[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wyrobił w sobie niejako "szósty zmysł", aby wykorzystać wszelkie
warunki i okoliczności przyspieszające karierę. Realizację
przedsięwzięć ułatwiało mu to, że był specjalistą w wąskim
zakresie wiedzy technicznej, słabo rozwiniętej w kraju, a jego
bezpośredni zwierzchnik miał ambicję rozwinięcia tej właśnie
dziedziny przy pomocy dobranych, zdolnych młodych ludzi, co
pomagało mu podkreślać swoje własne zasługi.
L. poświęcał cały czas i wysiłek na zdobycie wysokiej rangi w
swojej wąskiej specjalności. Temu celowi poświęcił wszystko: inne
potrzeby, przyjaciół. Zdecydował się nie zawierać małżeństwa, aby
tylko oszczędzić sobie trudności w robieniu kariery. Stosując
wspomniany czteropunktowy system zdobył uznanie za sprawność,
zdolności organizacyjne i fachowe.
Jego osobiste ambicje, zawężone do wspomnianych wyżej interesów,
stawały się coraz bardziej sztywne i stereotypowe. Nie przejawiał
większej syntonii, a tym bardziej empatii. Jeżeli celowo zdobywał
się na postawę życzliwości dla innych, była ona powierzchowna i
sztuczna. Nurtowało go zawsze poczucie niższości w stosunku do
tych, którzy według niego osiągnęli wyższy szczebel hierarchii
społecznej. Poza tego rodzaju poczuciem niższości wobec innych,
nie przejawiał niezadowolenia z siebie. Nie miał żadnego poczucia
niższości w stosunku do samego siebie. Nie przejawiał w niczym
rozumienia wartości ideału i hierarchii wartości. W rzeczywistości
dążenie do jakichkolwiek ideałów moralnych było mu obce. Jego
przewodnią zasadą było przystosowanie do zmieniających się
warunków życia, aby w każdej sytuacji uzyskać jak największe
korzyści dla siebie i osiągnąć swoje wąskie cele. Mimo prób
przybierania postawy jakoby społecznej i tendencji do zaskarbiania
sobie względów innych był uczuciowo zimny. Nie miał żadnych
uzdolnień do okazywania sympatii innym ani zdobywania jej w swym
otoczeniu. Podstawą jego zewnętrznych konfliktów, które zresztą
skrzętnie ukrywał, była niechęć do innych i istotne poczucie
niższości w stosunku do ludzi na wyższych stanowiskach. Jego życie
w wieku 34 lat było życiem osoby zintegrowanej na niskim poziomie,
z intelektem całkowicie podporządkowanym prymitywnym popędom i
służącym jako narzędzie dążeń do zrobienia kariery w znaczeniu
pospolitym. Nie miał żadnej wewnętrznej głębi, żadnych zawiązków
osobowości moralnej. Raczej przejawiał cechy osłabienia i zaniku
niewielkich zawiązków wyższych uczuć. Był zupełnie niepodatny na
dezintegrację pozytywną nie tylko wielopoziomową, ale nawet
jednopoziomową.
L. pracuje dotąd w swoim zawodzie. Po osiągnięciu względnie
wysokiego stanowiska stał się mniej taktyczny, a bardziej
brutalny.
Toteż ani koledzy, ani podwładni nie lubią go. Rozszyfrowano jego
charakter. Ożenił się, ale po kilku latach żona opuściła go,
zabierając ze sobą 3-letnią córeczkę. L. staje się powoli coraz
bardziej "wąski", stereotypowy, sformalizowany.
L. jest przykładem prymitywnej integracji, często spotykanej w
życiu codziennym. Ośrodek dyspozycyjno-kierowniczy jest tu
utożsamiony z silnymi prymitywnymi popędami, co decyduje o
zasadniczej linii postępowania. Stosunki takich osób z innymi
ludzmi nie są nigdy rozwinięte. Nawet w wypadkach dość ciężkich
urazów jednostki takie reagują bardzo słabymi przejawami
dezintegracji. Takie tragedie życiowe, jak śmierć rodziców,
bliskich osób, przyjaciół, choroba czy uwięzienie, nie powodują u
nich głębokich dezintegracyjnych wstrząsów. Z powodu
ustabilizowania popędów prymitywnych ich struktura psychiczna,
nawet po tak ciężkich urazach, pozostaje na poprzednim poziomie.
Jednostka powraca do swoich codziennych obyczajów i czynności bez
większych problemów. Trudności, wydarzenia losowe, urazy nie
transformują jej podstawowych struktur psychicznych.
Jeżeli u takich ludzi możemy się spodziewać jakichkolwiek zmian
osobowości, mogą one - i to tylko częściowo i raczej powierzchownie
- dokonać się w okresie dzieciństwa czy wczesnej młodości.
A oto przykład 28-letniego M., który od dziecka zdradzał pewne
zdolności organizacyjne. Aatwo, bez wahania podejmował decyzje w
różnych warunkach życia codziennego, miał opinię obrotnego,
odpowiedzialnego, zdolnego, umiejącego sobie dać radę w każdej
sytuacji. W stosunku do innych grzeczny, ale zimny, a z drugiej
strony - w formach nie rażących - autorytatywny. Umiał stosunkowo
wcześnie podpatrywać otoczenie, ale w sposób dość powierzchowny;
był na tyle bystry, aby układać swoje stosunki z otoczeniem
podporządkowując je swoim interesom. Pracował w administracji po
skończeniu studiów wyższych. Ożenił się mając 26 lat z osobą,
która miała opinię majętnej z domu. Rodzice żony byli dość
słabowici. M. miał nadzieję, że dość szybko będzie mógł, po
śmierci teściów, zawładnąć ich znacznym majątkiem. Tym bardziej że
żona była jedynaczką. Mijały jednak lata, rodzice żony wciąż żyli.
Stan ich poprawił się nawet, co zaczęło potęgować niechęć ich
zięcia zarówno do nich, jak i do żony. Zaczął zaniedbywać dom. Nie
czuł żadnego związku z dzieckiem, które przyszło na świat. Zaczął
bywać u różnych znajomych i wieść życie dość podejrzane. W pracy
był dalej układny, dość pilny, chociaż i tu zaczął się trochę
zaniedbywać. Zarabiając niezle, nie dawał nic na utrzymanie domu,
sądząc, że teściowie są dostatecznie zamożni, aby łożyć na
potrzeby jego żony i małego dziecka. %7łona w swoich wypowiedziach
nie mogła wyjść ze zdziwienia, że jej mąż od paru lat tak bardzo
się zmienił; przedtem był czuły, towarzyski, kupował jej prezenty,
kwiaty itd., a w ostatnich miesiącach to wszystko zupełnie ustało.
Po pewnym czasie doszło do rozwodu.
Jak widzimy, M. przejawiał niski poziom zintegrowanej struktury
popędowej z inteligencją na jej usługach. Umiał zawsze w potrzebie
przedstawić się lepszym niż był, umiał nadskakiwać, przejawiać
"szczerość" zainteresowań, postawę uczuciową. Postawa ta jednak
była wyraznie interesowna, dyktowana jego potrzebami na niskim
poziomie.
Wśród kryminalistów, ale także wśród służby więziennej obserwuje
się nieraz związane ze strukturami psychopatycznymi przejawy
okrucieństwa, ukryte tendencje do bicia czy torturowania.
Dostojewski opisuje wiele takich typów. Ludzie ci, pozornię
"gładcy", a nawet uprzejmi, sposobem bycia wywoływali lęk wśród
współkolegów czy wśród więzniów. Dostojewski obserwował proceder
systematycznego opłacania takich funkcjonariuszy więziennych przez
odsiadujących karę dla uzyskania ulg.
Psychopatia i psychonerwica
Psychopatia i psychonerwica odpowiadają przeciwnym biegunem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl