdu ze swym dworem do
Placu Zw. Piotra polecił swemu camerlengo rozdać tłumowi dwie duże sakwy złota,
przy czym na każdej sztuce złota znajdowała się jego podobizna.
Most Aniołów, przez który przejeżdżał, wyłożony został jedwabnymi
dywanami. Nie koniec na tym: Leon X polecił Rafaelowi przygotować dziesięć
projektów dywanów (na kartonach), które kosztowały po sto dukatów w złocie. W
XIX wieku sprzedawano te dzieła sztuki na pchlim targu w Paryżu.
Leon X podczas swego pontyfikatu przehulał całe bogactwo nagromadzone
przez jego poprzednika Juliusza II, a po śmierci kasę pozostawił pustą; przez jego
ręce przeszło cztery i pół miliona dukatów w złocie, suma zaiste gigantyczna. Papieża
tego nigdy nie interesował specjalnie Kościół i religia. Swoje poglądy
scharakteryzował bardzo trafnie w następujących słowach: Wiadomo jest, ile my i
nasi zawdzięczamy baśni o Chrystusie".
Aleksander VI (1492-1503) w niczym nie ustępował Medicim. Ten papież z
rodziny Borgiów usiłował zyskać sławę i szacunek przez organizowanie uroczystości
publicznych. W czasie wesela swojej córki, Lukrecji, urządził na Placu Zw. Piotra
szczególny spektakl, który rozbawić miał nie tylko wysokich dostojników, ale
również i pospólstwo. Po wyścigach rozegrano walkę o zdobycie statku, która
przypominała tradycję walk gladiatorów. Wszystkich uczestników, ośmiu obrońców i
ośmiu atakujących, uzbrojono w ostrą broń. Makabryczna zabawa weselna wymagała
swojego trybutu: po zakończeniu na arenie pozostało pięciu rannych. Za czasów
Aleksandra renesans osiągnął już prawie granice dekadencji. Kultura ta, chociaż
dopiero w stadium rozwoju, wydawała się już prawie należeć do przeszłości.
Również pierwszy papież renesansu, Mikołaj V (1447-1455), był utracjuszem,
jednakże w innym znaczeniu. Chciał stworzyć świat subtelnej kultury i nowego
ducha. Uchodził za najhojniejszego człowieka najhojniejszego stulecia".
Współcześni mu przekazują, że obsypywał złotem uczonych i artystów.
Budowniczy Beltramo di Martini otrzymywał w niektórych latach po trzydzieści
tysięcy dukatów w złocie za budowę Bazyliki Zw. Piotra i odbudowę murów
miejskich.
Mikołaj przemienił Rzym w świątynię muz. Usunął rumowiska dawnych
epok, odnowił wodociągi i zadbał, by zniszczone dzielnice znowu nadawały się do
zamieszkania.
Pozostawił swoim kardynałom koncepcję odnowy Państwa Kościelnego i
wzmocnienia władzy papieskiej w Rzymie. Na łożu śmierci mówił do nich: Jeśli
powagę Stolicy Apostolskiej uwidocznimy w majestatycznych budowlach [...], to
zostanie ona przez cały świat uznana i szanowana. Szlachetne budowle, jednoczące
wspaniałymi proporcjami smak i piękno, przyczynią się bardzo poważnie do
zwiększenia znaczenia Tronu Zw. Piotra".
Wola papieża rzadko trafiała do serca jego następców. Interesy osobiste,
pragnienia i namiętności odgrywały rolę pierwszoplanową. Tak, jak Leon X
utrzymywał w Watykanie prywatne zoo z wieloma egzotycznymi zwierzętami, tak i
inni pózniejsi papieże dawali upust swoim upodobaniom w ekstrawaganckich
przyjemnościach.
Przekazy z tajnych watykańskich archiwów donoszą o wizycie delegacji z
Moskwy, która w 1659 roku podróżowała przez Włochy w towarzystwie pewnego
księdza. Bogobojny sługa boży nosił na plecach małe tabernakulum z płonącymi
świecami i figurą Zw. Michała, patrona moskwiczan.
Kler rzymski bawił się znakomicie widząc, jak towarzysze duchownego
modliła się o wszystkie najdrobniejsze codzienne sprawy. Jeśli jednak modlitwy nie
zostawały wysłuchane, bito po prostu świętego.
V
Rzymscy łowcy czarownic.
Procesy i zbrodnicze wyroki inkwizycji
Inkwizytor jako pierwszy wszedł do sali rozpraw. Drewniana podłoga skrzypiała pod jego
krokami. Za nim podążali dwaj papiescy legaci i dominikanin, któremu wyznaczono rolę protokolanta.
Inkwizytor przez chwilę znieruchomiał za dębowym stołem i wzrokiem objął zgromadzonych. Był
chudym, wysokim mężczyzną o lodowatych, szarych oczach. Cichy szmer rozmów widzów umilkł i
ponura cisza zapanowała na sali. Ludzie patrzyli na inkwizytora jak urzeczeni. Znali bowiem jego
okrucieństwo i potęgę.
Ten sędzia śledczy papieża posiadał specjalne uprawnienia i środki, które każdego oskarżonego mogły
uczynić bezwolnym obiektem. Najstraszniejszą jego bronią były tortury i krzyżowy ogień pytań.
Obrońca praw Kościoła bez słowa zajął miejsce. Pochylił głowę i zaczął kartkować leżące na stole
protokoły. W ciszy mijały sekundy.
Wtem podniósł wzrok i znacząco popatrzył na straże Wprowadzić oskarżoną!"
Ciążące milczenie zniknęło, rozległy się szepty i szmery. Wprowadzono młodą, jasnowłosą kobietę.
Ręce miała skute ciężkimi żelaznymi łańcuchami, a straż ciągnęła ją za sobą jak małpę na sznurze.
Papieski cenzor przenikliwie zmierzył wzrokiem oskarżoną.
Nie bój się niczego" powiedział przymilnym głosem. ,,Z pobłażliwością i życzliwością osądzimy
twoją sprawię, jeżeli będziesz gotowa otworzyć swe serce i powiedzieć prawdę. Jesteś gotowa?"
Umęczona oskarżona przytaknęła.
To dobre postanowienie. Zacznijmy zatem przesłuchanie. Ile masz lat?"
Dwadzieścia cztery".
Twój zawód?"
Akuszerka".
Czy to prawda, że twoja matka została spalona jako czarownica?"
Tak".
Szmer przeszedł po sali. Inkwizytor podniósł rękę i natychmiast nastała cisza.
Czy to twoja matka namówiła cię do tego, abyś wyzbyła się wiary i zawarła pakt z szatanem?"
Oskarżona cała zadrżała Wielki panie, nie wiem, o czym mówicie!"
Twierdzisz więc, że nie wiesz, jak brzmi akt oskarżenia przeciwko tobie?" z głosu inkwizytora
[ Pobierz całość w formacie PDF ]