[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kristina siedziała zupełnie nieruchomo. Opowieść Reidara zrobiła na niej ogromne wrażenie.
- Bardzo mi przykro - szepnęła wreszcie, odzyskując mowę.
Reidar nie od razu odpowiedział.
- Tacy ludzie jak ty na ogół nie znają podobnych historii - stwierdził z goryczą po chwili. - Sverre
chełpił się, że będzie pomagał maluczkim i odbierze władzę wielkim, lecz w rzeczywistości zagarnął
całą władzę dla siebie.
- Przykro mi - powtórzyła Kristina, jak gdyby chciała prosić o wybaczenie w imieniu nie tylko swoim,
lecz także całego swego stanu.
- To, że ci przykro, w niczym nie pomoże. Tu potrzeba działania!
- Ale ja przecież nie mogę...
- Wszyscy mogą - przerwał jej. - Jeśli tylko zechcą. Ty przynajmniej możesz wykorzystać swoją
pozycję do tego, by głośno wypowiedzieć swoje zdanie.
Wstał.
- Muszę jechać. Nie mów nikomu, że mnie spotkałaś. Uśmiechnął się nagle, a w ciemnych oczach
zapalił mu się na pół zawstydzony, na pół żartobliwy błysk.
- Kiedy widziałem cię ostatnim razem, okazałem chyba zbyt wiele zapału. Pózniej dziękowałem
wszystkim świętym za to, że w czas mnie powstrzymali. Nieprzyjemna mi była myśl, że mogłem cię
zhańbić.
Kristina zaczerwieniła się.
- To była w równym stopniu moja wina - mruknęła zakłopotana. - Nie musiałam za tobą wychodzić.
Reidar roześmiał się.
- Dobry z ciebie człowiek, panno Kristino. Cieszę się, że cię poznałem. Gdybyś kiedykolwiek
potrzebowaÅ‚a pomocy, możesz pytać o Hallvarda z Såstad, mieszka w mieÅ›cie Hamar.
Na chwilę przystanął, a w jego spojrzeniu pojawiła się tęsknota.
- Tak pięknie wtedy wyglądałaś, tak cudownie. Gdybyś teraz tak siedziała, naga, rumieniąc się ze
wstydu, nie zdołałbym ci się oprzeć.
Przez moment wyglądało na to, że znów się do niej zbliży, i Kristina poczuła, jak serce zaczyna jej
dziko uderzać. On jednak podniósł głowę i popatrzył na nią jak gdyby z pewnym zdziwieniem.
- Nie wiesz nic o buntach, jakie zawiązują się przeciwko królowi Sverremu?
Kristina zakłopotana pokręciła głową.
- W każdym razie niewiele. Wiem, że mnich Jon Kuvlung, syn Ingego Garbatego, został po śmierci
ojca wybrany na króla. Po nim nastał Sigurd Brenner, obaj jednak pochodzili z nieprawego łoża i nie
mieli żadnych praw do tronu.
Reidar kiwnął głową.
- A potem do wÅ‚adzy próbowali dojść vårbelgowie.
Na króla wybrali małego chłopca o imieniu Vikar, który podobno jest synem twego ojca.
- Tak twierdzą ci, którzy chcą go wykorzystać - odparła cierpko Kristina.
- Przywódca stronnictwa wyspiarzy, Erling, rzekomo również jest twoim przyrodnim bratem, a
ostatnio słyszałem, że biskup Nikolas, pragnie uczynić królem baglerów twego przyrodniego brata
Ingego.
- Nie wierzę również w to, że on jest synem mego ojca -powiedziała prędko Kristina. - Król Sverre
twierdzi, że to Duńczyk i że tak naprawdę nazywa się Torgils Tuveskitt.
Reidar wzruszył, ramionami.
- To bez znaczenia, kim on jest, byle tylko baglerzy mieli do niego zaufanie. Ty zaÅ› powinnaÅ›
zapamiętać sobie przynajmniej, że oni trzymają z baglerami, nie ze Sverrem.
Odwrócił się, by odejść. Kristina najbardziej miała ochotę wstać jak najszybciej, podbiec, wtulić się w
niego i błagać o to, by został. Nie ruszyła się jednak z miejsca.
- Uważaj na siebie, panno Kristino - powiedział Reidar, odchodząc. - Trzymaj się miejsc, w których
przebywanie jest bezpieczne.
Kristina została, czując, jak płacz dławi ją w gardle. Patrzyła za oddalającym się Reidarem. Jeszcze
chwilę temu starała się odegnać z myśli wszelkie jego wspomnienia. Teraz w głowie miała jedynie
pragnienie, by być tam, gdzie on. Rozczarowanie piekło. Przecież nawet nie próbował jej dotknąć!
