[ Pobierz całość w formacie PDF ]

słowa były przerażające.
 Widzę, że ma pan dość. Niech pan wezmie ołówek i pisze.
 Nie odważycie się&
 Sam pan wie, że gada głupstwa. Niech pan wezmie ołówek i
pisze.
 Co będzie, jeśli to zrobię?
 Pańska żona odzyska wolność. Zaraz wyślę telegram.
 Skąd mam wiedzieć, że dotrzyma pan słowa?
 Przysięgam na święte groby moich przodków. Zresztą niech pan
sam pomyśli: po co miałbym wyrządzać jej krzywdę? Cel zostanie
osiągnięty.
 A co będzie z Poirotem?
 Zatrzymamy go u nas do czasu ukończenia pewnych operacji.
Potem go puścimy.
 Przysięgnie pan na groby swoich przodków?
 Złożyłem panu jedną przysięgę. Więcej pan ode mnie nie
uzyska.
Ogarnęło mnie zniechęcenie. Mam zdradzić przyjaciela? Wahałem
się jeszcze przez chwilę, ale potem przypomniałem sobie, jakie mogą
być skutki odmowy. Oczyma wyobrazni zobaczyłem Cinderellę
umierającą powoli, w męczarniach&
Jęknąłem cicho i wziąłem do ręki ołówek. Może uda ml się tak
dobrać słowa, żeby ostrzec Poirota przed niebezpieczeństwem? Ożyła
we mnie słaba nadzieja.
Ale Chińczyk natychmiast ją zdruzgotał. Wstał z kanapy i
powiedział miłym, spokojnym głosem:
 Pozwoli pan, że podyktuję mu słowa listu.
Przez chwilę milczał, sprawdzając coś w leżących na stoliku
notatkach. Potem zaczął dyktować:
Drogi Poirot! Zdaje się, że jestem na tropie Wielkiej Czwórki Po
południu przyszedł do mnie jakiś Chińczyk i opowiadając jakieś
bzdury, zwabił mnie w to miejsce. Na szczęście przejrzałem go i
uciekłem w ostatniej chwili. Udało mi się iść za nim niepostrzeżenie.
Muszę powiedzieć, że poszło mi bardzo dobrze. Poprosiłem pewnego
sprytnego młodzieńca, żeby dostarczył Ci ten list. Bądz tak dobry i daj
mu półkoronówkę. Taką zapłatę uzgodniliśmy za bezpieczne
doręczenie mojego listu.
Obserwuję ten dom i nie chcę się stąd ruszać. Będę czekał do
szóstej. Jeśli nie przyjdziesz, spróbuję się dostać do środka. Nie chcę
przegapić tej szansy, a nie mam pewności, czy chłopak zastanie Cię w
domu. Jeśli tak, przyjdz z nim jak najszybciej. Zakryj swoje wspaniale
wąsy, bo nie chciałbym, żeby cię rozpoznano.
Twój A.H.
Każde słowo pogrążało mnie w coraz głębszej rozpaczy. Wszystko
zostało sprytnie pomyślane. Dopiero teraz zrozumiałem, że
przeciwnik zna wszystkie szczegóły naszego życia. List brzmiał tak,
jakbym to ja go pisał. Wzmianka o Chińczyku, który przyszedł po
południu i  zwabił mnie w to miejsce sprawiła, że straciłem resztki
nadziei. Dotąd liczyłem jeszcze, że Poirot będzie się miał na
baczności z powodu zostawionego przeze mnie  znaku w postaci
czterech książek. Teraz pomyśli, że zastawiono na mnie pułapkę, ale
udało mi się ją przejrzeć. Zrozumiałem, jak starannie dobrano czas.
Poirot będzie musiał się spieszyć i bez namysłu pójdzie za niewinnie
wyglądającym przewodnikiem. Będzie chciał zdążyć, zanim sam
wejdę do domu. Poirot nigdy nie miał zaufania do mojego sprytu.
Przeświadczony, że narażam się na niebezpieczeństwo, przyjdzie mi z
pomocą.
Nie miałem jednak wyboru. Napisałem to, co ml kazano. Mój
prześladowca wziął list do ręki, przeczytał go, z zadowoleniem kiwnął
głową i wręczył kartkę jednemu z milczących pomocników. Ten
natychmiast zniknął za jedwabną zasłoną, za którą znajdowały się
drzwi.
Chudy Chińczyk usiadł na kanapie, z uśmiechem na ustach wziął do
ręki formularz telegramu, napisał na nim coś i podał mi.
Przeczytałem: Wypuścić białego ptaszka.
Odetchnąłem z ulgą.
 Teraz pan to wyśle?  spytałem. Mężczyzna uśmiechnął się, ale
pokręcił głową.
 Dopiero kiedy będziemy mieli pana Poirota.
 Obiecał pan&
 Jeśli ten podstęp się nie uda, biały ptak może nam się jeszcze
przydać. W takim wypadku możemy nadal potrzebować pańskiej
współpracy.
Byłem tak zły, że aż pobladłem.
 Wielki Boże! Jeśli&
Chińczyk przerwał mi, machając szczupłą żółtą dłonią.
 Niech pan się uspokoi. Spodziewam się, że teraz wszystko ułoży
się po naszej myśli. Kiedy dostanę w swoje ręce pana Poirota,
natychmiast spełnię przysięgę.
 Jeśli mnie pan oszuka&
 Złożyłem przysięgę na swoich czcigodnych przodków. Proszę
się nie obawiać. Niech pan chwilę odpocznie. Moi słudzy zadbają,
żeby pod moją nieobecność niczego panu nie zabrakło.
Zostałem sam w luksusowym, podziemnym gniazdku. Nagle obok
mnie stanęli chińscy służący. Jeden z nich przyniósł jedzenie i picie.
Gestem dłoni kazałem mu odejść. Było mi niedobrze& bałem się.
Po chwili wrócił mój prześladowca: wysoki, stateczny, ubrany w
jedwabie. Osobiście dowodził całą operacją. Na jego rozkaz
wciągnięto mnie do tunelu i zaprowadzono na parter domu, do
którego wszedłem. Okiennice były pozamykane, ale przez szpary
można było obserwować ulicę. Po drugiej stronie z trudem szedł jakiś
obdarty staruszek. Zrozumiałem, że jest członkiem gangu, gdy w
pewnej chwili dał stojącym w oknie jakiś znak.
 Wszystko w porządku  powiedział jeden z Chińczyków. 
Herkules Poirot zbliża się do zastawionej pułapki. Jest sam, jeśli nie
liczyć towarzyszącego mu przewodnika. Teraz, kapitanie Hastings,
musi pan odegrać swoją rolę. Jeśli Poirot pana nie zobaczy, nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl