[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie, ale ...
- Gdyby nawet ktoś się włamał, to co byś zrobiła? Nie masz chyba
czarnego pasa w karate, co?
Wywołał wreszcie nieśmiały uśmiech na jej twarzy. Pierwszy, jaki
zobaczył od chwili przyjazdu.
- Nie mam. Ale czasami tego żałuję.,
- Za późno. Zawołaj Sophie i pójdziemy coś zjeść.
Sophie nałożyła swoją różową sukienkę od Sterlingów, chociaż jej
wytworna fryzura była już mocno potargana. Spotkał ją też zaszczyt
wyboru restauracji.
Wybrała lokalną pizzerię "Mama Mia". Na ich powitanie wybiegła
sama Mama - tęga, siwiejąca kobieta.
-Ach, co za śliczna sukienka! - zawołała na widok Sophie. - W dodatku
z koroną.
- Jestem królewną - oznajmiła radośnie Sophie.
-Widzę - zgodziła się Mama. Sophie promieniała.
- Lubię cię - obwieściła. - Chcesz pieniążek?
- Dziękuję. To bardzo ładnie z twojej strony - odpowiedziała Mama. -
Ale już trochę mam. Czy ten stół państwu odpowiada?
Kiedy usiedli i czekali na pizze - wegetariańską dla Amber, specjalną
pizzę Mamy z podwójnym serem dla Quinta i Sophie - nie mógł oprzeć
się pokusie zbadania hojności Sophie.
- Często rozdajesz pieniążki? - zapytał.
Dziewczynka wzruszyła ramionami.
-A gdzie teraz je trzymasz? Widzę, że nie wzięłaś ze sobą torebki.
Sophie roześmiała się radośnie.
-W bucie! - Pochyliła się, ściągnęła biały pantofelek i wytrząsnęła go
nad stołem. Wypadła garstka monet.
- Sophie! - Amber chwyciła bucik, rzucony na czerwony kraciasty
obrus. - Wiesz, że nie nosi się pieniążków w butach i że nie kładzie się
butów na stole.
- Quin chciał zobaczyć - zaprotestowała mała.
Quint, który wiedział już, że nie powinien dotykać monet, zapytał:
- Czy mogę je obejrzeć? Obiecuję, że oddam.
- Pewnie, Quin - zgodziła się tak beztrosko, jakby nigdy w życiu nie
słyszała o małych dziewczynkach, które wrzeszczą wniebogłosy, jeśli
ktoś choćby tknie ich pieniążków.
Szybko przejrzał monety i oddał je dziecku.
- Dziękuję, kochanie.
Amber oparła łokcie na stole. Wyglądała teraz trochę lepiej.
- Nie ma?
- Niestety, nie.
- Quint, dlaczego ta moneta jest taka ważna? To znaczy, pomijając jej
wartość kolekcjonerską. Nikt nie lubi tracić pięćdziesięciu tysięcy
dolarów, ale przecież za pieniądze z ubezpieczenia możesz kupić nową.
- Nie, nie mogę. Wartość sentymentalna jest jeszcze większa niż
pieniężna. Kolekcję monet zapisał cioci Octavii w testamencie jedyny
mężczyzna, którego w życiu kochała. Jednocentówka Lincolna
była ostatnią monetą, którą dodał do kolekcji, zanim wysłano go na
front podczas drugiej wojny światowej. Nie wrócił stamtąd. Myślę, że
ciotka przywiązała się do tych monet, bo tylko one łączą ją z utraconym
ukochanym. Widział, jak podczas tej opowieści łzy napływają Amber
do oczu. Co za romantyczka!
- Biedna Octavia - szepnęła. - W pewnym sensie ona i Sophie mają ze
sobą dużo wspólnego. Obie opłakują utraconą miłość.
Sophie z zapałem kolorowała podstawkę pod talerz. Amber westchnęła.
- Quint, poszukam jeszcze raz. Nie wiem, czy moja córka zabrała tę
monetę ani czy ją nadal ma, jeżeli rzeczywiście ją wzięła. Ale obiecuję,
że się postaram.
-To mi wystarczy. - Jej dłoń leżała na stole, a on przykrył ją swoją. Nie
wycofała się. Siedziała spokojnie, pytająco patrząc mu w oczy. -
Amber, ja ...
- Pizza! - oznajmiła Mama, stawiając na stole mały i duży placek. -
Mam nadzieję, że jesteście bardzo głodni, bo Mama robi
najlepszą pizzę po tej stronie Stanów.
Co on właściwie chciał powiedzieć? Postanowił dać Mamie bardzo
duży napiwek.
Jedzenie było wspaniałe i Amber nie żałowała, że zgodziła się na
kolację. Co więcej, Sophie znakomicie się bawiła. Quint żartował z nią,
a ona chichotała i zjadła kilka kawałków pizzy.
Amber jednak nadal była przekonana, że znajomość z Quintem nie
powinna się zacieśniać.
Wyjedzie stąd wraz z córką za parę tygodni. Związek z nim nie miał
przyszłości.
Zresztą i tak byłby bez sensu, nawet gdyby zostały. Ona i Quint żyli w
zupełnie różnych światach.
Gdyby nie Sophie, pewnie nie mieliby ze sobą w ogóle nic wspólnego.
Chociaż połączyło ich coś jeszcze - wzajemna fascynacja ... Teraz
jednak na Amber ciążyło zbyt wiele odpowiedzialności, by chciała jej
ulec.
Zapakowali się potem do samochodu Quinta, niosąc duże pudło z
resztkami pizzy, i ruszyli do domu. Amber musiała przyznać, że
pokrzepiła się na tyle, by mogła popracować jeszcze przez kilka
godzin. Quint zaparkował i wysiadł, by odprowadzić je do drzwi. W
całym domu paliły się światła. Wedle teorii Amber to powinno
odstraszyć potencjalnych złodziei. Zatrzymał się przed drzwiami.
- Dziękuję, że przyjęłyście zaproszenie - powiedział. - Było bardzo
miło.
Amber wyciągnęła klucz z kieszeni tuniki.
- Nam też było przyjemnie, prawda, Sophie? Ale ty już dawno
powinnaś być w łóżku.
Wewnątrz domu coś upadło na podłogę i tak skończyły się próby
pozbycia się Quinta. Popatrzył na Amber, zaskoczony, wyrwał klucz z
jej ręki i wepchnął go do zamka.
Ze środka wyraźnie dochodziły odgłosy bijatyki.
- Uważaj - ostrzegła go. - Może powinniśmy zostać na zewnątrz i
wezwać policję. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl