[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Potrząsnął głową.
Dzwoniłem do Delty. Powiedziałem jej, co się stało. Wyjaśniłem, że
jesteś z nami i że wszystko w porządku.
Dzięki. Mam nadzieję, że niezbyt się zdenerwowała Strzepnęła
okruszek z biodra. Co zrobimy, żeby powstrzymać braci Porto, zanim
znów coś zniszczą?
John objął ją w talii i przytulił.
Ty nic nie będziesz robić. My się nimi zajmiemy. Chciała
protestować, ale Wyatt jej przeszkodził.
Czy mam rację, przypuszczając, że zawarliście rozejm? spytał z
rozbawieniem. Powiedzcie, że to prawda, a poprawicie mi humor.
Salem nic nie powiedziała. Nie była pewna, jak jest teraz z ich
związkiem.
John tylko kiwnął głową i zmienił temat
Nie możemy czekać, aż Porto znów coś zniszczą. Rano zdejmę gips i
wybierzemy się do nich z wizytą. Zawiadom Charlie'ego, Pierre'a i Bubbę.
Niech zostaną w doku i uważają na wszystko. Czartery mogą pracować jak
zwykle. Nie sądzę, żeby Porto zaryzykowali atak na turystów.
Wyatt pochylił się, opierając dłonie na udach.
Zgadzam się ze wszystkim, poza jednym. Nie zdejmuj gipsu. Byłem z
tobą w szpitalu i słyszałem, jak doktor mówił, że musisz mieć
unieruchomioną rękę przez sześć tygodni. Twój nadgarstek na pewno
jeszcze się nie zrósł.
Zanim John zdążył coś powiedzieć, Salem dorzuciła:
Chce założyć plastykową szynę i zacząć nurkować. Wyatt zerknął na
Johna.
To z powodu dzisiejszego dnia? Nie czekając na odpowiedz,
dodał:
Do cholery, John! Mieliśmy kłopoty z silnikiem, a nie z piratami.
Wiesz, że czasem to się zdarza. Nawet gdybyś był z nami, w niczym nie
mógłbyś pomóc.
John nawet nie próbował się sprzeczać. Wyatt uniósł ręce w geście
RS
68
poddania się. Gdy John raz podjął decyzję, nie zmieniał jej. Aatwiej byłoby
wtoczyć głaz na górę, niż przekonać tego człowieka, że pewne rzeczy
można zrobić w inny sposób.
Zmęczona wypadkami dnia, Salem z trudem trzymała otwarte oczy.
Musiała o coś spytać:
Dlaczego bracia Porto to robią? Chodzi im o kontrakt ratowniczy?
Wyatt zachichotał.
Ostatni kontrakt był gwozdziem do trumny. W zeszłym roku
sprzątnęliśmy im sprzed nosa trzy, ale ten musiał ich naprawdę zaboleć.
John nawiązał kontakt z agencją turystyczną w Miami, organizującą
wakacje pod namiotem. Już miała związać się z braćmi Porto, kiedy John
zaproponował niższą cenę.
Musiało być coś jeszcze... Salem zwróciła się do Johna.
Próbowałeś porozmawiać z nimi?
Zmęczony położył głowę na oparciu sofy.
Dwa razy. Pierwszy raz spotkałem się ze wszystkimi: Frankiem,
Merlinem i Tomem. Drugi raz był tylko Frank, najstarszy, główny
właściciel kompanii.
I co?
I nic. Wyparli się wszystkiego. Frank zrobił mi wykład na temat tego,
jak łatwo o wypadek na łodzi.
Zmarszczyła brwi.
Zachowali się jak dzieci. Aódki czarterowe mają różne ceny. To jest
przecież interes.
Widocznie myślą inaczej. Uważają to za zniewagę osobistą.
Spojrzał na nią.
Chciałbym wiedzieć, dlaczego proponowali ci pracę. Sprawdziłem
ich. Nie mają żadnego kontraktu, który wymagałby pracy biologa
morskiego. Widocznie zrobili wywiad i wiedzą o naszych powiązaniach.
Tylko nie miałoby to sensu. Mieliby wroga we własnym obozie.
Wyatt słyszał pierwszy raz o ofercie pracy. John zaczął mu wyjaśniać, a
Salem oparła głowę na jego ramieniu i zamknęła oczy. Przytulił ją mocno,
jego ciało było twarde i ciepłe. Była wyczerpana. Zamknęła oczy na
moment, żeby odpocząć, podczas gdy John rozmawiał z Wyattem.
Nie chciała myśleć o grozbach i wybuchach. Wolała wspominać godziny
spędzone w ramionach Johna. Mogłaby zostać w nich na zawsze.
