[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Czyli kochałaś go?
- Tak - przyznała cicho. Nie chciała dłużej ukrywać prawdy. - A teraz czuję się
kompletnie zdruzgotana. Ale nie przejmuj się. Poradzę sobie. Nie mam wyjścia.
- Rozwaliłabym mu łeb, gdybym tylko wiedziała, kto to! To ktoś z pracy, prawda?
Pytałam Jasona, ale on...
- Och, Izzy. - Emily zaśmiała się słabo. - Pewnie nic ci nie powiedział.
- Nie. Stwierdził, że to twoja sprawa. To dla niego typowe.
R
L
T
- To on.
Zszokowana twarz siostry rozbawiłaby Emily, gdyby nie czuła się tak żałośnie.
- Jason? - powtórzyła Isobel zduszonym szeptem, a gdy Emily skinęła głową, opa-
dła na krzesło. - Ale... oczywiście. To tłumaczy, dlaczego byłaś taka nieszczęśliwa przez
całe święta! I dlaczego Jason wyjechał w takim pośpiechu. Ale dlaczego złamał ci serce?
Jak śmiał...
- Przestań. - Emily uniosła rękę. - To sprawa między mną a Jasonem. Ale jeśli już
musisz wiedzieć... oczekujemy od życia zupełnie czego innego.
Emily nie chciała omawiać bolesnych szczegółów tego krótkiego romansu. Pokrę-
ciła głową z rezygnacją.
- Marzę o tym, co mieli mama i tata. O prawdziwej miłości - dodała z goryczą w
głosie.
- Przecież nawet nie pamiętasz tego, co mieli zauważyła Isobel. - Miałaś trzy lata,
kiedy mama umarła, Emily.
- To prawda, ale sposób, w jaki tata o niej opowiada, wiele mówi o ich związku.
On ją uwielbiał, Isobel. Uważał ją za ideał.
- Zatem szukasz kogoś, kto powie ci, że jesteś ideałem? - Chociaż przemawiała ła-
godnie, Isobel dała do zrozumienia, że uważa pragnienia siostry za oderwane od rzeczy-
wistości. Podobnie jak Jason.
- Nie oczywiście, że nie...
- Tak czy inaczej, to było dwadzieścia lat temu, Emily. Nie uważasz, że tata odro-
binę ubarwia wspomnienia?
Emily posłała siostrze zszokowane spojrzenie.
- Sugerujesz, że nasi rodzice się nie kochali?
- Nie. Próbuję ci tylko pokazać, co było naprawdę. Kłócili się. Nie zgadzali ze so-
bą. Tata kochał mamę, ale nigdy nie twierdził, że jest idealna. Przynajmniej nie za jej ży-
cia. %7ładen związek nie jest usłany różami, a oni nie stanowili wyjątku.
Emily musiała przyznać, że pragnęła zbyt wiele, a jej wizja miłości znacznie od-
biegała od rzeczywistości. Jednak problemem nie były jej pragnienia i sny, ale fakt, że
R
L
T
Jason jej nie kochał. Nawet nie chciał spróbować jej pokochać, a to przekreślało ich
szanse na udany związek. W tej sytuacji nie mogła wyjść za niego za mąż.
- Rozumiem, co chcesz powiedzieć, Izzy, ale zwiążę się tylko z kimś, kto nie bę-
dzie bronił się przed prawdziwym uczuciem.
- A gdyby Jason pokazał ci...
- On tego nie zrobi - przerwała jej ostro Emily. - To koniec. Nie próbuj niczego na-
prawiać na siłę. Daj mi pogodzić się z losem w spokoju. - Odłożyła serwetkę na stół. - I
podziękuj ode mnie Jasonowi za lunch.
Jason przeczesał włosy palcami. Czuł mrowienie w całym ciele. Każdy jego mię-
sień domagał się odpoczynku. Pracował po dwanaście, a nawet czternaście godzin dzien-
nie, żeby jak najszybciej ukończyć projekt w Brazylii. Sądził, że dzięki temu zdoła za-
pomnieć o Emily.
Niestety, nie osiągnął zamierzonego celu. Wciąż słyszał jej śmiech, czuł zapach
truskawkowego szamponu do włosów. Nawiedzała go w snach. Budził się niewyspany i
nieszczęśliwy. Cztery miesiące celibatu odcisnęło na nim piętno. Wszyscy obchodzili się
z nim jak z jajkiem. I tylko Richard, który zeszłej nocy świętował zaręczyny z Helen,
zdawał się obojętny na jego wybuchy złości. Dobrze, że chociaż on był szczęśliwy.
Z zamyślenia wyrwał Jasona brzęk komórki. Z irytacją oderwał wzrok od monitora
laptopa, po czym zerknął na wyświetlacz. Od razu rozpoznał numer Isobel.
- Izzy?
- Tak się cieszę, że udało mi się do ciebie dodzwonić. - Isobel pociągnęła nosem,
więc Jason od razu zrozumiał, że musiała płakać.
- Co się stało?
- Chodzi o...
- Emily? - Panika zabarwiła jego głos, a serce na chwilę przestało bić. - Wszystko u
niej w porządku?
- Emily czuje się dobrze, ale nasz ojciec miał wylew. Lekarze mówią, że nic nie
mogą dla niego zrobić. Pomyślałam, że chciałbyś wiedzieć.
- Isobel, tak mi przykro. - Jason pomyślał o dobrotliwej twarzy Henry'ego, jego ła-
godnym uśmiechu i zawsze dobrym humorze.
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]