[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego ciele otwierały się rany. Bez niczyjego udziału.
Potrzebował potwierdzenia, że nie zwariował. %7łe to co usłyszał od Romka i Elżbiety nie
może być prawdą.
Sosnowski oparł się o biurko i spojrzał badawczo.
Teoretycznie to możliwe. W praktyce& Właściwie też się zdarza. Na przykład ludziom w
religijnej ekstazie.
Stygmaty? Feliks upewnił się, czy dobrze zrozumiał.
W rzeczy samej. Skinął głową lekarz. Sam widziałem taki przypadek na praktyce w
Niemczech. Dwudziestoletnia kobieta wpadała w trans, a na jej dłoniach najpierw powstawały
zaczerwienienia, a potem krwawe wgłębienia. Przyznam, że był to dość osobliwy widok.
Wsparł ręce na biodrach. Uważa pan, że Pasłęckiemu przytrafiło się właśnie coś takiego?
Pokorny rozłożył ręce.
Jest na to dwóch świadków.
Zatem trzeba będzie z nim o tym porozmawiać, ale to dopiero jak odzyska przytomność.
Wziął kartę Krzysztofa i zapisał coś na ostatniej stronie. Dodatkowo zlecę rezonans
magnetyczny głowy, żeby mieć pewność, że to nie wynik jakiegoś choróbska.
Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Naprawdę wystarczy mu tego, co przeżył
w dzieciństwie westchnął Feliks.
Lekarz się uśmiechnął.
Rozumiem pana. Sam mam dwoje dzieci. Córki. Chociaż dają mi się mocno we znaki,
nigdy nie podniósłbym na nie ręki. Obiecuję, że pomogę panu najlepiej, jak potrafię.
XL
Adrian Strusiński już od dwóch dni próbował dodzwonić się do swojego przyjaciela i
wspólnika. Dwa lata wcześniej założyli we dwóch firmę architektoniczną, a całkiem niedawno
udało im się wygrać spory przetarg na nowe osiedle na południowych obrzeżach Warszawy. Do
oddania projektu pozostały niecałe dwa tygodnie. Trzeba było dopracować mnóstwo szczegółów,
wszyscy uwijali się jak w ukropie, a Kacper gdzieś przepadł.
Nie żeby to było dziwne. Koterba prowadził dość swobodne życie samotnego mężczyzny,
miewał kobiety, z którymi zaszywał się na kilka dni w jakichś małych pensjonatach, by po kilku
tygodniach zostawić wybrankę i zacząć romans z następną. Zapewne tym razem także.
Choć nie do końca.
Nawet jeśli Kacper wyruszał na babskie eskapady, odzywał się do Adriana albo przynajmniej
odpisywał na esemesy. A tu głucha cisza.
Krew by to zalała! mruknął Srusiński, rzucając komórkę na stolik zawalony rolkami i
papierami z fragmentami projektów. No i przepadł. Ulotnił się jak kamfora. Akurat teraz!
To żadna nowość odparł Robert, inżynier, współpracujący z Kacprem i Adrianem od
kilku miesięcy. Widocznie znowu poszedł w tango. Nie bądz zazdrosny, nasz milusiński na
pewno zda nam dokładny raport ze szczegółami.
Adrian przygryzł wargę.
Zazwyczaj przed konkursem czy zatwierdzeniem projektu zachowuje się bardziej
odpowiedzialnie. A tu proszę! Machnął ręką ze złością. Jego obliczenia i szkice poddaszy
wołają o pomstę do nieba!
Jak skończę swoje rachunki, wezmę się i za jego. Robert odłożył rapidograf. Ale
rysunkami sam musisz się zająć. Ale właściwie dlaczego on nie zaprasza tych dziewczyn do
siebie?
Bo od trzech miesięcy mieszka u niego matka. Leczy w Warszawie osteoporozę, bo jej
zdaniem w Suwałkach nie ma dobrego lekarza. A że żadna dziewczyna syncia jej nie odpowiada,
to Kacper urządza sobie dwudniowe rajdy po okolicznych pensjonatach.
Adrian przeszedł się powoli po niewielkim biurze zapchanym kilkoma stołami do rysowania.
Wszędzie leżały rozłożone projekty: na blatach, w pudłach, na parapecie, nawet na ścianie
wisiało kilka kopii i szkiców głównych wymiarów. Z każdej strony otaczały ludzi projekty
domków jednorodzinnych, upchanych na niewielkich, trzyipółarowych działkach.
A na stacjonarny dzwoniłeś? spytał Robert, unosząc głowę znad skomplikowanych
wzorów. Czy tylko na komórkowy?
Wszędzie się zgłasza automatyczna sekretarka. Adrian machnął ręką.
Robert pokręcił głową i uśmiechnął się pod nosem.
Ciekawe, co to za laska, dla której porzucił szarą rzeczywistość. Może jakaś wyjątkowa?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]