[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kobieta z zakładu pogrzebowego kaszlnęła po raz drugi. Ociągając się, Max
wypuścił Maggie z objęć, spoglądając jej w oczy.
Kobieta z zakładu pogrzebowego czekała.
Doktor Croft?
To ja powiedziała Maggie drżącym głosem. Przepraszam, że
kazałam wam czekać, bo doktor Ashton całował mnie na pożegnanie.
Pożegnanie.
Tak, to pożegnanie. Przez chwilę cisnęło mu się na usta, że to nie jest
pożegnanie, że to dopiero początek. Ale nagle dziecko kopnęło z całej siły.
Oboje spojrzeli na jej brzuch. Dzieli ich jej dziecko.
Obudził się dawny ból. Nie, nie jest na to gotowy. Nie zaryzykuje. Nie,
nie, nie.
DokÄ…d teraz? DonikÄ…d.
Wyjechać? To niemożliwe. Gdyby wyjechał, zostawiłby tu cząstkę
siebie.
Fiona czeka przemówiła Maggie. Przepraszam za ten pocałunek.
Nie mów jej o tym.
Fiona nie jest...
73
R
L
T
Max, jedz już. Głos jej drżał. Proszę. Poradzę sobie. Będzie mi
Å‚atwiej, jak wyjedziesz.
Nie chcę cię zostawiać.
Musisz powiedziała cicho. Ty masz swój świat, a ja swój. Uniosła
głowę i się uśmiechnęła. Wracaj do siebie. I dziękuję za wszystko. Mój
bohaterze.
Zawahała się, wspięła się na palce i wargami musnęła go w policzek.
Prawdziwy pożegnalny pocałunek.
Odwróciła się do kobiety z zakładu pogrzebowego. Zapraszam do
środka. Już się pani niezle wyczekała. Szła w stronę werandy, ciężko opierając
się na kulach. Nie odwróciła się. Pozwoliła mu odjechać.
Gdyby patrzyła za nim, rozpłakałaby się, a i tak kobieta z zakładu
spoglądała na nią podejrzliwie.
To bardzo mała społeczność. Nim zapadnie noc, wszyscy się dowiedzą,
że doktor Maggie całowała się z nieznajomym, że ma życie erotyczne.
Jakie tam życie erotyczne? Pocałowała go i było to zdecydowanie nie na
miejscu. On ma przyjaciółkę. Co jej się roi? Jest pogrążona w smutku. Tak, to
o to chodzi, pomyślała, wpuszczając do domu pracowników zakładu
pogrzebowego. Wszystko można usprawiedliwić wstrząsem i żałobą. Nie jest
sobą. Jutro po przebudzeniu będzie znowu sympatyczną, rozsądną Maggie,
która zna swoje miejsce i będzie oburzona swoim wcześniejszym zacho-
waniem.
Odjechał?
Jechał do miasteczka po Fionę, ale w miarę jak oddalał się od farmy, czuł
się coraz gorzej. Zostawił Maggie samą z pracownikami zakładu
pogrzebowego. Jak ona sobie poradzi? Poradzi sobie doskonale. To wyjÄ…tkowa
kobieta.
74
R
L
T
Pocałowała go. Buzowało w nim tyle sprzecznych emocji, że nie
wiedział, jak je uporządkować. Kiedy już zabrał Fionę, a ona zaczęła
rozprawiać o medycynie klinicznej, problemach szpitala oraz trudnościach
związanych z awansem w szpitalnej hierarchii, był jej za to ogromnie
wdzięczny.
Medycyna blokuje biały szum. Odkrył to po śmierci Alice.
Ale gdy znalazł się w szpitalu, biały szum mu towarzyszył, tylko
czekając na okazję, by go dopaść. Pracował do północy, potem poszedł na
siłownię, ale zamęt go nie opuszczał, gdy kładł się spać.
Maggie, Maggie, Maggie. Zorganizował jej zastępstwo. John nie posiadał
się ze szczęścia, że może pomóc, a on musiał się hamować, by nie wygryzć
przyjaciela i nie zająć jego miejsca. Zazdrość? Bzdura.
Mimo to leżał, do rana wpatrując się w sufit.
Maggie, niemowlaki, rodzina. Wystawić się ponownie na taki ból? Nie.
Trzymaj siÄ™ z daleka.
Ale pogrzeb Betty...
Wszystko by zniósł, ale nie myśl o Maggie podczas pogrzebu. Wyobraził
ją sobie, jak stoi nad grobem Betty tak, jak kiedyś stała nad grobem Williama,
jak on stał nad grobem Alice i Daniela...
Nie.
Więc... to będzie ostatnia rzecz, którą dla niej zrobi. Pojedzie na ten
pogrzeb. Będzie trzymał się z daleka, może nawet Maggie go nie zauważy.
Jeżeli będzie stała w otoczeniu rodziny i bliskich, nawet do niej nie podejdzie.
Jeśli go zobaczy, złoży jej kondolencje, odwiedzi Johna i odjedzie. To nic
złego.
Podjęcie tej decyzji sprawiło mu wielką ulgę, więc nareszcie opuścił
powieki.
75
R
L
T
Ale w dalszym ciągu nie mógł zasnąć.
Maggie.
76
R
L
T
ROZDZIAA SZÓSTY
To był wspaniały pogrzeb. Betty przez całe życie mieszkała i pracowała
w Yandilagong, więc pomimo deszczu, a właściwie deszczu ze śniegiem, na
uroczystość zjechała się połowa okręgu.
Ale jako najbliższa osoba z rodziny Maggie stała sama. Kiedy umarł
William, otaczali ją przyjaciele oraz koledzy z pracy. Była mało znana w
Yandilagong, więc nikt nie ośmielił się wziąć na siebie tej roli. I tak pracownik
zakładu pogrzebowego osłaniał ją czarnym parasolem, gdy wrzucała pęk róż
[ Pobierz całość w formacie PDF ]