[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dziękować wszystkim za starania podczas jej pobytu. Maggie
zbierała na górze ostatnie rzeczy. John zauważył to i wszedł
do pokoju.
- Przykro mi, milordzie, ale pani tutaj nie ma. %7Å‚egna siÄ™
ze służbą waszej lordowskiej mości.
- Skąd ta przesadna uprzejmość, Maggie? Nie jestem
przyzwyczajony do takiego twojego zachowania. Do tej pory
nazywałaś mnie panem pułkownikiem i całkiem mi się to
podobało.
- Wasza lordowska mość jest bardzo łaskawy - odrzekła
sztywno Maggie.
WestchnÄ…Å‚.
- Chciałem dać ci to... - wręczył jej niewielką sakiewkę
- i poprosić, żebyś dbała o swoją panią w drodze do Londy
nu. Z Bellerbym już rozmawiałem.
- Jestem pewna, że Bellerby powiedział to samo co ja,
milordzie. - Maggie dygnęła przed pułkownikiem, ale sa
kiewki nie wzięła. - Dziękuję. Nie potrzebujemy dodatko
wych zachęt do opieki nad panną Caroline. Ona zawsze była
taką panią, jakiej każdy chciałby służyć, i z wyjątkiem lat,
kiedy była żoną tego szubrawca w Nowym Orleanie, który
bił ją i głodził, póki mu się nie podporządkowała, robimy to
przez całe jej życie. Wydaje mi się, że nawet pan Duval nie
unieszczęśliwił jej tak, jak nieszczęśliwa jest teraz.
- Jestem pewien, że pani Duval dojdzie do siebie - rzekł
John zimno, urażony bezpośredniością Maggie.
- Na pewno. Milady jest dzielna. I ma wielkie serce, - Po
chwili wahania służąca podjęła: - Nie mnie to mówić, milor
dzie, ale prawdopodobnie więcej już waszej lordowskiej mo
ści nie zobaczymy, więc chciałabym coś wyjaśnić. Kocham
pannÄ™ Caroline, milord rozumie.
- Naprawdę nie myślę...
- Przepraszam milordzie, ale właśnie o to chodzi. Milord
nie myślał - powiedziała. - Przecież zna pan pannę Caroline.
Czy naprawdę wierzy pan, że taka dumna kobieta zapomnia
łaby się z żółtodziobem, który ledwie wyszedł ze szkolnej
ławy? Przecież nikt w Kingston nie mógł nawet się do niej
zbliżyć, chociaż wielu bardzo się starało, nie wyłączając jej
kuzyna.
- Edmunda!
- Tak, Edmunda. Chociaż nikczemnik był żonaty. - Mag
gie pokręciła głową. - Dlaczego milord musiał uwierzyć te
mu nicponiowi? Czy naprawdę milord myśli, że młody pan
Coburn zginął przez nią? Ona dała mu pieniądze, a nie co
innego! Miał wielotysięczny dług i bał się iść do ojca. Błagał
pannę Caro, żeby mu pożyczyła, a ona wbrew sobie pożało
wała młokosa i dała mu pieniądze. Ale on zawiódł jej zaufa
nie... - Maggie przesłała Johnowi szybkie spojrzenie - po
dobnie jak inni mężczyzni, których spotkała w życiu. Za
miast spłacić długi, wydał jej pieniądze na hazard i opium,
no i w końcu się zabił. Ona wciąż się obwinia, mówi, że po
winna była zadać sobie więcej trudu i sprawdzić, na czym
polega prawdziwy problem, przekonać go do rozmowy z oj
cem. Tak to było naprawdę i jestem gotowa zeznać to pod
przysięgą w sądzie, milordzie.
John milczał. Powinien był zamknąć usta Maggie wcześ
niej, bez wątpienia pozwoliła sobie na zbyt wiele, mówiąc
do niego w ten sposób. Ale jej oburzenie było szczere, więc
z wrodzonego poczucia sprawiedliwości uznał, że zasłużył
na takÄ… karÄ™.
- Szkoda, że twoja pani nie uznała za stosowne tego wy
jaśnić - rzekł po chwili. - Chociaż miałoby to chyba niewiel
kie znaczenie.
. - Szkoda, że to właśnie milord mógł dać jej szczęście -
powiedziała z goryczą Maggie. - Wiem, że tak jest. Wątpię,
czy jeszcze kiedyÅ› pani pozwoli milordowi lub komukolwiek
na choćby odrobinę poufałości.
Weszła Caroline, ale na widok Johna stanęła jak wryta.
Spojrzała na niego, potem na służącą i promiennie się uśmie
chnęła.
- Och, Maggie - powiedziała - czyżbyś próbowała mnie
zrehabilitować? To strata czasu. Lord Coverdale zna mnie
przecież dobrze, więc lepiej wyjedzmy, zanim powiesi mnie
na wieży albo wtrąci do lochów. Czy możesz mi znieść te
szale do powozu? - Maggie wyszła, a Caroline dygnęła
przed Johnem. - Przyjechała Harriet, więc się z nią pożegna
łam. Byłby pan wzruszony tym widokiem. Nie wspomniałam
ani słowem o niechlubnej przeszłości ani o niczym podo
bnym. Za to dałam jej wyśmienitą radę. Powiedziałam jej je
szcze raz: Nigdy nie kul siÄ™ w kÄ…cie, nigdy nie przepraszaj
i nie usprawiedliwiaj się. Słuchaj głosu sumienia. Trzymaj
głowę wysoko, cokolwiek myśli o tobie świat". - Spojrzała
na niego z dobrze mu znanym kpiÄ…cym wyrazem twarzy. -
Wyjeżdżam, lordzie Coverdale. Proszę przyjąć życzenia
szczęścia i radości z powodu Harriet. To doprawdy urocza
panna. Niech pan dobrze się nią opiekuje. Jeśli spotkamy się
w Londynie, proszę się nie obawiać, że zakłopoczę pana żą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]