[ Pobierz całość w formacie PDF ]

48
RS
butach i pogniecionej koszuli barwy khaki, trzymający na rękach nowo
narodzone dziecię.
Joe podniósł wzrok.
 Sądzisz, że to rozsądne, abyś zabierała się do prania? Czy to nie za
wcześnie? Sądziłem, że po porodzie kobiety powinny wypoczywać przez parę
dni.
 Pomysł świetny, lecz mało realny.
 Umiem uruchomić pralkę.
 Nie stać mnie na to, żeby cię zatrudnić. W dzisiejszych czasach
gosposie to prawdziwy luksus. Nie jestem do nich przyzwyczajona.
 Może wpadnie ci trochę grosza.  Joe zawiesił głos i uniósł brwi.
Czekał, co usłyszy.
 Liczę na to, ale te pieniądze mają już swoje przeznaczenie.
 Może trochę ci zostanie i będziesz mogła kupić sobie suszarkę.
 I może wystarczy na wykupienie z warsztatu mojego samochodu.
 Całkiem zapomniałem, że jesteś pozbawiona środka lokomocji. Jak
sobie poradzisz, jeśli nagle będziesz musiała dokądś jechać?
Sophie westchnęła. O takiej ewentualności myślała z przerażeniem, przez
pół nocy leżąc bezsennie w łóżku. Jej wiedza o niemowlakach była bliska zeru.
Na wsi, z dala od innych ludzi, zawsze mogło się wydarzyć coś
nieprzewidzianego, a ona nie miała do kogo zwrócić się o radę. Przez chwilę
myślała o aniołach stróżach. Zastanawiała się, czy pojawiają się pod postacią
byłych policjantów z Teksasu.
 Joe  odezwała się miękkim głosem.  Co ty tu właściwie robisz?
Zjawiłeś się tylko po to, żeby o coś mnie zapytać, i zostałeś. Ile to dni upłynęło
od tamtej pory? Dwa? Nie, trzy. Ile czasu potrzeba ci na zadanie prostego
pytania?
49
RS
Iris zasnęła w ramionach Joego. Nie chciał ryzykować jej rozbudzenia.'
Niedawno przewinięta, była zadowolona z życia, ale przeczuwał, że spokój w
domu nie potrwa długo. Musiał więc dobrze wykorzystać tę sytuację.
Włożył dziecko do łóżeczka i nakrył je kocykiem. Dotykając malutkiego,
ciepłego ciałka, poczuł dziwną czułość. Na szczęście szybko zorientował się,
co się z nim dzieje, i wziął się w garść. Takie beznadziejnie głupie odczucie
może wpędzić każdego faceta w poważne kłopoty, jeśli mu się szybko nie
oprze.
 A więc dobrze  zaczął, krzyżując ręce na piersiach.  Jestem tu po to,
żeby zadać ci pewne pytanie. I próbuję to zrobić, ale za każdym razem coś lub
ktoś przeszkadza nam w rozmowie. Najczęściej panna Tłuścioszka. Nie
możemy się skupić na temacie.
 Pozwól, że włożę na siebie coś suchego i uruchomię pralkę. Zaraz
potem przyjdę do ciebie do kuchni i będziesz mógł mnie pytać, o co tylko
zechcesz, a ja odpowiem ci najlepiej, jak tylko potrafię. Sądzę, że wiem, o co
chodzi.
Naprawdę wiedziała?
Jasne. Przecież była winowajczynią. Każdy by to przyznał. Dała
ogłoszenie o sprzedaży do fachowego czasopisma dla antykwariuszy i
pośredników w handlu dziełami sztuki. Musiała zdawać sobie sprawę z tego,
że taka informacja trafi do wielu zainteresowanych. Jako bystra paserka
dysponowała z pewnością wykazem nazwisk prywatnych kolekcjonerów.
Pewnie była sprytna, ale Davis okazał się od niej o niebo lepszy. W
każdym razie ten człowiek nabrał Donnę, a ona w rodzinie Danów uchodziła
za osobę niezwykle mądrą.
Dziesięć minut pózniej Sophie weszła do kuchni. Joe przyglądał się, jak
napełnia czajnik, by zagotować wodę do zaparzenia kawy, wyjmuje z kredensu
50
RS
filiżanki i nakłada na talerz czekoladowe pączki. Obserwowanie jej ruchów
sprawiało mu dużą przyjemność. Wyglądała tak, jakby jeszcze do końca nie
odzyskała równowagi ciała po pozbyciu się solidnego ciężaru. Miała swoistą
grację. Zdaniem Joego, była ogromnie kobieca.
 Ktoś grzebał w mojej szafie w sypialni  oznajmiła.  Od razu się
zorientowałam, bo sama zawsze tak luzno układam rzeczy, żeby się nie
pogniotły. Czy to ty?
Jeszcze przed porodem, zanim zawiózł ją do szpitala, Joe w pośpiechu
przeszukał szafę, komodę, półki z książkami i pamięć komputera na twardym
dysku. Usłyszawszy pytanie Sophie, nieco się speszył.
 Tak, to ja.
 Odkryłeś to, na czym ci zależało?
 Odkryłem, że lubisz Szopena, czekoladki i krzyżówki. Nosisz ubrania o
rozmiarze dwunastym, zaś buty numer dziewięć. Twoja lewa stopa jest
większa niż prawa.  Na twarzy Sophie odmalowało się zdumienie.  Ale tego,
czego szukałem, nie udało mi się znalezć. Sophie, gdzie to jest?
Przed chwilą wyglądała na senną, delikatną i słodką. Teraz wyraz jej
twarzy zupełnie się zmienił. Zesztywniała. Miała się na baczności.
 Nie wiem, czego szukałeś  oznajmiła oschłym tonem.  Jeśli powiesz,
o co chodzi, być może pomogę ci to znalezć.
 Dziękuję. Szukam czegoś, co jest własnością mojej babki i co
skradziono z mieszkania mojej siostry w przeddzień zabrania na wystawę w
Muzeum Garlanda w Fort Worth.
Sophie wyglądała na tak przerażoną, że Joe niemal pożałował, że w ogóle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl