[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wchodząc do środka. Rzeczywiście, zdziwienie obu aurelitów było ogromne.
Mistrzu zaczął Balea. Twoja obecność tutaj jest dla nas niespodzianką.
Widzę odparł Rode. Nie zatrzymuję cię, Luigi, wiem, że wyjeżdżasz.
Tak, ale dlaczego& jesteś w stroju& w szkaplerzu? Nosimy nasz strój tylko u
siebie, chyba że&
Walczymy dopowiedział chłodno Punin.
Balea odwrócił się w jego stronę.
Coś ty zrobił?!
Ten zdrajca, Tomasz& wycedził przez zęby Iosif.
Jedz, Luigi, czas na ciebie przypomniał Ader Rode. Za szklanym wyjściem do
ogrodu pojawiło się już trzech aurelitów w ciemnozielonych habitach, nakrytych
pelerynami.
Powiedz, mistrzu, co z nim zrobicie, a odejdę.
Nie sprzeciwiaj się, to rozkaz ojca. Iosif miał być w Chatillon najpózniej wczoraj
rano. Zabił tu dwóch ludzi, naraził na niebezpieczeństwo nas wszystkich i jak sądzę
miał w zamiarze zdradę.
Nigdy nie zdradziłem ojca! wybuchnął Punin. Ten podły robak, Tomasz, i
jemu podobni spiskują przeciwko mnie i wprowadzają w błąd mistrza Aureila. Luigi!
Bracie mój! Rzucił rozognione spojrzenie w stronę Balei. Pomóż mi! Wiesz, że
moje intencje są szczere!
Nastała cisza. Rode spuścił głowę i nabrał głęboko powietrza. Czekał.
Tym razem nie mogę ci pomóc, bracie odezwał się wreszcie Luigi. Obyś
umiał naprawić, co zniszczyłeś. Mam nadzieję, że zobaczę cię jeszcze w dobrym
zdrowiu.
Zabrał ze stołu swój neseser i szybko wyszedł.
Ader przeniósł wzrok na Punina.
Nie musisz umierać, mój uczniu. Mam rozkaz dowiezć cię do Chatillon. Dopiero
tam odpowiesz przed ojcem za winy.
Nie mogę pójść z tobą, nauczycielu odparł Iosif. Choć nie lękam się stanąć
przed ojcem. Mam misję, która na mnie czeka.
A więc wybierasz śmierć rzekł Rode spokojnie, ale głosem niepozbawionym
żalu. Powoli wyjął miecz spod mucetu.
Minęło wiele lat, nauczycielu. Nie sądzę, abyś potrafił mnie dziś powstrzymać.
Iosif sięgnął ręką za głowę i wyciągnął swój miecz, który trzymał zawsze na plecach
pod kamizelką i marynarką. Jeśli dalej będziesz stał mi na drodze, ty znajdziesz tu
dzisiaj śmierć.
Rozpiera cię pycha.
Duma, nauczycielu, mam prawo do niej. Już dawno cię przerosłem, o czym
powinieneś wiedzieć.
Ruszył z furią, zadając ciosy szybkie jak błyskawica, nie zwracając uwagi na
upadające wazony i przewracane krzesła. Każde jednak z jego uderzeń Rode
skutecznie odpierał. Jego twarz chłodna i wciąż spokojna nie wyrażała niczego, z
wyjątkiem skupienia. Czekający w ogrodzie aurelici stali w bezruchu.
Stój! rzucił nagle Ader. Podniósł lewą rękę do góry, co Iosif uszanował i
natychmiast przerwał walkę. Nie tu! Wyjdzmy do ogrodu.
Dobrze. Punin skinął głową i ostrożnie otworzył szklane drzwi. Aurelici na znak
Rodego szybko rozstąpili się, aby zrobić miejsce walczącym.
Nauczyciel dał znak i Iosif znów ruszył, zadając kolejną serię ciosów, nie tylko
szybką, ale w nieoczekiwany sposób skoordynowaną, a przy tym wciąż płynną. Ader
z coraz większym wysiłkiem odpierał uderzenia, starając się, aby przeciwnik uznał
własny styl walki za skuteczny. Wtedy właśnie, gdy Punin już zyskał pewność, że
kontroluje wszystko, Rode nagle przykląkł, nietypowo uniósł łokieć do góry i ciął
Iosifa przez udo. Cios nie tylko doszedł celu, ale przede wszystkim głęboko ranił
młodego aurelitę. Krew momentalnie trysnęła z rany, a Iosif padł na trawę. Ader
podniósł się i natychmiast zaatakował go z góry, mając pewność, że to już koniec.
Wtedy odpierając jeden z prostopadłych ciosów, Punin celowo skierował go na swoje
lewe ramię. Ostrze przebiło mięsień i wniknęło w ciało. Iosif wiedział, że to jedyny
teraz sposób, aby uratować życie. Podstęp się udał. Na ułamek sekundy Rode
zatrzymał się. Ta krótka chwila wystarczyła, aby młody aurelita zadał straszliwy,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]