[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opu ci wszystko i schroni si gdzie daleko od ludzi.
10. Ja tego zamiaru nie pochwala am; pragn am raczej dla niego tej wysokiej godno ci, na
któr w ko cu zosta wyniesiony, bo widzia am, jak wielkie on na tym stanowisku odda by
us ugi Ko cio owi. Z tym wszystkim jednak, gdy si to yczenie moje spe ni o i nast pi a
promocja jego na dostoje stwo biskupie, o czym on zaraz mi zawiadomi , wiadomo ta w
pierwszej chwili mocno mi przerazi a. Tak mi ywo stan a w oczach ca a ci ko
brzemienia na w onego, e spokoju sobie znale nie mog am; a dopiero gdy posz am do
chóru i ukl am, na modlitwie polecaj c go Bogu, Pan raczy mi pocieszy , oznajmuj c mi,
e b dzie mia z niego bardzo gorliwego s ug i wielk chwa , co te jawnie okazuje si w
skutku. Nie zwa aj c na swoje chore oczy ani na inne cierpienia swoje bardzo dotkliwe, ani
na uci liw prac , któr zaj ty jest ci gle, jeszcze cztery dni w tygodniu zachowuje cis y
post, ywi si jak najskromniej i ró ne inne zadaje sobie umartwienia. Wizyty pasterskie
odbywa zawsze piechot , z czego s ba jego bardzo jest nierada i przede mn nawet na to si
skar a; ale kto chce u niego s , musi by cz owiekiem wypróbowanej cnoty, innych w
domu swoim nie znosi. Rzadko si zdarza, by któr wa niejsz spraw poruczy swoim
wikariuszom generalnym; s dz nawet, e nigdy i e wszystkie sam osobi cie roztrz sa i
za atwia. Zaraz na pocz tku biskupstwa swego, przez dwa lata mia do zniesienia ci kie
prze ladowania i oszczerstwa takie, e ja, znaj c nieskaziteln jego prawo i wiedz c, z jak
cis ci przestrzega sprawiedliwo ci we wszystkich czynno ciach swego urz du, poj nie
(s.708) mog am, sk d i jak na podobnego m a mog y powsta s dy i skargi tak ci ko
krzywdz ce. Oszczerstwa te w ko cu, cho powoli, musia y ust pi przed jawn czysto ci
charakteru i ycia jego. Cho nieprzyjaciele jego umieli trafi a do dworu i na wszelki
sposób starali si mu szkodzi , knowania ich, wobec g nej w ca ej diecezji s awy jego
wi tobliwo ci, obróci y si wniwecz. On za ca e to prze ladowanie zniós z niewzruszonym
spokojem i cierpliwo ci i zawstydzi przeciwników swoich, dobrym odp acaj c im za z e. W
ko cu dodam i to jeszcze, e cho tak obarczony prac , modlitwy wewn trznej adnego dnia
nie opuszcza i zawsze umie czas na ni sobie znale .
137
11. Mo e si komu wyda, e zbytnio ulegam przyjemno ci, jak mi sprawia pisanie pochwa
tego wi tego i e zbyt szeroko nad nim si rozwodz ; ale tego, co tu o nim powiedzia am,
ma o jest w porównaniu z tym, co by powiedzie mo na i nale o. Na to za uczyni am t
sz o nim i jego cnotach wzmiank , aby wiadomo by o wszystkim, którzy to czyta b ,
kto by ten, który da pocz tek tej fundacji Trójcy Przenaj wi tszej w Sorii, i aby te, które
pó niej do tego klasztoru wst pi , mia y pociech , czytaj c te buduj ce o nim szczegó y; a i
te, które dzi tu yj i dobrze je znaj , nic na tym nie strac , e znajd w tym, co pisz , nowe
ich przypomnienie i stwierdzenie. On nam da ten ko ció nasz; a i dochody zapewnione temu
klasztorowi jemu naprzód zawdzi czamy, mimo e nie sam je da , ale do ustanowienia ich
sk oni t pobo i cnotliw pani , tak wielk i mo wedle wiata, ale wi ksz w obliczu
Boga przez chrze cija sk pokor i umartwienie ycia.
12. Zaraz po obj ciu ko cio a i dope nieniu urz dze potrzebnych do klauzury by am
zmuszona uda si do klasztoru w. Józefa w Awili. Wyjecha am wi c bezzw ocznie, cho
skwary by y wielkie i drogi bardzo z e. Towarzyszy mi (s.709) niejaki ksi dz Ribera,
prebendarz z Palencji. Maj c jakie interesy w Soria, przyjecha tam jednocze nie z nami, i w
nieobecno O. Miko aja od Jezusa Maryi, który, b c bardzo potrzebny gdzie indziej, zaraz
po spisaniu dokumentów fundacyjnych odjecha , niezmiernie by mi pomocny przy budowie
naszego ganku i w wielu innych rzeczach. Tak si do nas przywi za i tak mu Bóg da do
serca uczynn dla nas yczliwo , e s usznie powinny my poleca go Panu, na równi z
innymi dobroczy cami naszego Zakonu.
13. Maj c jego i zwyk moj towarzyszk , innego towarzystwa nie chcia am, bo i nie
potrzebowa am. Ten jeden za wszystkich starczy , tak jest troskliwy i us ny i umie pami ta
o wszystkim. Ja te , im mniej ko o mnie ruchu i wrzawy gdy jestem w podró y, tym lepiej si
czuj . Dobrze w tej drodze odpokutowa am za przyjemno , jakiej u am w poprzedniej,
jad c do Soria. Wo nica nasz zna tylko piesz drog do Segowii, a wozowej nie zna ,
skutkiem czego wje z nami na wertepy, gdzie co chwila musieli my wysiada i i
piechot , albo znowu jechali my jakby zawieszeni na samej kraw dzi g bokich przepa ci.
Próbowali my bra przewodników, ale ci tyle nas tylko prowadzili, ile starczy o drogi lepszej,
skoro za spostrzegli, e zaczyna si z a, porzucali nas, t umacz c si , e maj piln robot w
domu. Nie znaj c drogi i nie wiedz c gdzie szuka zajazdów, nieraz nim na który
natrafili my, musieli my d ugo b ka si po bardzo dolegliwym skwarze s onecznym. Wóz
nasz przy tym ci gle si przechyla z boku na bok, gro c co chwila wywróceniem, a nad to
wszystko jeszcze ludzie, pytani o drog , b dne nam dawali wskazówki, za którymi
ujechawszy kawa drogi i spostrzeg szy dopiero, e b dzimy, musieli my po wiele razy cofa
si i wraca , sk d wyjechali my. Wszystkie te przygody bardzo mi by y przykre, ze wzgl du
zw aszcza na utrudzenie mego towarzysza. Jest to jednak kap an tak gruntownej cnoty, e
nigdy w ród tych dolegliwo ci nie okaza najmniejszego (s.710) znaku uprzykrzenia.
Podziwia am jego cierpliwo i dzi kowa am za ni Panu, nowy na tym przyk adzie maj c
dowód, jako cnoty prawdziwie gruntownej adna pokusa ani okazja do grzechu nie zachwieje.
W ko cu spodoba o si Panu wyprowadzi nas ca ych z tej drogi, za co niech b dzi ki
boskiej askawo ci Jego.
14. Przybyli my do klasztoru w. Józefa w Segowii w wigili w. Bart omieja. Siostry
czeka y mi , zaniepokojone moim opó nieniem si , które skutkiem takiej drogi by o znaczne.
Radosne ich powitanie i serdecznie troskliwe ich pos ugi sowicie mi powetowa y wszystkie
138
niewygody podró y; tak to Bóg zawsze, gdy ze le mi jakie cierpienie, zaraz mi je wynagradza
pociech . Wypocz am u nich przesz o tydzie . Najwi cej jednak mi pokrzepia o
wspomnienie na t now fundacj w Sorii i wobec dziwnie atwych i mi ych okoliczno ci, w
jakich ona si dokona a, niczym s wszystkie trudy, które teraz w podró y ponios am i ani
wspomina o nich nie warto. Wyjecha am z Sorii uradowana, bo ufam, e jest to grunt, na
którym z mi osierdzia Boga b dzie kwit a chwa a Jego w tych, które na nim stan y, jak to ju
teraz si okazuje. Niechaj b dzie Jemu cze i uwielbienie na wszystkie wieki wieków, amen.
Bogu dzi ki!
ROZDZIA 31
O fundacji klasztoru w. Józefa u w. Anny w mie cie Burgos, dnia 19 kwietnia, w oktawie
Zmartwychwstania Pa skiego 1582 r.
l. Ju co przed sze ciu laty niektórzy zakonnicy Towarzystwa Jezusowego, m owie
powa ni wiekiem, gruntownie uczeni i wysoko duchowi, przedstawiali mi wielkie dla s by
Bo ej po ytki, jakich by si spodziewa mo na z za enia w (s.711) Burgos domu wi tego
naszego Zakonu. Racje, jakie mi podawali, trafi y mi do przekonania i wzbudzi y we mnie
pragnienie tej fundacji. W ród zatrudnie moich oko o innych fundacji i w ród ucisków, jakie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]