[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nóż ukryty w fałdach sukni.
Wyjrzała na zewnątrz.
Mikkal, Matti, Aleksanteri...
Skąd tu się wziął Aleksanteri?
Jego obecność była jej miła, ale nie pojmowała, kto ściągnął go pod kościół.
Spodziewała się raczej ujrzeć Petriego...
Petri jest żonaty. Mikkal znowu okazał takt...
- %7łyjesz, Bogu dzięki! - krzyknął Matti. Mikkal nie odezwał się, ale nie odrywał wzroku
od dziewczyny. Spojrzeniem dodawał jej otuchy. Wiedział, że Raija żyje. Więz pozostała
nienaruszona.
- Czy Kalevi nie chce ze mną gadać? - krzyknął Aleksanteri. - Ja mam ochotę, ale nie z
głową zadartą do góry. Zaraz zleci się tu cała wieś. Kalevi wolałby tego uniknąć...
- Nie jestem pewna... - zdążyła odpowiedzieć, zanim Kalevi ściągnął ją w dół.
W ciemnym otworze pojawiła się nowa postać.
Po raz pierwszy Mikkal ujrzał mężczyznę, który porwał jego ukochaną.
Miał włosy jaśniejsze niż łany zbóż, które mijali. Nie obcinał ich, ale widać było, że
starannie je pielęgnuje. Już tym wyróżniał się spośród innych mężczyzn.
W smagłej twarzy o rysach ładnych i regularnych tkwiła para ciemnych oczu.
Glos Kaleviego brzmiał miło. Przynajmniej nie tak Mikkal wyobrażał sobie głos
mordercy.
- Mogę z tobą porozmawiać, Aleksanteri - powiedział hardo - ale nie sądz, że to coś da.
Nie wpuszczę cię do środka i nie dbam o to, że rozbolał cię kark Nie obchodzi mnie też, czy
zbiegną się ludzie. Zabiję ją, jeśli zmusicie mnie do tego kroku.
- Raija nic dla ciebie nie znaczy - odrzekł Aleksanteri. - Wypuść ją, wez mnie. Będziesz
mieć swojego zakładnika.
Zmiech z wieży był złowieszczy.
- Nie zastąpisz jej, Aleksanteri, nawet o tym nie myśl. Zastanawiam się, czy rzuciła na
ciebie czar. Była lepsza w łóżku niż inne? Może i ja spróbuję?
- Zostaw Raiję w spokoju! To Matti. Lapończyk się nie odezwał. Stał bliżej, nie odrywał
wzroku od Raiji.
Kalevi poczuł się nieswojo. Przypomniał sobie opowieści o magicznych
umiejętnościach Lapończyków.
Nie chciał ich pamiętać.
Nie chciał w nie wierzyć.
Może tamten usiłował odbić ją czarodziejską sztuczką?
Dlatego Aleksanteri go zagadywał? Dlatego udawał, że zależy mu na dziewczynie?
- Puść ją! - poprosił Aleksanteri raz jeszcze. - Znałeś ją, jak była dzieckiem. Nic dla
ciebie nie znaczy.
Twarz Kaleviego ściągnęła się w kamienną maskę.
- Skończyłem - powiedział. - I ostrzegam, zabiję ją, jeśli któryś z was spróbuje dostać
się do środka! To nie jest czcza pogróżka. - Przerwał na ułamek sekundy i dodał: - Poza tym
mylisz się, Kilpi. Ona coś dla mnie znaczy.
14
- Co, do diabła, miał na myśli? - dziwił się Mikkal. Matti i Aleksanteri wyglądali na
równie zaskoczonych.
Okiennica na wieży została zamknięta.
- Chciał nam powiedzieć, że nie przypadkiem więzi Raiję. - Aleksanteri zacisnął zęby.
Kiwnął ostrzegawczo do Petriego, który słyszał wymianę zdań. - Ma plan. Nie wiem tylko, czy
powstał w szalonej czy rozsądnej części jego umysłu..
