[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chowy, zacząłby dobrze sypiać, zamiast zrywać
siÄ™, drÄ™czony koszmarami. MiaÅ‚by wreszcie ko­
­oÅ› swojego i sam też by do kogoÅ› należaÅ‚.
Razem jezdziliby konno, dzieliliby codzienne
obowiązki, troski i radości, chwile dobre i złe,
wspierali siÄ™ wzajemnie, rozmawialiby... I ko­
chaliby siÄ™ do woli.
Aż go ścisnęło w dołku.
- Chyba pogrążyłeś się w głębokich rozmyśla-
niach- zauważyła, wygładzając palcami jego brwi.
- Mhm... - ZciÄ…gnÄ…Å‚ brwi jeszcze mocniej.
Kiedy jesteÅ› przy mnie, zdejmujesz okulary.
czemu? Aż tak przykro na mnie patrzeć? - zażar­
­­waÅ‚.
- Ciebie widzÄ™ dobrze, zwÅ‚aszcza kiedy jes­
teÅ› tak blisko...
- Ale możesz nie dostrzec zagrożenia, a teraz
oboje musimy być na nie szczególnie wyczuleni.
Masz nosić okulary cały czas, jasne?
Westchnęła.
Dobrze, będę nosić. Zdejmuję je, bo bez
nich wyglÄ…dam lepiej.
Szczęśliwa gwiazda
318
- Mylisz siÄ™. W okularach wyglÄ…dasz jeszcze
ładniej. I seksowniej, jeśli chcesz wiedzieć.
- O! W takim razie jutro kupuj Ä™ trzy nowe pary.
Marc przesunÄ…Å‚ palcem wzdÅ‚uż jej nosa, czu­
jąc w sobie jakąś dziwną błogość i zadowolenie.
Nie do końca wiedział, czemu je przypisać.
- I dokładnie zamknij drzwi, pamiętaj.
- A co? Chcesz je spektakularnie wyważyć
i dobrać się do mnie?
- Lepiej nie podsuwaj mi takich pomysłów,
bo ciągle jestem niezle nakręcony - ostrzegł.
- Proszę, proszę... - wyszeptała i przysunęła
się bliżej.
Powstrzymał ją gestem.
- Dżip zacznie się bujać - ostrzegł z kamień
nym wyrazem twarzy. - Ludzie zauważą, we
zwÄ… policjÄ™. Policja pewnie zadzwoni po Griera
a nie wiesz, do czego on jest zdolny. Wyobra
sobie telewizyjne kamery dookoła, światła, re
porterów, ciekawską gawiedz...
Wybuchnęła śmiechem i odsunęła się.
- Bardzo obrazowo to opisałeś. Niech ci
będzie, poddaję się.
Pocałował ją po raz ostatni.
- NaprawdÄ™ upewnij siÄ™, że dobrze zamknÄ™­
Å‚aÅ› za sobÄ… drzwi.
- Ty też. - Już wysiadaÅ‚a, kiedy nagle zawa­
hała się. - Już raz cię zaatakowano. A jeśli tamci
ludzie wrócą?
Diana Palmer 319
- Widzisz to? - Położył dłoń na rękojeści
kolta.
- W porządku, ale uważaj na siebie. Widzisz
to? - Wskazała na swoje serce. - Jeśli spotka cię
coś złego, ono przestanie bić.
Uśmiechnął się z niewyobrażalną czułością.
- Domyślałem się, ale dobrze jest to usłyszeć
na własne uszy. Zrobię wszystko, żeby mi się nic
nie stało. Dobranoc, kochanie, śpij dobrze
- rzekł cicho.
Serce omal nie wyskoczyło jej z piersi.
- Dobranoc, Marc - odparła równie cicho,
wysiadła, przesłała mu pocałunek i poszła
w stronÄ™ hotelu. Stanęła w drzwiach i odprowa­
dziła wzrokiem odjeżdżającego dżipa, widząc,
jak Marc parokrotnie obraca głowę w jej stronę,
by jeszcze raz na nią spojrzeć.
Po tym wszystkim ledwo weszła na schody,
ponieważ miała wrażenie, że umiera z każdym
krokiem, który oddala jÄ… od ukochanego męż­
czyzny.
Ledwie znalazła się w pokoju, zadzwonił
telefon.
- Panna Langley? Tu Jack Holliman. Za­
stanawiałem się nad tym, co państwo mówiliście
o tej rzeczy, którÄ… przechowywaÅ‚ mój sios­
trzeniec i coÅ› mi przyszÅ‚o do gÅ‚owy. Czy mo­
żecie jutro oboje przyjechać? Nie mam nic
konkretnego do powiedzenia, najwyżej coś wam
320 Szczęśliwa gwiazda
podsunÄ™. Ale nie przez telefon, bo ostatnio
zaczął jakoś tak dziwnie trzeszczeć.
