[ Pobierz całość w formacie PDF ]
widziałam jak pomnik Lenina kazali zdjąć młodym żydowskim chłopakom,
jak kazali go obnosić i krzyczeć przez nas wojna! . Widziałam jak ich przy
tym bili paskami z gumy. Widziałam jak katowali %7łydów w bożnicy i jak
skatowanego Lewiniuka, który jeszcze dychał ludzie żywcem zakopali...
Zapędzili wszystkich do stodoły. Oblali naftą z czterech stron. Trwało
wszystkiego dwie minuty, ale ten krzyk... Mam go w uszach .82
81
Skrypt, str 490.
82
Gazeta Pomorska , Adam Willma, Broda mojego syna, 4 sierpnia 2000.
Ale nie tylko widok tego, co wyczyniano z %7łydami był przerażający.
Również krzyk męczonych ludzi, a potem smród, kiedy ich palili, były nie
do wytrzymania. Trwające przez cały dzień mordowanie %7łydów odbyło się
na obszarze wielkości stadionu sportowego. Od stodoły, w której większość
ofiar tego dnia w końcu spalono, do rynku w prostej linii można dorzucić
kamieniem. Cmentarz żydowski jest tuż obok. Tak więc wszyscy, którzy
byli wówczas w miasteczku i mieli jako tako funkcjonujący zmysł wzroku,
słuchu, albo powonienia, byli tej zbrodni świadkami albo uczestnikami.
Mord
Zaczęło się, jak wiemy, od wezwania Polaków z Jedwabnego rankiem 10
lipca do magistratu. Ale ponieważ już wcześniej krążyły pogłoski o
planowanej tego dnia rozprawie z %7łydami, to i okoliczna ludność ściągała
od samego rana furami do miasteczka. Byli wśród nich, przypuszczam,
weterani kilku pogromów, które dopiero co miały miejsce w tych stronach.
Tak to zazwyczaj wyglądało, że kiedy fala pogromów przetaczała się po
jakiejś okolicy to częściowo ci sami ludzie brali w nich udział,
przemieszczając się z miejsca na miejsce.83 Pewnego dnia na polecenia
Karolaka i Sobuty przed Zarządem Miejskim w Jedwabnym zebrało się
kilkadziesiąt mężczyzn, których żandarmeria niemiecka Karolak i Sobuta
zaopatrzyli w baty kije i drągi. Następnie Karolak i Sobuta polecili
zebranym mężczyznom spędzić wszystkich żydów Jedwabnego na plac
przed Zarządem Miejskim . We wcześniejszym zeznaniu świadek
Danowski dodaje jeszcze, że wydano przy tej okazji ludziom wódkę, ale
nikt inny tego szczegółu nie potwierdza.84
83
Oto, dla ilustracji sposobu zachowania małomiasteczkowej ludności w takiej sytuacji, zapis z Dziennika lat
okupacji Zamojszczyzny Zygmunta Klukowskiego z 13 kwietnia 1942 roku: panika wśród %7łydów jeszcze
bardziej się wzmogła. Od rana oczekiwali lada godzina zjawienia się żandarmów i gestapowców. [...] Na
miasto wyległy wszelkie szumowiny, zjechało się sporo furmanek ze wsi i wszystko to niemal cały dzień stało
w oczekiwaniu, kiedy można będzie przystąpić do rabunku. Z różnych stron dochodzą wiadomości o
skandalicznym zachowaniu się części ludności polskiej i rabowaniu opuszczonych żydowskich mieszkań. Pod
tym względem miasteczko nasze z pewnością nie będzie w tyle (Dziennik lat okupacji Zamojszczyzny,
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Lublin, 1958, str. 255). Jeśli idzie o ilustrację zjawiska mechanizmu fali
pogromowej por. przypis nr 128, na temat pogromów wiosną 1919 roku w okolicach Kolbuszowej. O
uczestnictwie tych samych ludzi w kolejnych pogromach mówi też cytowana przezemnie relacja Finkelsztajna
na temat Radziłowa.
W tym samym mniej więcej czasie kazano %7łydom zebrać się na rynku do
sprzątania (z miotłami, dodaje Rywka Fogel). %7łydów już przedtem
zmuszano do różnych upokarzających robót porządkowych, więc można się
było w pierwszej chwili łudzić, że to powtórka już przedtem
doświadczanych szykan. Mój mąż i dwoje dzieci tam poszli, a ja na chwilę
jeszcze zostałam aby zrobić trochę porządku i zamknąć porządnie okna i
drzwi. 85 Wiedziano już z doświadczenia, że opróżnienie domu z
mieszkańców było okazją do rabunków. Nieławicki, na przykład, uciekając
w pole tego dnia założył na siebie dwie dobre pary spodni i dwie koszule
spodziewając się, że po powrocie do domu zastanie splądrowane
mieszkanie. Wiemy również od Laudańskiego, że %7łydom kazano się zebrać
na rynku rzekomo do sprzątania. Ale bardzo prędko połapano się, że tym
razem sytuacja wygląda jakoś szczególnie niebezpiecznie. Rywka Fogel już
nie poszła na rynek w ślad za dziećmi i mężem tylko ukryła się wraz z
sąsiadką w ogrodzie majątku ziemskiego tuż obok. I tam chwilę pózniej
usłyszały okropne krzyki młodego chłopca, Józefa Lewina, którego goje
zatłukiwali na śmierć .86
Jak się dowiadujemy z relacji Karola Bardonia, który dziwnym zbiegiem
okoliczności właśnie tamtędy przechodził, Lewina dosłownie zatłuczono na
śmierć kamieniami.
84
[ Pobierz całość w formacie PDF ]