[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzecz jasna. Celem ostatecznym jest to, żebym zmienił zdanie. Wciąż nie jestem
przekonany, że jesteś wystarczająco... zmotywowana. Musisz mi udowodnić, że jestem w
błędzie.
- Może jakieś wskazówki, jak mam wypełnić niewykonalną misję? - spytała
jadowicie.
- Na początek wystarczy, jeśli sprawisz, że wybuchnę.
- A jaki ma być koniec?
Zaniósł się śmiechem. Zadrżała i zacisnęła uda, żeby stłumić budzące się w niej
emocje.
- Dalej, pokaż, co potrafisz najlepszego - powiedział.
- Wolę raczej to co najgorsze. Szkoda, że jesteś tak daleko.
- JesteÅ› sama?
Niewinne pytanie nabrało w jego ustach niemal lubieżnego znaczenia.
- T... tak - bąknęła.
- Gdzie?
- W... mojej sypialni.
- Opisz jÄ….
Rozejrzała się nerwowo.
- Jest... duża. Ogromna.
- Szczegóły, kobieto.
R
L
T
- Byłeś w pałacu. Znasz jego wielkość i styl, w jakim została urządzona każda
komnata.
- Twoja sypialnia to nie każda komnata. Nie byłem w niej... Jeszcze.
Udała, że nie zauważyła zaczepki.
- Prawdę mówiąc, jest tu skromniej niż przeciętnie.
- Wyjaśnij. - Milczała. - Bene. Szykuj się na inspekcję.
- Wydawało mi się, że to ja miałam gonić ciebie.
- Inspekcja będzie dotyczyć twoich odpowiedzi, nie twojego powabnego ciała.
- W moim pokoju jest bałagan.
- Jesteś nieporządna? - spytał z niedowierzaniem.
- Jeśli nawet, to masz przecież z tuzin pokojówek.
- Może nie jestem mistrzynią organizacji - syknęła - ale jeśli sądzisz, że pozwolono
mi być nieporządną tylko dlatego, że jestem księżniczką, może zechcesz się spotkać z
AntoniÄ…, mojÄ… bambinàia?
- Już ją poznałem. Urocza kobieta. Wciąż jest twoją nianią?
- Tak ją nazywam, ale nie myśl, że wciąż jest mi potrzebna piastunka. Jest moją
damą do towarzystwa. A właściwie jest dla mnie jak matka. Poza tym nazywanie jej
nianią nie całkiem odpowiada metodom, których używała podczas kształtowania
dziewczynek na księżniczki. Tak pracują instruktorzy sił specjalnych.
Milczał przez chwilę, po czym westchnął.
- To znaczy, że nie byłaś rozpieszczana i hołubiona, mia bella unica?
Z trudem pokonała ucisk w krtani. Wzruszyła ją ta czułość. Nazwał ją swoją
wyjątkową pięknością.
- Twoje wyobrażenie o moim życiu jest nad wyraz sielankowe - zauważyła.
Spodziewała się, że parsknie śmiechem. Ale on znów ją zaskoczył.
- Rozumiem - powiedział miękko. - Ale twoi rodzice mają się czego wstydzić.
Urodziłaś się, by być rozpieszczaną i hołubioną.
- Nie, dziękuję - żachnęła się. - Cieszę się, że nie podzielali twoich poglądów.
Mogłabym wyrosnąć na bezmyślnego, bezużytecznego bachora.
R
L
T
- Rozpieszczanie i hołubienie nie oznacza psucia. Jeśli są prawidłowo stosowane
przez kochających rodziców, mogą wzmocnić dziecko, dać mu poczucie bezpieczeństwa
i stabilizacji. W ten sposób najlepiej można wychować człowieka o zrównoważonym
charakterze i zdrowej psychice.
A cóż ty możesz o tym wiedzieć?! - omal nie krzyknęła. Na szczęście się
powstrzymała.
- Twoi rodzice postawili na surowość - ciągnął - i zamiast bezmyślnego,
bezużytecznego bachora wychowali bezlitosną, bezczelną syrenę.
- Halo? - Aż usiadła. - Prowadzisz drugą rozmowę? Mam czekać na linii, aż
skończysz rozmawiać z kimś, komu opowiadasz te brednie?
- Widzisz? Bezczelna. - Nie dał jej dojść do głosu.
- Skoro nie jesteś nieporządna, czemu w twoim pokoju jest bałagan?
Dio, ten facet niczego nie zapomina.
- Ponieważ od piętnastu lat nie położono tu nawet grama farby. Wyobraz sobie
każde zaniedbanie możliwe w starym domu. Tuje masz. Rozpadająca się drewniana
boazeria, cieknący sufit, odpadająca farba. Mówię tylko o tym, co widać.
- Reszta pałacu jest w dobrym stanie - rzucił. - Jak to możliwe, że twoje
apartamenty nie zostały wyremontowane i odnowione?
- Nasze mieszkania nie należą do tej części pałacu, która jest uznana za monument
narodowy.
- Przecież jesteś księżniczką Castaldini.
- Powinieneś zobaczyć mieszkanie króla.
Kolejna długa cisza. Niemal słyszała jego myśli.
Jeszcze jeden dowód na to, jak bardzo był potrzebny królestwu.
- Co masz na sobie, Clarisso?
Zadał pytanie szeptem, ale jej serce załomotało.
- Ubranie - wydusiła.
- Doprawdy? A nie listek figowy?
Zacisnęła usta. Miała ochotę go zabić.
- W czym sypiasz?
R
L
T
- A w czym ludzie sypiają? Ale teraz nie mam na sobie pidżamy.
- Ty nie jesteś ludzie". Jeżeli zostanę królem Castaldini, wydam edykt zakazujący
ci wkładania pidżamy. Ciało takie jak twoje powinno być oblekane tylko w draperie z
szyfonu i tiulu. Albo w biżuterię.
- Doskonale. Wspaniały temat na obrady rady - prychnęła szyderczo. - Myślę, że
listek figowy byłby jednak lepszy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]