[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Czego nie pamięta? spytał rudy.
Nic nie pamięta odparł tamten.
Widzisz mnie? spytał rudy.
Tak powiedział Ryszard Gordon.
Uwierzyłbyś, że mam żonę i że ta moja żona to najmilsza i najlepsza kobieta na
świecie?
Dlaczego nie?
No więc, mam żonę ciągnął rudy. Facetka za mną szaleje. Jest jak niewolnica.
Mówię jej: Daj mi jeszcze jedną filiżankę kawy . A ona na to: Już się robi, mężusiu . I
przynosi kawę. Tak samo ze wszystkim innym. Ubóstwia mnie. Moje kaprysy to dla niej
prawo.
Tylko gdzie ona jest? spytał drugi weteran.
O to chodzi powiedział rudy. O to chodzi, bracie. Gdzie ona jest?
On nie wie, gdzie ona jest wytłumaczył drugi weteran.
Ale to nie wszystko dodał rudy. Nie wiem, gdzie ją ostatni raz widziałem.
On nawet nie wie, w jakim kraju ona mieszka.
Ale słuchaj, bracie powiedział rudy. Gdziekolwiek się podziewa, na pewno jest
mi wierna.
Zwięta prawda zawołał drugi. Możesz dać za to głowę.
Czasem mi się zdaje ciągnął rudzielec że ona jest Ginger Rogers i gra w filmie.
Dlaczego nie? powiedział drugi.
A kiedy indziej widzę ją, jak siedzi tam, gdzie mieszkałem, i czeka na mnie.
Pilnuje domowego ogniska dodał drugi.
Właśnie. Moja żoneczka to najmilsza kobieta na świecie.
Wiesz odezwał się po chwili drugi moja matka też jest niczego sobie.
Racja.
Moja matka nie żyje dodał. Nie mówmy o niej.
A ty, bracie, jesteś żonaty? spytał rudy Ryszarda Gordona.
Owszem odparł Gordon. Trochę dalej przy bufecie zobaczył czerwoną twarz,
niebieskie oczy i płowe, mokre od piwa wąsy profesora MacWalseya, dzieliło go od niego
czterech mężczyzn. Profesor MacWalsey spoglądał prosto przed siebie i gdy Ryszard Gordon
uporczywie się w niego wpatrywał, dopił do dna kufel piwa, wysunął górną wargę i otarł
pianę z wąsów. Ryszard Gordon zauważył, jak bardzo błękitne są jego oczy.
Patrząc na niego poczuł w piersi ciężar. I po raz pierwszy zrozumiał, co czuje mąż na
widok człowieka, dla którego rzuca go żona.
Co z tobą, bracie? spytał rudy weteran.
Nic.
Nie czujesz się dobrze, widzę, że się zle czujesz.
Aha odparł Gordon.
Masz taką minę, jakbyś zobaczył ducha.
Widzisz tego faceta? Tego z wąsami? spytał Ryszard Gordon.
Tego tam?
Tak.
Co on zrobił? spytał drugi weteran.
Nic odparł Ryszard Gordon. Niech to wszyscy diabli. Nic.
Naprzykrza ci się? Moglibyśmy go przerobić. Skoczymy na niego we trzech i dasz
mu kilka porządnych kopniaków.
Nie powiedział Ryszard Gordon. To nic nie pomoże.
Przyskrzynimy go, jak wyjdzie na ulicę zaproponował rudy. Jego gęba mi się nie
podoba. Skurwysyn wygląda na łamistrajka.
Nienawidzę go oznajmił Ryszard Gordon. Zrujnował mi życie.
Przetrącimy faceta postanowił drugi weteran. Takie bydlę. Słuchaj, rudy, postaraj
się o dwie butelki. Zatłuczemy go na śmierć. Powiedz, kiedy on to zrobił? A co ty na to,
żebyśmy się jeszcze napili?
Mam dolara i siedemdziesiąt pięć centów odparł Ryszard Gordon.
To może wezmy lepiej butelkę czegoś mocniejszego podsunął rudzielec. Wcale
nie czuję, że piłem.
Nie zaprotestował drugi weteran. Piwo jest zdrowe. To jest piwo z beczki.
Trzymajmy się piwa. Chodzcie, przetrącimy tego faceta, a potem wrócimy i napijemy się
jeszcze po kuflu.
Nie. Zostawcie go.
Mowy nie ma. Nie znasz nas, bracie. Mówiłeś, że zrujnował ci żonę.
%7łycie. Nie żonę.
O rany! Przepraszam. Nie gniewaj się, stary.
On obrabował bank wtrącił drugi weteran. Zakład, że wyznaczyli za niego
nagrodę? Jak Boga kocham, widziałem dzisiaj na poczcie afisz z jego fotografią.
A coś ty robił na poczcie? spytał podejrzliwie rudy.
Nie mam prawa dostawać listów?
A to obóz nie ma adresu?
Może ci się zdaje, że chodziłem składać pieniądze na książeczkę?
Gadaj, coś robił na poczcie?
Nic. Przechodziłem tamtędy.
To masz! powiedział jego kumpel i grzmotnął go pięścią w twarz z takim
rozmachem, na jaki pozwalała ciasnota przy bufecie.
Spójrzcie na tę parę druhów od serca zawołał ktoś w pobliżu. Złączonych w
uścisku, młócących pięściami, kopiących i trykających głowami, wypchnięto obu za drzwi.
Niech się biją na trotuarze powiedział młody mężczyzna o szerokich barach. Ci
dranie robią to po kilka razy w ciągu nocy.
Obaj są pijusy wtrącił inny weteran. Rudzielec był kiedyś dobrym bokserem, ale
teraz ma zakażę.
Obaj mają.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]