[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzięte są z e ii św. Jana rozó. 11 w. 50:  Ani myślicie, iż wam jest pożyteczno, żeby jeden człowiek umarł
za lud, a nie wszystek naród zginął .
ant ali i ri Piekło 74
Wiosna
Gdy słońce w porze młodocianej roku
Promiennym wÅ‚osem po Wodniku broói³u u
A noc już dniowi nie narzuca zmroku;
Jeśli ubieli ziemię zamróz ostry,
Udając barwy swojej białej siostry,
Lecz trwa niedługo i chłód swój łagoói:
Wieśniak, któremu braknie suchej paszy,
Wióąc wokoło bielące się błonie,
Wraca do domu, załamuje dłonie,
Jak nieszczęśliwy, co widmem się straszy;
Potem wychoói i pełen naóiei,
Wióąc weselszy świat po śnieżnej wiei,
Pochwyca laskÄ™ i na Å‚Ä…k zielenie
Z obór wesoÅ‚e swoje trzody żenie³u v 
Podobnie mistrz mnie przeląkł po niewoli,
Gdym wióiał jego zachmurzone czoło,
Podobnie maść on przyłożył, góie boli.
Gdy nad strzaskaną przyszliśmy arkadę,
On patrzał na mnie słodko i wesoło
Jak u stóp góry; sam z sobą wszedł w radę
i opatrzywszy skałę z każdej strony,
Mnie otwartymi pochwycił ramiony.
Jak ten, co pracÄ™ poczyna z baczeniem,
Wpierw, co ma zrobić, rozważa myśleniem,
Tak on, podnoszÄ…c mnie na wierzch opoki,
Wskazywał palcem drugi głaz wysoki
I mówił: Trzymaj dłonie w pogotowiu,
Obejm3 głaz ten, lecz wprzódy oczyma
Rozpatruj pilno, czy twój ciężar strzyma».
Jak się wpatrzyłem, nie była to droga
Dla tych, co noszą kapice z ołowiu;
Bo ja i wóó mój, tak lekki Wirgili,
Ledwośmy z głazów na głazy kroczyli;
Gdyby nie krótsza ścieżka mięóy skałą,
Sam nie wiem, co by z mym woóem się stało,
Mnie by pokonał trud, a w końcu trwoga.
Lecz jako skały zwane łe ł oki
Pochyło schoóą w zrąb studni głębokiej,
Każda dolina, którą się przebiega,
Tu ma wyniosłość, tam spaóistość brzega.
W końcuśmy doszli do progu opoki,
Góie głaz ostatni czołem prostopadłem
W dół się powalił i w otchłań się rzuca:
Lenistwo, SÅ‚awa
Już mi zabrakło oddechu na płuca,
Już iść nie mogłem dalej i usiadłem.
«Z wady lenistwa wyzuj siÄ™ w tej dobie!»
Mistrz mówiÅ‚, «w puchu lub w pierzu kto lega,
Temu do sławy za daleka droga;
A kto na ziemi po krótkim przechoóie
Bez wieńca sławy położy się w grobie,
³u u Å‚o e o ie Å‚o e o o ik o i  SÅ‚oÅ„ce w trzeciej kwadrze miesiÄ…ca stycznia wstÄ™puje
w znak Wodnika i tak stoi przez pierwsze dwie kwadry miesiąca lutego. Czas, o którym tu mowa, przypada na
środek lutego, kiedy noc, doliczywszy do niej wieczór i zmrok poranny, trwa około dwunastu goóin. W tym
czasie słońce we Włoszech już tak świeci i grzeje, że śniegi do rzadkości należą. Całe to porównanie wieśniaka,
który wióąc ubielone śniegiem pastwiska, a nie mając w zapasie karmy, drży o los swojej trzody i załamuje
dłonie, zaleca się szczególną prawdą i stosownością jego użycia do obecnego położenia poety, gdy nawykły
wióieć zawsze wypogoóone czoło swojego mistrza, wiói je zachmurzonym.
³u v e ie (daw.)  wypęóa.
ant ali i ri Piekło 75
Ten tyle śladu zostawi po sobie,
Co dym w powietrzu, co bańka na woóie.
WstaÅ„, wolÄ… ducha trud pokonasz snadnie³u w ,
Duch w każdej walce tryumfator wroga,
Gdy pod ciężarem ciała nie upadnie.
Mamy do przejÅ›cia jeszcze dÅ‚uższe wschody³u x
Nie dosyć przebyć skał tych wysep nagi,
Niech ta uwaga doda ci odwagi».
Wstałem z uczuciem rzezwiącej ochłody,
A piersi moje swobodniej dyszały,
MówiÄ…c: «Idz dalej, jam krzepki i Å›miaÅ‚y!»
Szliśmy, a głazy przed nami, pod nami,
Coraz wyższymi sterczały garbami,
Szedłem bez przerwy gwarząc to i owo,
Mocując wolę z słabymi siłami,
Gdy z drugiej fosy głos przemówił słowo.
Co mówił, nie wiem, choć byłem na szczycie
Arkady mostu, co w poprzek otchłani
Sklepiać swe łuki zawisła tam na niej.
Głos mówiącego zdraóał gniew nieskrycie,
Jam wzrok w dół spuścił, ale żywe oko
Dna nie dościgło przez ciemność głęboką.
«Mistrzu!» tak rzekÅ‚em po chwili niedÅ‚ugiej,
«Przechodzmy most ten, zstÄ™pujmy w krÄ…g drugi.
Bo stąd ja słyszę, a nic nie rozumiem,
WióÄ™, nic jednak rozpoznać nie umiem».
A mistrz: «Zadosyć sÅ‚usznemu życzeniu,
Jako przystoi, odpowiem w milczeniu».
I wnet przeszliśmy łuk mostu ten samy,
Który przytyka aż do ósmej tamy;
Wąż, Potwór
Wtenczas ujrzaÅ‚em caÅ‚y otwór jamy³u y
Dno jej zapełnia żm3a, wąż, gaóina,
Gdy wspomnę, jeszcze krew się we mnie ścina!
Lib3skie piaski nad brzegiem swych stoków
Nie roóą tyle płazów, hyder, smoków,
Kraj ponad Morzem Czerwonym nie roni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl