[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pokazały tego. Po dłuższej chwili schowały się znowu pod wodę.
- Czas na nas - oznajmił Greg i rozładował strzelbę, zanim pomógł
Kirsty wstać.
Przytrzymał jej rękę, żeby pokierować nią tak, aby szła przed nim do
samochodu. Kiedy przeciskała się pomiędzy nim a głazami, potknęła się, a
Greg ją przytrzymał. Na moment przylgnęła do niego tak, że poczuła bicie
jego serca. Kiedy podniosła wzrok, zobaczyła, że się w nią wpatruje.
- Ostrożnie - powiedział zmienionym głosem. -Nie zrób sobie
krzywdy.
- Greg, jestem już dorosła. Nie martw się o mnie.
Przyjechali do obozowiska, kiedy słońce stało jeszcze wysoko, chociaż
upał zdawał się już słabnąć. Kirsty ucieszyła się, że nie jest tu tak
prymitywnie, jak to Greg wcześniej zapowiadał. Ich namiot miał nawet
mały balkonik, z którego widać było wodopój. Jedną stronę oddzielono, by
utworzyć małą sypialnię. W głównej części stało kilka foteli, stół i jeszcze
jedno łóżko.
- Mogę zająć sypialnię? - zapytała.
- Nie ma problemu.
W jednym rogu mieścił się prysznic. Kirsty rzuciła bagaż i wyszła na
balkonik. Na środku obozowiska stała kryta strzechą chata, gdzie można
było rozpalić ognisko. Kawałek dalej znajdował się basen i leżaki. Już
wiedziała, dokąd zaraz pójdzie.
- Czy tu jest bardzo drogo? - zapytała.
93
RS
- Nie tak, jak myślisz, a ponieważ jest mało ludzi, dano nam lepszy
namiot. Cały zysk idzie na utrzymanie rezerwatu i dla mieszkańców wioski,
więc nie martw się, bo wszystko, co wydamy, trafi we właściwe ręce.
- Nie mam zamiaru tracić czasu. Pójdę popływać, zanim zajdzie
słońce. A ty? - Nie zwracając uwagi na zdumiony wzrok Grega, zaczęła się
rozbierać. - Liczyłam na kąpiel i włożyłam pod ubranie kostium.
Greg chłonął wzrokiem jej sylwetkę. Skąpe bikini w kwiaty
podkreślało zarys piersi Kristy i jej szczupłą talię. Kasztanowe włosy
kontrastowały z alabastrową skórą ramion, a kiedy odwróciła się, zobaczył
najzgrabniejszy tyłeczek, jaki kiedykolwiek widział.
No tak, popadł w tarapaty. Kirsty pociąga go, i to bardzo, a znał tylko
jeden sposób, by o niej nie myśleć. Gnębiła go uporczywa myśl, że nie jest
to wyłącznie fizyczny pociąg. Niezależnie od braku doświadczenia
zawodowego, kontrastującego z przedziwną mieszanką wyrobienia i
wrażliwości, Greg widział w niej determinację we wszystkim, co robiła.
Chociaż niczego jej nie ułatwiał, ona się nie skarżyła. Wprost przeciwnie,
zawsze prosiła o dodatkową pracę. Przy niej czuł się szczęśliwszy i bardziej
odprężony niż kiedykolwiek. No, powiedzmy, od czasu śmierci Kathleen.
Zachmurzył się na tę myśl. Nikt jej nie zastąpi. To, co czuje do Kirsty,
to zwykłe fizyczne zauroczenie. Nie po raz pierwszy pożałował, że zgodził
się tu z nią przyjechać. Dla nich obojga byłoby lepiej, żeby mieli
towarzystwo. Lecz na to jest za pózno. Musi okazać silną wolę, a w tym jest
dobry. Uradowany, że wszystko jest pod kontrolą, włożył kąpielówki i
pogwizdując, poszedł dołączyć do Kirsty w basenie.
Siedziała na leżaku i chociaż słońce już tak nie paliło, wklepywała w
skórę krem ochronny. Próbowała posmarować sobie plecy, ale pomimo
różnych wygibasów jakoś jej się to nie udawało.
94
RS
- Z jasną karnacją jest taki problem - mruknęła, kiedy rzucił ręcznik na
sąsiedni leżak - że jak się cała nie posmaruję, to słońce mnie poparzy.
- Pozwól - zaproponował i wyciągnął rękę.
- Dam sobie radę.
- Nie wygłupiaj się. Odwróć się.
Kirsty poddała się i położyła się na brzuchu. Dotyk silnych dłoni
Grega sprawił, że po jej plecach przebiegły dreszcze. Ukryła twarz w
ręczniku, bojąc się, by z jej ust nie wymknął się jęk rozkoszy. Wyobraziła
sobie, że ręce Grega wędrują po jej całym ciele.
- Wystarczy - oświadczył Greg.
