[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Brudzi bardziej niż my zdumiał się Josh trzy
dni pózniej, zastając Louisę na ścieraniu posadzki
w holu. Już czwarty raz myjesz podłogę. Daj mi
ścierkę. Przetrę ściany.
Przywiąż mu ścierkę do ogona, to sam je umyje
doradził mu Mac zrezygnowanym tonem. Dlacze-
go on bez przerwy macha tym ogonem?
Bo jest szczęśliwy wyjaśniła Louisa, trąc ener-
gicznie kolejną plamę. Pokazuje nam, że mu się tu
podoba.
Pewnie, że mu się podoba. Ciepłe łóżko, pełna
miska. Josh chrząknął znacząco. Mnie też się tu
podobało do czasu, dopóki nie nastały rządy tego nad-
pobudliwego czworonoga.
On jest bardzo mądry stwierdziła Louisa. Bę-
dzie dobrze pilnował domu.
Skąd wiesz? przekomarzał się Josh. Chyba że
będzie zabijał ogonem.
Groznie szczeka odparła Louisa z dumą. I już
wie, że to jest jego terytorium.
Jeszcze nie tak dawno mój dom był zaciszną
przystanią, ale potem dostałem od ciebie w prezencie
76 SARAH MORGAN
Louisę. Dzięki ci, braciszku. Sarkazm w głosie Maca
ustępował rozbawieniu, a Louisie mocniej zabiło ser-
ce. Ostatnio starała mu się zbytnio nie narzucać, a mi-
mo to napięcie między nimi rosło z każdym dniem.
Kolacja w piekarniku, chłopcy oznajmiła. Ja
najpierw muszę wziąć prysznic.
Przyjemnie było mieć obu braci w domu. Często
wychodzili popływać na desce, a ona wałęsała się
wtedy po ogrodzie lub siedziała na plaży i obserwowa-
ła ich wyczyny na falach. Wszystko sprawiało jej
przyjemność.
Wbiegła do swojego pokoju na piętrze. Pies za nią.
Promyczku, nie wolno ci tu wchodzić. Uciekaj
do kuchni!
Ale pies ani myślał wracać.
No dobrze. Jeden jedyny raz, ale nie właz na
łóżko, bo Mac cię zabije. Westchnęła z rezygnacją,
po czym weszła pod prysznic.
Kiedy suszyła włosy, ktoś zapukał do drzwi.
Lu! zawołał Josh. Telefon do ciebie.
Zbiegła na dół.
Halo, słucham. Uśmiechnęła się promiennie.
Pani Ford? Jak pani ręka? Uśmiech nagle zniknął
z jej twarzy. Przed chwilą? Nie, to okropne!
Co się stało? Mac podniósł na nią wzrok.
Zasłoniła słuchawkę dłonią.
Jej siostra spadła ze schodów. Pani Ford wezwała
karetkę, ale powiedzieli jej, że przyjadą dopiero za pół
godziny.
Zaraz u nich będziemy rzekł Mac bez wahania.
Tak jest, bracie. Josh odsunął talerz i wstał od
stołu. Pojedziemy moim samochodem.
BRYLANT POD CHOINK 77
Twoim maserati? Nie bądz śmieszny. Drogi są za
śliskie. Potrzebujemy napędu na cztery koła. Wezmie-
my mój.
Ale mój też świetnie trzyma się drogi. Josh
poczuł się dotknięty. Starzejesz się.
To wina Louisy odparł Mac sucho. Nagle
poczułem brzemię odpowiedzialności. Louiso, wysusz
włosy, bo się przeziębisz.
Nie kłóćcie się. Louisa, już w czapce, stanęła
przy drzwiach. Promyk, pilnuj domu.
Vera, siostra pani Ford, leżała na podłodze. Widać
było, że bardzo cierpi.
Co się stało? Mac pochylił się nad nią.
Przepraszam za kłopot... Alice chciała tylko za-
wiadomić Louisę. Skrzywiła się z bólu. Nie wie-
działyśmy, że jezdzicie do pacjentów.
Bardzo rzadko odparł Mac. Ale przecież
jesteśmy sąsiadami.
Zdjął płaszcz i przystąpił do badania.
Musimy przyjrzeć się dokładniej dodał łagod-
nie. Jak to się stało?
Byłam na górze i zachciało mi się pić. Vera
zamknęła oczy.
