[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niewiarygodnej rozkoszy zalał całe jej ciało, opróżniając mózg z wszelkich
myśli, a płuca z powietrza. Bezwładnie osunęła się w ramiona Nathana,
drżąca, obolała i bez tchu. Niejasno zdała sobie sprawę, że podnosi ją, opiera
o ścianę i znowu namydlą, dotykając palcami leciuteńko, nie tak, żeby
RS
80
podniecić, lecz żeby ukoić. Usłyszała, że woda przestaje lecieć, i poczuła, że
Nathan owijają ręcznikiem i mesie do sypialni.
Jak przez mgłę dotarła do niej kolejna fala pieszczot. Czuta, że jej znużone
ciało reaguje na te muśnięcia, ale było to tak, jakby wszystko przytrafiało się
jakiejś innej kobiecie, gdzieś daleko. Ledwie zauważyła, że na kilka sekund
zostawił ją samą, a potem wrócił i delikatnie rozchylił jej uda, zanim
wśliznął się między nie, prosto w leniwy żar. Nie czuła bólu, tylko mokre
tarcie. Wsunął się w nią głęboko, a pózniej usłyszała, że wypowiedział jej
imię i opadł na nią wyczerpany. Objęła go, uśmiechnięta, a jej ciało zapadło
w sen.
Obudziła się, czując, że Nathan lekko skubie ustami jej skórę. Kiedy się
poruszyła, podniósł głowę. W ostatnich promykach dziennego światła, które
wkradało się do pokoju, zobaczyła jego twarz.
- Jak się masz, śpiochu - powiedział. - Odpoczęłaś?
Kiedy napotkała wzrokiem jego rozbawione spojrzenie, poczuła, że całe
jej ciało czerwienieje.
- Przepraszam - wyjąkała, nie wiedząc, gdzie oczy podziać.
- Nawet sobie nie zdawałam sprawy, jaka jestem zmęczona.
Roześmiał się cicho i delikatnie musnął jej policzek.
- Nie szkodzi - odparł, znów kładąc głowę na jej piersi.
- Jakoś sobie dawałem radę przez ten czas, kiedy spałaś.
Zamknęła oczy.
- Pewnie jesteś głodny - rzekła słabym głosem. Uniósł się nad nią,
podpierając się łokciami.
- A ty jesteś głodna? - zapytał.
Pokręciła głową. Zaschło jej w ustach, kiedy pogodziła się z myślą, że
tym, czego pragnie, wcale nie jest jedzenie.
- Ja też nie - podjął Nathan i zaczął ją całować. - Chcę się z tobą kochać,
Libby. Teraz, już.
Oplotła go nogami, przyciągając bliżej do siebie.
- Ja też - szepnęła nieśmiało. Znowu wybuchnął śmiechem.
- Bezczelna! - zakpił, odgarniając jej włosy, które spadły na jej piersi. - Jak
ci nie wstyd.
Uniosła się na łokciach i sięgnęła ustami jego ust, chwytając go za włosy,
żeby być jak najbliżej.
- Nie przerywaj - poprosiła bez tchu.
RS
81
On jednak uciszył ją, wyplątał się z jej nóg i pochylił się, by podnieść coś
z podłogi.
- Chwileczkę - rzekł łagodnie, kiedy jęknęła z niezadowoleniem.
Rozpieczętował małą paczuszkę i po kilku sekundach znowu wziął Libby w
ramiona. Kiedy w nią wszedł, szczelnie otoczyła go swoim ciałem. Tym
razem w kulminacyjnym momencie wygięła się w łuk, a jej okrzyk zmieszał
się z jego westchnieniem. Zdyszani, rozgrzani, razem zapadli w głęboki sen
bez snów. W nocy zbudziła się na chwilę i poczuła, że Nathan leży
przytulony do jej pleców. Kochali się wtedy jeszcze raz - długo, bez
pośpiechu, jakby godzinami - a potem znowu zasnęli.
Obudził się bardzo wcześnie, koło piątej, schwytany w sieć pięknych
włosów Libby. Przez jakąś godzinę leżał bez ruchu, patrząc, jak śpi. Twarz
miała idealnie owalną, cerę gładką i jasną, z odrobiną uroczych piegów na
małym nosku. Długie rzęsy, czarne jak sadza, kontrastowały z bladymi po-
liczkami. Najbardziej wzruszała go jednak nie jej fizyczna uroda, lecz to, co
ujrzał, kiedy otworzyła oczy: nieśmiały, tajemniczy wyraz, który oczarował
go i zniewolił, tak że zapragnął dowiedzieć się o niej wszystkiego.
Jedno bowiem było oczywiste. Wbrew nonszalanckim radom Pauli jedna
noc z Libby wcale mu nie wystarczyła: od samego patrzenia na nią przenikał
go ból. Po jednej nocy pragnął jej bardziej niż przedtem. Liznął językiem
kącik jej ust, a one posłusznie się otworzyły.
- Obudz się, kotku - mruknął, sięgając ręką do jej piersi, która też
natychmiast zareagowała, aż poczuł, że napinają mu się uda. - Już rano.
Potem wrócił do domu Alistaira, by wziąć prysznic i się przebrać, a w
godzinę pózniej poszedł do Libby na śniadanie. Stwierdził, że chyba jest
szczęśliwa. W oczach miała nieśmiały uśmiech, na policzkach lekki
rumieniec, w ruchach leniwy wdzięk. Ucieszył się na ten widok, chociaż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]