Jednocześnie jej szacunek dla tego człowieka wzrósł. Przecież miał ochotę, lecz się powstrzymał.
Zajmowały go ważniejsze sprawy, jego ludzie czekali. A teraz, gdy opowiedział jej, co przeżył jako
dziecko, zrożumiala, dlaczego tak nienawidził birkebeinerów.
W powrotnej drodze na dwór Kristina podjęła decyzję. Nie zostanie na Odde teraz, gdy Reidar będzie
w Norwegii!
Jeszcze tego samego wieczoru oznajmiła Jonowi Loptssonowi, co postanowiła. Pilnowała się jednak,
by nie zdradzić, że jej decyzja ma jakikolwiek związek z Reidarem.
- Tak mi tutaj dobrze, że mogłabym zostać aż do przyszłego lata - powiedziała ze śmiechem. - Ale moi
krewni w końcu odkryliby, gdzie jestem, a bardzo chciałabym zachować prawdę o tajemnicach mojej
babki tylko dla siebie.
Jon Loptsson uśmiechnął się,, zaraz jednak spoważniał.
- Bardzo będzie mi ciebie brakować, gdy nas opuścisz. Ogromnie sobie ceniłem twoją obecność. Nie
chcę jednak zadzierać z twoją matką, a tym bardziej z ciotką Ragnhild, jedyną córką Kristin. Dobrze
pamiętam, jak Kristin opowiadała mi o swych rozterkach, kiedy oddała Ragnhild na wychowanie
ludziom z Randaberg i zobaczyła córkę ponownie dopiero wtedy, gdy ta była już dorosłą kobietą.
Kristin wyruszyła nawet na swą wielką pielgrzymkę bez wcześniejszego spotkania z córką. Gdy z niej
wróciła, Ragnhild była już młodą matką.
Kristina skinęła głową.
- Wydaje mi się, że ciotka Ragnhild nigdy nie zdołała jej tego wybaczyć.
- To prawda - cicho przyznał Jon Loptsson. - Nie zdawała sobie sprawy, jak trudne są stosunki
panujące pomiędzy jej rodzicami. Być może nie wiedziała również, że jej ojciec kazał ściąć syna
Kristin. Masz dobry statek? - spytał, żeby zmienić temat.
Kristina potaknęła.
- Odziedziczyłam po ojcu liczne posiadłości i wielkie bogactwa. Statek kazałam zbudować ostatniej
wiosny, to wspaniała knara.
- Masz też zręczną i godną zaufania załogę?
- O, tak, wielu z nich służyło dawniej u mego ojca.
- A jaki kurs zamierzasz wziąć, gdy zbliżysz się już do ojczyzny?
Kristina uciekła wzrokiem.
- Jeśli pogoda będzie odpowiednia, pożegluję wzdłuż całego wybrzeża i spróbuję dotrzeć do Gótaland.
- Zdajesz chyba sobie sprawę z tego, że w Viken i w Oppland są baglerzy? Najbezpieczniejsza
bÄ™dziesz wÅ›ród ludzi Sverrego w Bjørgvin albo w Nidaros.
Kristina kiwnęła głową.
- Nie zamierzam mieszać się w te spory - odrzekła z uśmiechem.
- Nie jest pewne, czy ktokolwiek będzie cię pytał o zdanie - odparł Jon Loptsson z powagą. - Dla
bagle-rów możesz być bardzo kuszącą zdobyczą. Mogą cię wykorzystać jako zakładniczkę. Na twoim
miejscu nie opuszczałbym północnych rejonów kraju, dopóki te waśnie się nie skończą. Musi przecież
nadejść taki dzień, gdy dojdą do porozumienia!
Kristina pokiwała głową, lecz myślała swoje. Jon Loptsson milczał przez chwilę, lecz w końcu zaczął
mówić o tym, co leżało mu na sercu:
- Chcę cię również jak najsurowiej przestrzec przed wszelkimi kontaktami z Reidarem Posłańcem.
Wiem, że podczas twego pobytu na Islandii wygłaszałem wiele sprzecznych ze sobą opinii. O
przeżywaniu miłości, a jednocześnie o trzymaniu się od Reidara z daleka. Zapewne niełatwo było ci to
zrozumieć. Być może jestem tylko starym kozłem, ale nic złego nie miałem na myśli. Naprawdę
chciałem, abyś przeżyła prawdziwą miłość. Jednocześnie zaś byłem zmuszony przestrzec cię przed
baglęrami. Reidar jest nie tylko uwodzicielem. To również niebezpieczny-przeciwnik. Gdybym nie
miał tak
wielkiego długu wdzięczności wobec jego przybranego ojca, nie ośmieliłbym się mieć z nim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]