RS
69
Stłumiony odgłos irytacji wyrwał Salem z głębokiego snu. Zaczaja
otwierać oczy i ponownie usłyszała ten sam dzwięk. Uświadomiła sobie, że
to ona mruczy. Coś przeszkadzało jej obrócić się na bok. Otworzywszy
oczy, zobaczyła, że John przyciska ramieniem jej piersi i dodatkowo
przełożył nogę przez jej nogi.
Starając się nie oddychać, spojrzała na otwarte okno. Zasłony poruszały
się na wietrze. Z trudem przypomniała sobie, że w jej sypialni na tej ścianie
nie ma okna. Tak więc, myślała, to nie może być moja sypialnia.
Obracając głowę, spojrzała na śpiącego Johna. Oddychał powoli i równo.
Był w dżinsach, ale bez koszuli. Spojrzała na siebie i spostrzegła, że ubrana
jest tak samo, jak poprzedniej nocy.
Nawet śpiąc, John emanował siłą, którą Salem zawsze z nim kojarzyła.
Był dla niej niemal wszystkim, teraz został jej kochankiem. Nie wiedziała,
czy to coś zmieni w ich życiu. Nie wiedziała również tego, czy jest to
sytuacja stała, czy tymczasowa.
Zdarzało się dawniej, że budziła się i widziała go obok siebie. Gdy miała
jedenaście lat, zachorowała na grypę. John czuwał przy niej całą noc,
zmieniając zimne kompresy na czole. Innym razem poszła z Wyattem do
kina na horror i w nocy męczyły ją koszmary. John usłyszał krzyk,
przybiegł do pokoju i przez resztę nocy trzymał ją za rękę. Zawsze był przy
niej. Wyatt był towarzyszem zabaw, John był jej jedyną ostoją.
Tak było do chwili, gdy ukończyła szesnaście lat.
Delikatnie odgarnęła mu włosy z czoła. Nie miała pojęcia, jak znalazła
się w jego łóżku, ale teraz to jej nie obchodziło. Chciała zachować to
wspomnienie na czasy, gdy nic innego jej nie pozostanie. Była sierota i już
w dzieciństwie nauczyła się żyć chwilą, a nie marzeniami o niepewnej
przyszłości. Teraz sytuacja się zmieniła. Salem uwierzyła w siebie.
Szczególnie dużo dały je cztery lata spędzone w Seattle. Mimo to, gdzieś na
dnie duszy, czaiła się niepewność.
Lata spędzone w sierocińcu zbliżyły ich, a jednak Salem zastanawiała
się, czy naprawdę zna Johna, czy też tak się jej wydaje. Nigdy nie ujawniał
swych uczuć. Mogła tylko mieć nadzieję, że kiedyś skłoni go do otworzenia
się.
Może spowodował to dotyk palców, może westchnienie, które wyrwało
jej się mimo woli. John otworzył oczy i spojrzał prosto na nią, momentalnie
rozbudzony.
RS
70
Dzień dobry powiedział. Uśmiechnęła się.
Dzień dobry. Jak się tu znalazłam?
Zabrała rękę, ale John chwycił ją i położył na swej piersi. Po raz
pierwszy od wielu tygodni przespał całą noc. Zamiast wpatrywać się w
ciemność, tulił w ramionach Salem.
Mężczyzna może przyzwyczaić się do tego mruknął żeby
budzić się w twoich ramionach.
Czuła, że serce zabiło mu szybciej. A może było to jej serce,
zastanawiała się, widząc zmysłowe pobudzenie w jego oczach.
Każdy mężczyzna, czy tylko ty? Uśmiechnął się lekko.
Musisz mieć to czarno na białym?
Przytaknęła.
Wczoraj najpierw odpychałeś mnie, potem kochałeś się ze mną. Nie
chcę się przyzwyczajać.
Bardzo cię męczyłem, prawda? Może ci ulży, kiedy dowiesz sią, że
mi wcale nie było łatwiej.
Mając osiemnaście lat, przyjmowała wszystko z zadowoleniem, ciesząc
się każdą chwilą spędzoną z Johnem. Teraz chciała wiedzieć, na czym stoi.
I co dalej?
John rozpoznał w jej oczach niepewność. On też czuł się podobnie.
Różnica polegała na tym, że Salem chciała, by wiedział, co ona czuje.
Myślę, że powinniśmy się lepiej poznać powiedział po chwili.
Wbiła w niego wzrok.
John, znam cię od dawna, od czasów, gdy miałam siedem lat.
Pogłaskał ją po brzuchu i musnął pierś.
To było coś innego. Zawsze narzucałem zasady. Przyjechałaś do Key
[ Pobierz całość w formacie PDF ]