[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się z dłoni i z brzękiem upadł na podłogę. -
To nie możesz być ty. Zabiłem cię... Tymi
rękoma. Jesteś duchem, czy demonem?
- Wróciłem, by ci pomóc, Temuchinie. Otworzyć
nowy świat dla twych podbojów.
- Musisz być demonem, skoro zamiast umrzeć,
powróciłeś z Bramy Piekła, zyskawszy nową
siłę. Demon o tysiącu twarzy! To wyjaśnia,
Planeta Zmierci III
- 207 -
dlaczego oszukałeś i zdradziłeś tak wielu
ludzi. Minstrel sądził, że jesteś z innego
świata. Pyrrusanie uważali, że należysz do ich
plemienia. Ja myślałem, że jesteś lojalnym
towarzyszem, który mi pomoże.
- Ciekawa teoria. Możesz wierzyć, w co
zechcesz. Teraz posłuchaj, co ci chcę
powiedzieć.
- NIE! Jeśli cię posłuchań, będę przeklęty! -
krzyknął, łapiąc za miecz.
Jason mówił teraz szybko. Musiał zdążyć, zanim
będzie zmuszony do walki o życie.
- Z doliny, którą zwiecie Bramą Piekła jest
wyjście. Nie prowadzi do piekła, ale na
niziny. Przyszedłem tamtędy i wróciłem łodzią,
by ci pokazać drogę. Teraz jesteś wodzem tu,
na stepach, a możesz zostać władcą nizin.
Przed tobą nowy kontynent. Zdobywaj. Jesteś
jedynym człowiekiem, któremu to się może udać,
Temuchin wolno opuścił miecz. Oczy płonęły mu
wewnętrznym żarem. Gdy się odezwał, głos miał
stłumiony, jakby mówił do siebie.
- Musisz być demonem. Nie można zabić kogoś,
kto już nie żyje. Mogę cię usunąć, ale nie
wymażę z pamięci twych stów. Wiesz to, czego
inni nie wiedzą -jestem pusty. Władam tymi
stepami i co z tego? Cóż to za przyjemność -
rządzić?... %7ładnych podbojów, żadnych wojen.
Marzyłem... Dzień i noc marzyłem w samotności
o bogatych łąkach i miastach, tam pod klifem.
Bo nawet proch i wielkie armie nie
powstrzymają mych wojowników. Widziałem ich
zdumienie, gdy otaczamy miasta, oblegamy.
Zdobywamy.
- Możesz to wszystko mieć, Temuchinie. Władco
całego tego świata.
Lampa strzelała w ciszy namiotu, rzucając na
obu mężczyzn roztańczone cienie.
Planeta Zmierci III
- 208 -
Kiedy Temuchin znów przemówił, w jego głosie
brzmiało postanowienie.
- Zgadzam się, chociaż znam cenę. Chcesz mnie,
demonie. Chcesz mnie zabrać do swego piekła
pod górami. Ale nie dam się, dopóki nie
zdobędę całego świata.
- Nie jestem demonem, Temuchinie.
- Nie szydz ze mnie. Znam prawdę. To, co
śpiewają minstrele jest prawdą, choć nigdy
przedtem w to nie wierzyłem. Kusiłeś mnie i ja
się zgadzałem. Teraz jestem przeklęty. Powiedz
mi, kiedy i jak umrę?
- Nie mogę ci tego powiedzieć.
- Oczywiście, nie możesz. Jesteś związany
zaklęciem, tak jak ja.
- Myślałem o czym innym.
- Wiem, o czym myślałeś. Zgadzając się na
wszystko, wszystko tracę. Nie ma innej drogi.
Zgadzam się. Ale najpierw zwyciężę. Czy to
prawda, demonie? Przystajesz na to?
- Oczywiście, zwyciężysz i...
- Nic więcej nie mów. Zmieniłem zdanie. Nie
chcę wiedzieć, jaki będzie mój koniec.
Wstrząsnął się, jakby zrzucając niewidoczny
ciężar i schował miecz do pochwy.
- W porządku. Możesz wierzyć, w co chcesz. Daj
mi po prostu kilku dobrych ludzi, a otworzę
przejście na niziny. Sznurowa drabinka pozwoli
nam zejść na dno rozpadliny. Oznaczę drogę i
przeprowadzę ich przez jaskinie na dowód, że
można tego dokonać. Następnym razem pójdzie za
nami cała armia. Zejdą tam, na dół?
Temuchin roześmiał się.
- Przysięgali, że pójdą za mną do samego
piekła, jeśli tak rozkażę, więc pójdą.
- Zwietnie. Czy uściśniemy sobie dłonie?
- Oczywiście! Podbijając świat zdobędę
wieczność - w piekle, więc nie obawiam się
teraz twego zimnego ciała, demonie.
Planeta Zmierci III
- 209 -
Uścisnęli sobie dłonie. Jason, wbrew samemu
sobie, nie mógł stłumić uczucia podziwu dla
wielkiej odwagi tego człowieka.
Rozdział XX
- Pozwólcie mi z nim porozmawiać - prosiła
Meta. Kerk machnął ręką, by nie przeszkadzała.
Chwycił mikrofon, który praktycznie zginął w
jego potężnej dłoni.
- Jason, posłuchaj mnie! - powiedział chłodno.
- Nikt nie jest zachwycony tą awanturą. Nie
wyjaśniłeś jej celu i nie zyskasz nic, prócz
zniszczenia. Jeżeli Temuchin będzie
kontrolował również niziny, nigdy nie usuniemy
go z drogi, by otworzyć kopalnię. Rhes wrócił
do Ammh i szykuje opór przeciwko twojej
inwazji. Niektórzy z naszych chcą się do niego
przyłączyć. Proszę po raz ostatni. Zatrzymaj
się, zanim nie będzie za pózno.
Głos Jasona zabrzmiał dziwnie cicho. Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]