- Przyjedziemy do pana z samego rana, panie
Holliman. DziÄ™kujÄ™ za telefon. - OdÅ‚ożyÅ‚a sÅ‚u­
chawkÄ™.
Dziwne trzaski? Wcale nie dziwiła się byłemu
Strażnikowi, że obawiał się podsłuchu. Kto wie,
czy Marsh nie wpadł na ten pomysł?
Wyglądało na to, że śledztwo naprawdę rusza
z martwego punktu. Jej prywatne życie też..
Była tym wszystkim ogromnie podekscytowana,
w rezultacie spała więc bardzo niespokojnie,
budzÄ…c siÄ™ co chwilÄ™. Kiedy wreszcie nad ranerr
zdołała porządnie zasnąć, obudził ją telefon.
- Halo? - powiedziała półprzytomnie dc
słuchawki.
- Tu biuro prokuratury okręgowej w Sar
Antonio - odezwał się męski głos. - Pani
Langley, jakie sÄ… pani plany na dzisiaj?
- Czemu pan pyta?
- Ponieważ otrzymaliśmy przełomową info
rmację w sprawie Jenningsa i wygląda na to, że
prawdopodobnie uda się zamknąć śledztwo
Dlatego pytam, co pani zamierzała dziś robić, bo
może niektóre z tych rzeczy w ogóle nie będą już
potrzebne.
To ją zaalarmowało. Po pierwsze nie kojarzy
ła tego głosu, chociaż poznała już wszystkich
pracowników prokuratury okręgowej, a po dru
Diana Palmer 321
gie podczas żadnego śledztwa nie postępowano
w podobny sposób. Praktycznie nie istniały
 niepotrzebne" działania, właśnie sprawdzanie
wszystkiego po kilka razy przynosiło lepsze
rezultaty.
- W takim razie już mówię. - Udała, że
ziewa, choć była już zupełnie rozbudzona.
-Przede wszystkim zamierzam spać co najmniej
do wpół do dziewiątej. Potem wpadnie po mnie
Brannon i pojedziemy po świadka, którego
przywieziemy do prokuratury. Chcemy pokazać
tej kobiecie pewne zdjęcia z waszej kartoteki.
Przez chwilę w słuchawce panowała cisza.
- W jakim celu?
Josette postanowiła sprowokować rozmówcę.
- Wydaje nam się, że mamy coś na szefa
lokalnej mafii - rzuciła, żałując, że nie widzi
wyrazu twarzy tego mężczyzny.
Ktoś z miejsca odłożył słuchawkę, zaś Josette
wybrała numer Brannona.
- Jest piÄ…ta rano - warknÄ…Å‚, nawet nie pyta­
jąc, kto dzwoni. - Jeśli to ty, Grier, to zrobię
sobie z ciebie worek treningowy.
- To nie Grier... - wymruczała. - Cześć.
- Josie? - zabrzmiaÅ‚o to tak, jakby gwaÅ‚tow­
nie usiadł na łóżku. - Co się dzieje? Wszystko
w porzÄ…dku?
Poczuła miłe ciepło w sercu, gdy usłyszała
niekłamaną troskę w jego głosie.
322 Szczęśliwa gwiazda
- Nic mi nie jest, za to właśnie odebrałam
bardzo interesujÄ…cy telefon od kogoÅ›, kto siÄ™
podszywaÅ‚ pod pracownika prokuratury okrÄ™go­
wej i chciał znać moje dzisiejsze plany. Mam
wrażenie, że zaczynamy komuÅ› deptać po piÄ™­
tach, a ten ktoÅ› robi siÄ™ nerwowy... Wcale bym
się nie zdziwiła, gdyby nas śledzono.
- Ja również. Może wyjdziemy i pobawimy
siÄ™ z nimi w berka?
Roześmiała się.
- Chętnie, tylko musiałbyś mnie najpierw
nakarmić, bo umieram z głodu. I koniecznie
muszę napić się kawy.
- Koło mnie jest sympatyczna całodobowa
kafejka. Przyjadę po ciebie za dziesięć minut.
- Rozłączył się, nim zdążyła powiedzieć, że
potrzebuje co najmniej dwudziestu.
Ubrała się w dziesięć, ale nie zdążyła już
upiąć włosów, co zresztą spotkało się z wielką
aprobatÄ… Brannona.
- Wyglądasz bardzo seksownie - stwierdził, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl