[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jeszcze tak niemiÅ‚osiernie jak w ciÄ…gu dnia. Roz­
mawiali o pracy i o ostatnich wydarzeniach w szpita­
lu. Gavin powiedział, że niedługo wróci do nich pan
Bluey i że przed powrotem do Borramunga poleży
u nich kilka dni.
Potem zamilkli, podziwiajÄ…c widoczne w oddali
góry. Powietrze było tego dnia prawie przezroczyste,
a widoczność wyjątkowo dobra.
76 SZPITAL NA PROWINCJI
- Chciałbym pojechać w te góry powiedział
Gavin na wpół do siebie.
- MoglibyÅ›my pojechać konno - podchwyciÅ‚a Ali­
son. - GdybyÅ›my wyruszyli wczeÅ›nie rano, wrócilibyÅ›­
my przed zachodem słońca. Zrobilibyśmy piknik na
BÅ‚Ä™kitnej Skale. Jest tam jaskinia i podziemne kory­
tarze, w których świszczę wiatr. Często z Brianem
bawiliśmy się tam jako dzieci.
Kiedy dotarli do rzeki, zatrzymali siÄ™ i wypili kawÄ™,
którą Alison miała ze sobą w termosie.
Od rzeki wiał lekki wietrzyk, który potargał jej
włosy. Gavin delikatnie poprawił jeden kosmyk. Jego
palce przez moment zatrzymały się na karku Alison.
Spojrzał na nią oczami, które nagle stały się bardzo
ciemne.
- WyglÄ…dasz znacznie mÅ‚odziej niż w szpitalu - po­
wiedział miękko.
-Ty również.
- Chodz - podał jej rękę. - Nie możemy pozwolić,
żeby twoja mama czekała. Mamy mnóstwo czasu.
Podniósł się i pomógł jej wstać. Puścił rękę Alison,
dopiero kiedy doszli do land rovera.
- Mnóstwo czasu na co? - spytała niewinnie.
- Na wszystko.
Co jest w tym mężczyznie, zastanawiała się, co
sprawia, że jego słowa robią na mnie takie wrażenie?
Zawsze usłyszę w nich więcej, niż rzeczywiście zostało
powiedziane.
Wkrótce ich oczom ukazaÅ‚y siÄ™ pierwsze zabudo­
wania. Alison miaÅ‚a w tej chwili tylko jedno prag­
nienie. Chciała, żeby wyjeżdżali stąd pozbawieni
wszelkich animozji, które oddalaÅ‚y ich od siebie ni­
czym ocean dzielÄ…cy dwa kontynenty.
ROZDZIAA SZÓSTY
Dopiero pózniej Alison uzmysłowiła sobie, że
Gavin zdawał się odgadywać wszystkie jej myśli.
- W ten weekend - powiedział, kiedy dotarli do
samochodu - chcę myśleć tylko o tym, że miło
spędzam czas z tobą i twoją rodziną. %7ładnych kłótni
ani obrażania się! - dodał z uśmiechem, grożąc jej
palcem. - A teraz jedziemy na śniadanie!
Posiłek, który przygotowała dla nich mama, był
rzeczywiście wspaniały. Jajka na bekonie, parówki,
tosty, pomidory i ogromna ilość wybornej herbaty.
- To było wspaniałe, Mary - podziękował Gavin,
kiedy skończyli jeść. - Alison, czy starczy ci sił, żeby
odwiedzić bratanicę?
- Najpierw pomogę mamie zmywać naczynia.
- Dam sobie radÄ™ sama. ZresztÄ… stara Jessie mi
pomoże. A was nie chcę tu oglądać ani chwili dłużej!
Tata i Brian będą w domu za kilka godzin. Pojechali
tropić konia, który uciekł od reszty stada.
Płacz dziecka dobiegł do ich uszu, jeszcze zanim
dotarli do domu Briana.
- Przynajmniej jej nie obudzimy - zauważyÅ‚ Ga­
vin.
Widać było, że Meg nie miała czasu przygotować
się na ich przyjście.
- Potrzymaj jÄ… - wrÄ™czyÅ‚a bezceremonialnie dziec­
ko swojej bratowej. -i jeśli mi powiecie, że to kolka
i że z tego wyrośnie, to was zabiję!
78 SZPITAL NA PROWINCJI
Alison wzięła delikatnie dziecko na rÄ™ce i pogÅ‚as­
kała po buzi.
- Przytul ją mocniej, nie ugryzie cię! - roześmiała
się Meg. - Myślałam, że znasz się na dzieciach.
- Nie na takich. Znam siÄ™ na noworodkach i na
dzieciach starszych. Nie mam jednak bladego pojęcia,
co robi siÄ™ z takimi!
Dziewczynka przestała płakać i Alison usiadła na
kanapie, żeby się jej lepiej przyjrzeć. Mała miała już
trochę włosków, a jej oczy były równie błękitne, jak
oczy jej ojca.
- Teraz lepiej - powiedziaÅ‚a miÄ™kko. - Nie przyje­
chaliśmy z tak daleka tylko po to, żeby słuchać, jak
płaczesz, droga panno.
Ogromne oczy spoczęły na niej i Alison zdawało
się, że dostrzegła w nich cień uśmiechu.
- Ty maluchu - powiedziała i ucałowała dziecko.
- Meg, ona jest cudowna!
- Wiem - zgodziła się młoda matka. - Gdyby
jeszcze potrafiła powiedzieć, co jej dolega!
Alison podniosła głowę i napotkała wzrok Gavina,
który przyglądał się jej z uwagą. W jego spojrzeniu
dostrzegła tyle ciepła, że poczuła się zawstydzona.
Wyciągnął ręce i Alison podała mu dziecko.
Posiedzieli chwilę z Meg, po czym Alison zabrała
Gavina do stajai. Zaraz przybiegÅ‚y do nich psy i przy­
witały panią z dziką radością.
- Jeśli chcemy wyruszyć wcześnie rano, musimy się
upewnić, że sÄ… zamkniÄ™te. Inaczej siÄ™ ich nie po­
zbędziemy.
Przedpołudnie spędzili spacerując po farmie i nad
rzeką. Kiedy upał stał się nie do zniesienia, usiedli na
obszernej werandzie. PoczÄ…tkowo rozmawiali o róż­
nych rzeczach, ale potem ogarnęło ich bÅ‚ogie roz­
leniwienie i zamilkli. Po chwili oboje zasnęli.
SZPITAL NA PROWINCJI 79
Po przebudzeniu Alison zauważyła, że Gavin wciąż
śpi. Przyjrzała mu się z uwagą. Wyglądał wyjątkowo
młodo i bezbronnie. Po raz pierwszy też nie dostrzegła
w jego rysach śladu zmęczenia.
OtworzyÅ‚ oczy i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, widzÄ…c jej skon­
sternowaną minę. Dziwna sprawa, że tak bardzo ją
niepokoił. Początkowo miała na jego temat bardzo
jednoznaczne zdanie. Nie lubiła go i denerwował ją
swoimi wypowiedziami.
Jednak kiedy ją obejmował, czuła się zupełnie
inaczej.
- Powiedziałbym, że dam każdą sumę, żeby znać
twoje myśli, ale może nie są na sprzedaż? - zapytał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl