[ Pobierz całość w formacie PDF ]
coś, co się nie zaczęło, ale nie musisz tego robić. Przez jakiś czas byłam
zagubiona, ale już mi przeszło.
I dlatego tu siedzisz i płaczesz? Usiadł, po czym wyciągnął rękę, by
otrzeć jej łzy z policzka. Shanna, przepraszam. Wiedziałem, że mnie
kochasz, i czułem, że w pewnym sensie chcę tego.
W końcu odważyła się spojrzeć mu w oczy.
Ale takie ostrzeżenie zawsze wisiało w powietrzu. Nawet tej nocy,
kiedy się kochaliśmy, nie oddałeś mi się cały. Czułam to, ale nie chciałam
127
R
L
T
przyjąć do wiadomości.
Nie znałaś mnie.
I za to cię przeprosiłam. Myliłam się, zakładając...
Pokręcił głową.
Miałaś do tego prawo. Taki pokazywałem się innym i to widziałaś.
Ale to tylko część.
Bo tej drugiej nie pozwalałeś poznać.
Nie chciałem.
Dlaczego?
Bo przyznając się do niej, muszę sam się z nią pogodzić oraz z tym, że
nie ma tam nic dobrego ani szlachetnego, wszystkiego tego, co o mnie
myślisz. To nie takie proste przyznać się do skazy, której nie da się usunąć.
Aatwiej to ignorować, niż się do tego przyznać, bo...
Bo przyznanie się burzy ścianę, którą się odgrodziłeś, żeby przed tym
się bronić. I wtedy zostaje wyłącznie słabość, która niepilnowana może
prowadzić do cierpienia.
Doktor Brooks, jak zawsze mnie pani zdumiewa.
Doktorze Robinson, nie jestem zdumiewająca, ale staram się
nawiązać kontakt. Podobno nie ma w tym nic złego. Problem w tym, że całe
życie szukam miejsca, które mogłabym pokochać, w którym chciałabym żyć.
Okazało się, że z tobą. I tu poniosłam porażkę, bo za każdym razem, kiedy
chciałam się zbliżyć, zamykałeś się.
Może powinnam była dłużej zostać w Caridad, zawalczyć o to, czego
chciałam, ale doszłam do wniosku, że to niewskazane. Pokochałam cię z
wielu powodów i nadal kocham. Podejrzewam, że i ty mnie kochasz, bo
inaczej nie przyleciałbyś tu z drugiego końca świata. Przeraża mnie to, co do
ciebie czuję, bo przez to czuję się słaba. Ale z drugiej strony jestem
128
R
L
T
szczęśliwa i pełna nadziei. Myślę, że czujesz podobnie. To, że mnie kochasz,
sprawia, że też boisz się słabości, ale w odróżnieniu ode mnie się zamykasz.
Odwróciłeś się ode mnie, bo nie wiesz, co zrobić z tą słabością, a ja mam tego
dosyć.
Shanna, to moja druga natura. To nie ma na celu krzywdzić innych,
ale...
Ma cię chronić. Rozumiem. Ludzie potrafią być okrutni i nie wątpię,
że nieraz tego doświadczyłeś. Więc trzymaj się na uboczu, odstraszaj
innych...
%7łeby ich chronić wtrącił. Ich, nie mnie.
Bo masz blizny? Nie rozumiem.
Tak, blizny, głębokie blizny.
Ale nie fizyczne, prawda? Na pewno nie fizyczne, bo byłbyś...
powierzchowny, a taki nie jesteś. Jak myślisz, dlaczego cię pokochałam?
Pokochałaś wyobrażenie o mnie, ale to nie jestem ja.
Kim nie jesteś? Facetem, który tamtego poranka nie wiedział, co
robić, kiedy do jego stolika przysiadła się nieznajoma? Czy tego, który
spędzał całe noce, chodząc od domu do domu, szczepiąc ludzi przeciwko
żółtej febrze, tych, którzy wcześniej nie zgodzili się na szczepienie? Tego,
który przez całą noc siedział przy małej Maritzy, obserwując, jak oddycha,
licząc jej puls, łamaną hiszpańszczyzną czytając jej bajki?
Ben, którym z nich nie jesteś? Bo to właśnie w tym facecie się
zakochałam. Obserwowałam go, podziwiałam, aż dotarło do mnie, że za
wszelką cenę chcę. z nim być. Chcę być z tobą nawet teraz, kiedy wiem, że
mnie nie potrzebujesz. Ale ty ciągle mnie odtrącasz. Przyleciałeś za mną do
Włoch, ale dalej się zamykasz.
Shanna, wolałabyś nie wiedzieć o wszystkim. Zanim tu przyleciałem,
129
R
L
T
musiałem sobie poukładać to, co widzę w lustrze. Bo powinnaś poznać całą
prawdę.
Zanim znowu się odwrócisz? Popatrzyła na górę osłaniającą
miasteczko, opiekuńczą, chroniącą jego mieszkańców tak jak Ben pacjentów
w Caridad. Ale jednocześnie grozną. Jak Ben. Tak, masz rację. Mam prawo
ją poznać. Przyleciałeś tu z Argentyny, ale musisz zrobić jeszcze jeden krok.
Udowodnić, że jej ufa.
Uśmiechnął się smutno.
Przejrzałaś mnie na wylot.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]