- Pozostaje nadzieja, że Raija rozumie - mruknął Mikkal. - Może skłoni go do wyznań...
Może sama sobie przypomni. Nie pojmuję jednak, co jako dziecko mogła mu uczynić...
Raija też nic nie rozumiała.
Kalevi rzucił ją w kąt. Nie zauważył noża.
Raija uczepiła się tej myśli. Nóż był ostatnią nadzieją na ocalenie.
Nie użyje go, póki nie wyczerpie innych możliwości. Spojrzała na Kaleviego. Stał
oparty o ścianę, swój nóż schował do pochwy. Czy zdawał sobie sprawę, że bałaby się go,
nawet gdyby nie był uzbrojony?
Miała wrażenie, że cały czas bada jej reakcje, dawkuje grozby, straszy na różne
sposoby, by wymusić określone zachowanie.
I że wciąż nie jest zadowolony z tego, co osiągnął.
A więc bolesne doświadczenia z twierdzy na coś się przydały. Trzymając strach w
ryzach, pozbawiała Kaleviego złośliwej satysfakcji.
%7łeby tylko jeszcze potrafiła zmusić go do mówienia.
Twierdził, że coś dla niego znaczy.
Co miał na myśli?
Szukała we wspomnieniach, usiłowała wywołać sceny, w których Kalevi brał udział, ale
dzieciństwo skrywało się za mgłą niepamięci.
Przez tyle lat starała się zapomnieć, zapomnieć wszystko poza twarzami matki, ojca i
brata. Resztę spychała w głąb i teraz nie miała wiele, najmniejszego punktu zaczepienia, który
mógł naprowadzić ją na trop.
Nie pamiętała.
- Powiesz mi, dlaczego mnie więzisz? - spytała, podciągając kolana pod brodę.
Spojrzał na nią zimnym, pogardliwym wzrokiem i nagle uśmiechnął się, obnażając białe
zęby jak drapieżne zwierzę.
- Chcę, żebyś sama sobie przypomniała - odrzekł. - Uznam to za okoliczność łagodzącą.
Nie mogła nic wyczytać z jego twarzy. Górował nad nią, w ciemności zdawał się
potężniejszy. Widziała jedynie zarys postaci, blask oczu, błysk zębów...
Równie niewyrazny w rzeczywistości jak we wspomnieniach. Bawił się przeszłością i
dniem dzisiejszym, a ta zabawa sprawiała mu satysfakcję.
- A miałeś liczne rodzeństwo - powiedziała z namysłem. - To pamiętam. Twoja matka
już nie żyła. Nie potwierdził, ale i nie zaprzeczył.
- Co się z nimi stało?
- Zginęli - odrzekł szybko i twardo. - Sam zabiłem dwóch. Zadowolona?
To się zgadzało, Kalevi zamordował ojca i dwóch braci. Dlaczego? Bała się zapytać.
- Nie chcesz wiedzieć, za co? - spytał zjadliwie. - Zżera cię ciekawość, ale udajesz
delikatną. Powiem ci, nic mnie to nie kosztuje. Zabiłem ich, bo na to zasługiwali. Aajdaczyli się
z moją siostrą.
Raija zamknęła oczy. Więc o to chodziło.
- Wszyscy to robiliśmy - ciągnął. - Ośmiu braci i ojciec. Szczęśliwa rodzinka -
zarechotał.
- Ty przynajmniej wiedziałeś, że zle postępujesz - wydusiła, szukając jasnych punktów
w jego życiu. - Musiałeś wiedzieć, inaczej byś ich nie zabił.
- Zła odpowiedz! - syknął. - Obłudnica! Nic się nie zmieniłaś!
Milczała, więc zasypał ją gradem przekleństw, kilkakrotnie powtórzył, że zawsze
uważała się za lepszą od innych. Więc to go gryzło? Wciąż nie odnajdywała w pamięci
wydarzenia, które mogło wzbudzić w nim takie myśli.
Nie widywali się często.
Małe dziecko nie zważa na słowa.
Po czternastu latach miała zdać z nich rachunek?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]