[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że lepiej mieć go cały czas przed oczami.
- Aparat zapewne był automatyczny - rzucił przed siebie. - Nie miałaś nic wspól-
nego z rezerwacjami hoteli, więc nie miałaś możliwości, żeby wcześniej to zaaranżować.
Ale nigdzie nie mogę znaleźć tych cholernych zdjęć! - Zatrzymał się i spojrzał na nią. -
Dostałaś to, czego chciałaś, prawda? Pokazałaś ojcu, pokazałaś mnie, na co cię stać. Wy-
starczyło kilka fotek.
- Luc. - Wypowiedziała jego imię miękko, starając się zachować spokój. - To, co
mówisz, nie ma żadnego sensu.
- Czyżby? - spytał cicho. - Powiem, co dla mnie nie ma sensu. Pieniądze. Po co ci
były potrzebne? Przecież masz wystarczająco dużo własnych. A nawet, jeśli...
- Pieniądze? - Gabrielle potrząsnęła głową. - Myślisz, że chodzi mi o pieniądze?
- A nawet jeśli nie, mam ich wystarczająco dużo, żeby kupić cię razem z twoim
królestwem. Więc nie chodziło o nie. W takim razie o co? Co innego mogło cię zmoty-
wować? Więcej sławy? Za mało ci zamieszania wokół twojej osoby? Chcesz być jak te
gwiazdki, których życie wypełnia szpalty brukowych gazet? A może to dalszy ciąg two-
jego buntu? Powiedz mi! - Przysunął się blisko, ale nie na tyle, by jej dotknąć.
Zupełnie jakby bał się to zrobić, zdała sobie sprawę. Bał się, że ją zrani? A może
raczej obawiał się tego, że kontakt z nią sprawi, że jego złość zniknie jak za dotknięciem
czarodziejskiej różdżki?
- Ani to, ani to - powiedziała miękko.
- Początkowo chciałem cię zniszczyć. Skończyć tę farsę i mieć to z głowy. Ale nie
potrafię cię rozszyfrować, Gabrielle. Nie widzę w tym żadnego sensu.
- Co takiego, twoim zdaniem, zrobiłam? - spytała, stając nieruchomo i patrząc mu
w oczy.
- Wiem, co zrobiłaś - powiedział gorzko. - Ale byłaś dziewicą, więc nie mogłaś
zrobić tego z premedytacją. Nie wiem, dlaczego utożsamiam dziewictwo z honorem, ale
tak właśnie jest. Może zaplanowałaś to od samego początku?
Gabrielle potrząsnęła głową. Nie mogła zrozumieć, co takiego jej zarzucał.
Miała na sumieniu tylko spotkanie z Silvio.
- Jest jedna rzecz, o której ci nie powiedziałam, ale nawet, gdybyś się o niej dowie-
dział, nie widzę powodu, dla którego miałabyś być na mnie zły. Sądziłam, że postępuję
właściwie.
- Doprawdy?
- Tak.
Powoli zaczynała budzić się w niej złość. Jak mógł ją tak traktować? Po tym, co
razem przeżyli, jak mógł mówić do niej w ten sposób? Czyżby przez cały czas udawał?
- Postępujesz właściwie? I mówisz mi to tak prosto w twarz?
- Oczywiście. - Uniosła brodę i wyprostowała ramiona.
Niech idzie do diabła, ze swoją złością i zimnem. Przesłuchuje ją, jakby była zwy-
kłą kryminalistką. Za kogo on się uważa? A ona tak bardzo go kocha...
Jej dłonie zacisnęły się w pięści.
- Oczywiście, że tak. Po cóż innego miałabym spotykać się z Silvio?
ROZDZIAŁ SZESNASTY
- A więc się przyznajesz? - Luc nie mógł uwierzyć w to, że Gabrielle ma czelność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]