[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze ze złości. - A jeżeli już musisz wtykać nos w nie
swoje sprawy, to mogę cię poinformować, że Quentin zatrzy­
ma się w hotelu. Ale nawet gdyby tu mieszkał, i tak nie masz
prawa się do tego wtrącać!
- Niech cię diabli wezmą! - zawołał Canton, ale nagle
jego wyraz twarzy zmienił się. Wyglądał, jakby coś sprawiało
mu ból. - Jesteś zbyt młoda, zbyt emocjonalna, zbyt... - Prze­
rwał i przez chwilę tylko mierzyli się wzrokiem. - Żałuję, że
w ogóle pozwoliłem Karie tu przychodzić!
Janie nie wytrzymała, bosą stopą kopnęła go w kostkę.
Zbladła ze złości i zacisnęła dłonie w pięści, jakby chciała
rzucić się na niego. Canton skoczył w jej kierunku i chwycił
ją za ramiona, przyciągnął bardzo blisko siebie. Był bardzo
II
WAKACJE W MEKSYKU
53
silny, Janie wiedziała, że jest bez żadnych szans. Co prawda
nie zamierzała się z nim bić... Dotyk jego muskularnego ciała
spowodował, że wyparowała z niej złość. Nie wiedziała, dla­
czego tak się stało. Nagle poczuła dziwną błogość i zadowo­
lenie, że jest tak blisko. Czuła zapach jego wody po goleniu
pomieszany z zapachem jego skóry...
Canton przyciągnął ją jeszcze bliżej. Pochylił się, jego nos
muskał jej policzek, czuła na szyi jego oddech. Wpatrywała
się w jego usta i nagle poczuła, że bardzo pragnie sprawdzić,
jak smakują...
Zamknęła oczy. Canton pochylił się jeszcze bardziej i po­
całował ją. Zrobił to powoli, ale bardzo zdecydowanie. Za­
drżała, przez całe jej ciało przebiegł dreszcz. Jeszcze nigdy
nie reagowała w taki sposób na bliskość mężczyzny. Poczuła,
że jest zgubiona, on może z nią robić, co tylko zechce, a ona
nie będzie miała siły powiedzieć: nie. Canton pocałował ją
jeszcze raz i jeszcze raz...
- Czy wiesz, kim jestem? - usłyszała po chwili jego szept
tuż obok swego ucha. W tym momencie zdała sobie sprawę,
co się stało. Ona sobie tylko wyobraziła to wszystko! On jej
nie pocałował, to była jej niespełniona fantazja. Canton trzy­
mał ją jedynie w ramionach i mocno przytulał do siebie, ale
przy tym bacznie się jej przyglądał. - Nie jestem twoim na­
rzeczonym. .. twoim ukochanym profesorkiem. Tak bardzo za
nim tęsknisz, że pomyliłaś mnie z nim? Pomyślałaś, że on tu
już jest? - Powiedział to z kpiącym uśmiechem, ale patrzył
na nią dziwnym wzrokiem.
- Tak! Właśnie tak, bardzo za nim tęsknię!—Janie odsko­
czyła od Cantona jak oparzona. - Dlatego go tu zaprosiłam,
że nie mogę bez niego żyć!
54
WAKACJE W MEKSYKU
- Ciekawy jestem, czy on na ciebie działa tak samo jak
ja? - Spojrzał jej głęboko w oczy. Podszedł i znów wziął ją
w ramiona.
- To było... to było.... - jąkała się Janie. Nie miała poję­
cia, jak wybrnąć z tej sytuacji.
- Zmysłowe... namiętne... - odpowiedział za nią. - Na­
wet cię nie pocałowałem...
- Źle mnie zrozumiałeś... należymy do dwóch różnych
światów - wykrztusiła, choć wiedziała, że on w to kłamstwo
nie uwierzy.
- Być może - odparł spokojnie. - Ale jest miejsce, w któ­
rym one się spotykają. Nie próbuj zaprzeczać, oboje dobrze
wiemy, co się przed chwilą działo.
- Nie ma o czym mówić, to tylko...
- Nie oszukuj, Janie. Pragniesz mnie tak samo jak ja ciebie
i nie pomyliłaś mnie z nikim. Chciałaś, żebym cię pocałował.
Nie zaprzeczaj. - Powstrzymał ją gestem dłoni. - Ale przy
mnie jesteś bezpieczna, nawet gdybyś nie miała chłopaka. Ja
nie chcę się z nikim wiązać.
- Mówiłeś to już.
- Powtarzam to jeszcze raz, żebyśmy wiedzieli na czym
stoimy. Jesteśmy tylko sąsiadami.
- Jasne - odpowiedziała zduszonym głosem. - Tylko
przestań mnie dotykać...
- Staram się, ale to jak z rzucaniem palenia... - Canton
z trudem oderwał się od niej. - Gdy będziesz miała za sobą
parę poważnych romansów, a ja odbuduję swoją fortunę, wte­
dy się spotkamy.
- Nie lubię bogatych ludzi - mruknęła Janie.
- Nie jestem teraz bogaty, a ty i tak mnie nie lubisz.
WAKACJE W MEKSYKU
55
- Bo masz osobowość bogacza.
- A ty panienki z liceum, podkochującej się w nauczycie­
lu - uśmiechnął się. - Wiesz co? Może chciałabyś u mnie
pracować?
- Przecież ty nie masz firmy.
- Ale wkrótce będę miał. I wiem, że byłabyś świetną pra-
cowniczką.
- A skąd wiesz?
- Na przykład stąd, że pracujesz w czasie wakacji...
- Być może nie jest tak, jak ci się wydaje.... - Janie miała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl