[ Pobierz całość w formacie PDF ]
małżeństwo nie zostało skonsumowane. Chociażby dlatego, że
prawda i tak wkrótce wyszłaby na Jaw.
- Jaka prawda? O czym ty mówisz?
- Nie domyślasz się, ojcze? Jestem przy nadziei. A tego, niestety,
nie da się ukryć.
Gniew ojca znikł jak ręką odjął. Przygarbił się, twarz mu
poszarzała, a oczy posmutniały. Jego bezradność była żałosna.
- Anne - odezwał się po chwili. -.Postaraj się mnie zrozumieć. Ja
już długo nie pożyję, a w ciągu mojego życia nigdy niczego dla
ciebie nie zrobiłem. Dlatego sądziłem, że jeśli wyrwę cię z rąk
Macqueena ... przynamniej to dla ciebie uczynię, żeby w jakiś
sposób wynagrodzić ci te lata, kiedy nie było mnie przy tobie.
- Ojcze!
Anne podeszła do ojca i objęła go serdecznie.
- Czy ty nie pojmujesz? Nie chcę, żebyś mi cokolwiek
wynagradzał! A już na pewno nie niszczył mojego małżeństwa,
którego bardzo pragnę·
- Kochasz go, dziecko?
- Całym sercem.
Ojciec westchnął.
- Och, dziecko ... Tylu jest mężczyzn na świecie ... Dlaczego
właśnie on? .
- Może Bóg tak chciał. Ze by zadośćuczynić złu wyrządzonemu mu
wiele lat temu.
Sir John sposępniał jeszcze bardziej. Zamyślił się na chwilę,
potem pogłaskał Anne po ręku i powiedział zmęczonym głosem.
- Wybacz, dziecko. Muszę teraz odpocząć.
- Tak, ojcze.
U całowała go w policzek i ru szyła ku drzwiom.
Ale w progu odwróciła się i spytała:
- Kiedy pozwolisz mi wrócić do niego, ojcze? Niepokoję się o
mojego męża, chcę go zobaczyć jak najszybciej.
- Zobaczysz go niebawem, dziecko. Przyrzekam ci.
Robert Macqueen, dojechawszy do bram zamku Ravenscrag,
nagle się zatrzymał. Nie był pewien, czy będzie w stanie wejść do
swego dawnego domostwa, gdzie, być może, za dębowymi
drzwiami czyha cała dawna udręka. Znów duchy przeszłości każą
mu zanurzyć się w bolesnych wspomnieniach ... Kiedy jednak
pomyślał, z jakiej to przyczyny tu się znalazł, wystarczyło mu
odwagi i determinacji, żeby wjechać galopem na dziedziniec.
Zeskoczył z konia i załomotał do drzwi.
Sir John czekał na niego w bibliotece. Poprosił gościa, żeby
usiadł. I zaproponował szklaneczkę porto. A może brandy.
- Nie, qziękuję, sir John. Nie przybyłem tu z wizytą, lecz po moją
żonę·
_ Anne za chwilę zejdzie na dół. Ale póki jej nie ma, chciałbym
porozmawiać z tobą· Powiadomić cię o czymś.
_ Może ja wcale nie jestem tego ciekaw, sir John.
- Ale może jednak warto, żebyś mnie wysłuchał, panie. Dziś rano
spotkałem się z moim prawnikiem. Zamek Ravenscrag jest znów
twój. Dokumenty opatrzone moim podpisem są już w drodze do
Londynu. Do dokumentów dołączyłem list do króla, w którym
opisałem, co ci uczyniono i wyraziłem swoją chęć naprawienia
wyrządzonych ci krzywd ... Jednym słowem, napisałem do króla,
że ty i twoja rodzina padliście ofiarą wielkiej niesprawiedliwości.
Angielscy żołnierze nie powinni zabijać żon i dzieci szkockich
buntowników ... Zawsze tak uważałem i dlatego nie pozwoliłem
strzelać do ciebie, kiedy przybyłeś pod mury zamku. Miałem już
dość rozlewu niewinnej krwi. Szkoci przegrali na polu walki i to
powinno nam, Anglikom, wystarczyć. Nie wolno było zabijać ich
rodzin. I ja nigdy nie wydałem takiego rozkazu. Gdy tu
przybyłem, było już po wszystkim. Na moich rękach nie ma krwi
twoich bliskich. Ale już dość o tym. Wiem, że i tak mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]