Dlaczego mnie nie poprosiłaś? zapytała Alice
z wyrzutem.
Bo masz złamany nadgarstek. Nie chciałam cię
fatygować.
I schodząc, potknęła się pani przerwał im Mac.
Czy straciła pani przytomność?
Z pewnością nie wtrąciła się Alice. Używała
słów, jakich nigdy w jej ustach nie słyszałam.
Mac uśmiechnął się i kontynuował oględziny.
78 SARAH MORGAN
Jedna kończyna jest krótsza i wykręcona na ze-
wnątrz. Josh pokiwał głową. Wygląda na pęknięcie
szyjki kości udowej.
Złamała kość? zaniepokoiła się Alice.
To prawdopodobne potwierdził Mac. Czy tu
boli?
Bardzo. Ale może przesadzam...
Jest pani bardzo dzielna uspokajała ją Louisa.
A doktor Sullivan to geniusz.
Mac wyprostował się i wyciągnął z kieszeni telefon
komórkowy.
Zobaczymy, czy uda mi się ich ponaglić powie-
dział, wybierając numer. Na razie dam pani środek
przeciwbólowy, a potem usztywnimy nogę.
Czy to na pewno złamanie? Vera westchnęła.
Obawiam się, że tak. Ale zaraz poczuje się pani
lepiej pocieszył ją Mac.
Nie chcę iść do szpitala broniła się Vera. Mia-
łam przygotować nasz świąteczny obiad w zastępstwie
Alice. Przeczytałam wszystkie przepisy.
Louisa przyklękła obok Very.
Proszę nie martwić się o obiad powiedziała.
Wpierw zajmijmy się nogą, a potem załatwimy re-
sztę...
Mnie nie chodzi o jedzenie. Głos staruszki
drżał z niepokoju. Nie mogę zostawić jej samej na
święta.
Nie będzie sama odparła Louisa, udając, że nie
widzi spojrzenia Maca. Może przyjść do nas. Josh
przywiezie ją tym swoim pięknym autem. Upiekę
ogromnego indyka. Wystarczy dla wszystkich.
Mac zacisnął powieki, a Josh parsknął śmiechem.
BRYLANT POD CHOINK 79
Uprzedzam, przyjdzie pani zmierzyć się z bardzo
durnym psem ostrzegł ją. Proszę dobrze to sobie
przemyśleć. Niekoniecznie będą to spokojne święta.
Spokojne święta? Co to jest? Mac spoglądał na
Louisę z mieszaniną złości i rozbawienia.
To jest to, czego doświadczałeś, zanim przez
okno wpadłam do waszej toalety.
Pani wpadła przez okno? zdziwiła się Vera.
Nie pamiętasz, Vero? Przecież ci mówiłam, że
doktor Sullivan nie jest sam przypomniała jej siostra.
Jakie to romantyczne.
Mac zamruczał coś pod nosem.
To długa historia wyjaśniła Louisa. Opowiem
pani wszystko, kiedy przyjdę odwiedzić panią w szpi-
talu. Przyniosę indyka na spróbowanie.
Josh podał bratu strzykawkę.
Zdaje się, że to jest najlepszy prezent pod choin-
kę, jaki kiedykolwiek ode mnie dostałeś roześmiał
się Josh.
Też tak mi się wydaje. Teraz Mac zwrócił się
do staruszki. Zrobię pani zastrzyk przeciwbólowy.
Potem usztywnimy nogę, żeby było pani wygodniej
w karetce.
Gdy Mac i Josh zajęli się pacjentką, Louisa zabawia-
ła obie staruszki rozmową w oczekiwaniu na transport.
Zrobione. Mac odłożył strzykawkę. Jak u-
sztywnimy nogę?
Można przybandażować złożone trójkątne chus-
ty zaproponował Josh, otwierając torbę lekarską.
Zwietnie zgodził się Mac. Przyłożymy zwi-
nięte chusty po obu stronach nogi i je obandażujemy
objaśniał. To wystarczy.
80 SARAH MORGAN
Louisa ruszyła na górę.
Sprawdzę, czy chodnik na schodach się nie pod-
winął. Lepiej, żeby pani nic się nie przytrafiło zwró-
ciła się do Alice.
Prawidłowe myślenie stwierdził Mac z aproba-
tą w głosie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]