Powinna mu zaproponować rewanż, ale kiedy spojrzała na jego gładką
opaloną skórę, stwierdziła, że nie jest to konieczne. Przyglądając mu się
spod opuszczonych powiek doszła do wniosku, że jest najbardziej
seksownym mężczyzną, jakiego zna.
- Pójdę popływać - zakomunikowała, czując na sobie jego wzrok. Musi
się ochłodzić. - Idziesz?
Potrząsnął głową.
- Za chwilę. Trochę poczytam.
Wcale nie miał ochoty czytać. Po prostu nie ufał sobie i nie chciał się z
nią znalezć w wodzie. Otworzył książkę, ale skomplikowana akcja przestała
go interesować. Jego oczy biegły w stronę Kirsty. To tylko pociąg fizyczny,
powtarzał sobie, przyglądając się jej, kiedy wychodziła z wody. Greg
poczuł, że robi mu się gorąco.
- To mi było potrzebne. - Roześmiała się, wycierając włosy
ręcznikiem. - Pójdę wziąć prysznic. - Popatrzyła wymownym wzrokiem na
jego książkę i z lekko złośliwym uśmieszkiem dodała: - A ty jeszcze po-
czytaj.
95
RS
Greg spoważniał, zastanawiając się, co ją tak ubawiło, i zawstydził się
straszliwie, bo zorientował się, że trzyma książkę do góry nogami.
Kirsty stała pod strumieniami igiełek wody i cieszyła się prysznicem
pod gołym niebem. Potem włożyła spódnicę i czystą koszulkę, po czym
rozpakowała resztę ubrań.
Kiedy zjawił się Greg, była już gotowa.
- Zorganizowałem wyprawę. Wyjeżdżamy o piątej rano. Kolacja jest o
siódmej. Wezmę prysznic.
Kirsty wyszła na balkon i ujrzała przy wodopoju stado antylop i kilka
zebr. Niebo poczerwieniało w promieniach zachodzącego słońca. Delikatna
bryza chłodziła jej skórę. Jestem szczęśliwa, pomyślała ze zdziwieniem. Czy
to możliwe, że jeszcze przed paroma tygodniami miała złamane serce?
Z zadumy wyrwał ją odgłos zbliżającej się burzy. Niebo zakryły
czarne chmury. Powietrze się naelektryzowało. Kirsty zadrżała, kiedy wiatr
szarpnął jej spódnicą. Potem wyczuła, że dołączył do niej Greg. Miał
ręcznik zawiązany na biodrach, z włosów spływały mu kropelki wody.
- Idzie burza. Dzięki Bogu, bo potrzebujemy deszczu.
Wzrok Kirsty pobiegł w kierunku jego torsu. Tłumiąc pożądanie,
odwróciła się i skoncentrowała na krajobrazie.
- Popatrz. - Wskazała na wodopój. Do antylop i zebr dołączyło
majestatycznie stado słoni.
Odruchowo wyciągnęła do Grega rękę. Obserwowali zwierzęta do
chwili, aż zapadła ciemność. Kirsty westchnęła z zadowoleniem.
- To jest magiczny kraj.
Poczuła, jak Greg otacza ją ramieniem. Oparła się o niego, a on,
mrucząc coś pod nosem, odwrócił ją ku sobie. Popatrzył jej głęboko w oczy,
w których odbijało się granatowe niebo, i zbliżył do niej usta.
96
RS
Kirsty czuła, jak ogarnia ją pożądanie. Przywarła do Grega,
odwzajemniając jego pocałunki tak, że zabrakło jej powietrza. Greg zsunął
ręce na jej biodra i przygarnął ją do siebie. Jej palce znalazły jego plecy i
delikatnie gładziły blizny. Nagle niebo rozjaśniło się i kolejna seria
grzmotów rozdarła powietrze. Greg wziął ją na ręce, zaniósł do pokoju i
położył na łóżku. Przez chwilę na nią patrzył, a potem wyciągnął się obok
niej. Pomógł jej zdjąć koszulkę i odwróciwszy się na plecy, posadził ją na
swoich biodrach. Poczuła siłę jego pożądania. Odkrywał dla siebie jej ciało,
a ona poddała się rozkoszy. Poczuła, jak zalewają ją kolejne fale i zatonęła
tam, gdzie nigdy dotąd nikt jej nie zaprowadził.
Leżeli potem przytuleni. Kirsty wiedziała, że jest dla Grega cenna.
Podniósłszy się na łokciu, pogładziła dłonią jego blizny. Otoczył jej
nadgarstek palcami, podniósł go do ust i pocałował.
- Nie wiedziałam, że może być tak pięknie - wyszeptała. - Z
Robbiem... - Zamarła, bo zdała sobie sprawę, że powiedziała głośno to, o
czym pomyślała.
- Robbie? - zapytał i znieruchomiał.
Nie chciała o nim rozmawiać, lecz teraz już nie miała wyjścia.
- To mój były narzeczony. Mieliśmy się pobrać. Tego dnia, kiedy tu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl