[ Pobierz całość w formacie PDF ]

utkwił spojrzenie w Ramirezie. - Co, oficer łącznikowy wita
również gości? Zazwyczaj te obowiązki powierza się ludziom
starszym i...
Rodrigo zacisnął pięści. Niemal widząc iskry łatające w
powietrzu, Cyrus postanowił interweniować.
- Przepraszam, ale się spieszę - powiedział, spoglądając
ostrzegawczo na Ramireza. - Pózniej załatwicie swoje porachunki.
- Położył rękę na zdrowym ramieniu Colby'ego. - Cobb prosił,
żebym tu zajrzał. Mam informacje dla Huntera.
- Skąd się znacie? - spytał Rodrigo Cyrusa, nie potrafiąc
ukryć ciekawości.
Colby w ledwo dostrzegalny sposób pokręcił głową, dając
przyjacielowi do zrozumienia, by nic nie mówił. Nie chciał, aby
ktokolwiek, zwłaszcza Sarina, wiedział o jego przeszłości.
- Colby to kumpel Micaha Steele'a, który mieszka obecnie w
Jacobsville - odparł wymijająco Cyrus. - Kiedyś razem pracowali.
A z nimi Hunter - dodał, by zbić Ramireza z tropu. - Ja poznałem
Colby'ego w Waszyngtonie.
- Micah to porządny facet - wtrącił Colby.
- Zawdzięczam mu życie. - To była prawda. Właśnie Micah
amputował mu roztrzaskaną rękę.
Dojrzawszy rozmawiających mężczyzn, Hunter ruszył im
naprzeciw.
- Parks! Miło cię widzieć, stary!
- Ciebie też. Chryste, ileż to już lat! - Nagłe Cyrus pomyślał,
że lepiej, by Hunter z Colbym nie zorientowali się, iż z Ramirezem
również łączy go długa znajomość.
- Co ty właściwie tu robisz? - spytał Colby.
- Prosiłem Cobba, żeby nam go podesłał - wyjaśnił Hunter. -
Nikt nie wie tyle co on o działalności Lopeza.
- Nikt poza... - zaczął Cyrus.
- Nikt. Kropka - przerwał mu Hunter. Cyrus z miejsca
zrozumiał, o co chodzi: ma nie zdradzić, że Ramirez
rozpracowywał od środka organizację Lopeza. Nie wiedział, dla-
czego Hunter trzyma to w tajemnicy przed swoim zastępcą, ale
uznał, że widocznie tak musi być.
- Mogą wam się przydać moje informacje - rzekł, nie patrząc
na Rodriga.
Latynos przysłuchiwał się wszystkiemu z obojętną miną,
jakby rozmowa go nie dotyczyła. Po chwili przeprosił
towarzystwo i odszedł do swoich obowiązków.
Hunter zaprosił Cyrusa z Colbym do swojego gabinetu i
zamknął drzwi. Znalazł się w niełatwym położeniu. Colby i
Rodrigo powinni jak najmniej o sobie wiedzieć. Nie mógł wyjawić
przyjacielowi, jakie obowiązki spoczywają na Ramirezie.
Najśmieszniejsze było to, że obaj mężczyzni przebywali w Afryce
wtedy, gdy Colby stracił rękę. Rodrigo walczył wtedy w grupie
dowodzonej przez Micaha. Przez moment nawet się z Colbym
widzieli, ale na szczęście jeden drugiego nie rozpoznał.
Nieopodal posiadłości Cyrusa nieżyjący już dziś baron
narkotykowy Manuel Lopez wynajął - lub wybudował - magazyn,
z którego rozprowadzano kokainę. Harley Fowler, jeden z żołnie-
rzy Cyrusa, obserwował magazyn dwadzieścia cztery godziny na
dobę. Niedawno zauważył tam wzmożony ruch. Cyrus zamierzał
wezwać do pomocy Eba Scotta, który prowadził w Jacobsville
specjalny obóz dla wojskowych z całego świata: uczył różnych
metod walki, pokazywał sposoby prowadzenia przesłuchań, szkolił
w antyterroryzmie.
Przed dwoma laty Cyrus Parks z Ebem Scottem i Steele'em
rozprawili się z Lopezem. Oczywiście nie sami, pomagała im
miejscowa policja oraz agenci Cobba. Doszło do strzelaniny; kilka
osób zginęło, wielu trafiło za kratki. Lopezowi udało się uciec.
Potem porwał siostrę przyrodnią Micaha Steele'a i wyjechał z nią
do Cancun w Meksyku. Micah zmontował oddział złożony z
najemników, aby uwolnić dziewczynę. Wśród nich był Rodrigo.
Lopez zginął w tajemniczym wybuchu w pobliżu Nassau. Colby
nie wiedział o roli, jaką w tej sprawie odegrał Rodrigo. I nie wolno
było mu nic mówić. Cobb nalegał.
Informacje Cyrusa Parksa na temat dawnej organizacji
Lopeza okazały się niezwykle przydatne. Colby'ego wciąż
intrygowała bliskość, jaką wyczuwał między Cyrusem a
Ramirezem, ale nie wypytywał o nią. Może Meksykanin po prostu
łatwo nawiązuje znajomości? Może dobrze dogaduje się z obcymi?
Oficer łącznikowy powinien mieć taki talent.
Zanim Cyrus wyszedł, zaprosił Colby'ego na swe ranczo.
- Nadal jezdzisz konno? To cię nie powstrzymuje? - Wskazał
na protezę.
Colby nie obraził się. Cyrus też przed laty poważnie zranił
sobie lewą rękę, tyle że podczas pożaru, w którym zginęła jego
pierwsza żona oraz syn.
- Nie - odparł. - Może trochę pokracznie wsiadam i zsiadam z
konia, ale w jezdzie proteza nie przeszkadza. Lubię konie.
- Hodowałeś kiedyś quartery - przypomniał sobie Cyrus.
- Tak, ale za często wyjeżdżałem i musiałem zrezygnować z
hodowli. Dzięki za zaproszenie. Chętnie skorzystam.
- Zwietnie, wpadnij w dowolną sobotę, tylko zadzwoń
wcześniej. - Cyrus ruszył do drzwi. - Poznasz Lisę. Za kilka
tygodni spodziewamy się pierwszego dziecka. Poprzedniej ciąży
Lisa niestety nie donosiła.
- W sumie jednak los się do ciebie uśmiechnął - zauważył
Colby.
- I to jak!
Dzięki Parksowi poznali nazwiska dwóch ludzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl