[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaplątała się, a on wcale nie zamierzał jej pomóc.
- Czy wobec innych mężczyzn, z którymi się spotykasz, masz jakieś erotyczne
obowiązki? - zapytał i oczy mu się zwęziły.
- Nie! To nie tak! - krzyknęła Julia i zaczerwieniła się po nasadę włosów. - Miałam na
myśli co innego. Chciałam powiedzieć, że czasem ma się obowiązek podtrzymania rozmowy,
żeby dobrze wypaść, że trzeba coś mówić, nawet jeśli się nie ma na to ochoty...
- Czy mógłbyś mi przedstawić swoją milutką narzeczoną? - rozległ się ociekający
fałszywą słodyczą głos Sheili Fortune.
Julia odetchnęła z ulgą; Michael zesztywniał.
- Skoro mowa o braku ochoty - szepnął jej do ucha - będziesz teraz miała okazję się
przełamać.
Barbara i Nate nie byli zachwyceni perspektywą zaproszenia Sheili, Michael jednak
uznał, że na przyjęciu zaręczynowym nie może zabraknąć jego matki. Dobrze wiedział, czego
się można po niej spodziewać, ale nie chciał robić jej afrontu.
Automatycznie zwrócili się ku niej, przywołując na twarze sztuczne uśmiechy.
- Znasz już Julię, mamo - syknął Michael. - Wielokrotnie widziałaś ją w biurze.
Sheila otaksowała Julię wzrokiem.
- Twoja sekretarka była szarą myszką - wycedziła - a ta tutaj jest zupełnie inna.
Pewnie dlatego jej nie poznałam.
Przez dłuższą chwilę nie spuszczała z niej bacznego spojrzenia. Jej wieczorowy strój,
błyszczący i rzucający się w oczy, w niczym nie przypominał wytwornych, gustownych
sukienek Barbary i Eriki. Sheila była obwieszona biżuterią, a jej ciężkie od bransolet dłonie
robiły wrażenie martwych ptaków złapanych w złote sidła. Julia postanowiła być miła dla
matki Michaela.
- Witam - powiedziała z szerokim uśmiechem. - Miło panią zobaczyć, pani Fortune.
Wiedziała, że Sheila w ćwierć wieku po rozwodzie nadal lubi, by ją tak nazywać.
Teraz uniosła dumnie głowę, perły w jej uszach zalśniły.
- Jesteś w ciąży? - zapytała obcesowo.
- Mamo! - Oczy Michaela aż pociemniały. - Zabraniam ci...
- Nie jestem - przerwała mu szybko Julia.
- Mnie nie oszukasz. Ja nie jestem taką hipokrytką jak tamte dwie, Erica i Barbara, co
to robią słodkie minki i udają, że nic nie podejrzewają. Wszyscy tak myślą, ale tylko ja jedna
mam odwagę powiedzieć to głośno. Dlaczego niby Michael miałby się żenić ze swoją
sekretarką czy kim tam jesteś? Pytam, bo chcę wiedzieć, kiedy dziecko się urodzi. Znowu
przecież mam zostać babcią! Po raz drugi!
W jej głosie zabrzmiała prawdziwa rozpacz. Julia strasznie się zmieszała.
- Nie jestem w ciąży. Myśmy z sobą wcale nie spali. Sheila zmrużyła oczy.
- Tak to sobie wymyśliłaś? Znakomity pomysł, a taka z ciebie cicha woda! Udawałaś
szarą myszkę, żeby go wziąć na niewinność! Nie dałaś mu przed ślubem, żeby go złapać na
męża! Takiemu zblazowanemu facetowi musi się bardzo podobać taki numer. To
podniecające widzieć, jak brzydkie kaczątko zmienia się w pięknego łabędzia!
- Mamo, przestań! - Michael posiniał z wściekłości.
- Ani myślę! Powiem wszystko, do końca! Jestem twoją matką i mam prawo, a nawet
obowiązek ostrzec cię przed tą kobietą! Gra przed tobą komedię, a ty dajesz się nabrać. To
kuta na cztery nogi dziwka, co udaje skromnisię. Z takim wyglądem może z każdym facetem
zrobić wszystko...
Sheila utkwiła wzrok na wysokości piersi Julii.
- Niezle ją ubrałeś. Ta sukienka musiała cię sporo kosztować. Wiem, kto za nią
zapłacił, przede mną nic się nie ukryje. Ta głupia Kristina opowiedziała Jane o wyprawie z
Julią po zakupy, i jak to ochoczo za wszystko płaciłeś. Swoją drogą bardzo się dziwię, bo od
czasu Delilah byłeś bardzo ostrożny z kobietami.
Michael uniósł dłonie, jakby osłaniał się przed ciosem.
- Mamo, to nie ma nic wspólnego z obecną sytuacją.
- Może nie, a może tak. - Sheila skrzywiła się i pogardliwie spojrzała na narzeczoną
syna. - Omotałaś całą rodzinę, moja panno, nie poszłaś z nim do łóżka, a dał ci już nawet
pierścionek swojej ukochanej babki! Wyższa szkoła jazdy, ale po moim trupie! Nigdy za
niego nie wyjdziesz. Każę mojemu adwokatowi prześwietlić cię na wylot, zaangażuję
detektywów! Oni już znajdą w twoim życiu co trzeba. A przy okazji, mogłabyś nauczyć tych
swoich sztuczek moją córkę Jane, niechby sobie też złapała jakiegoś bogatego chłopa!
Julia milczała. Potok pełnych jadu słów, wydobywający się z ust Sheili, powalił ją i
obezwładnił.
- Nic nie rozumiesz, mamo. - Głos Michaela był suchy i opanowany. - Jak zwykle
zresztą. Bardzo proszę, przeproś Julię i zapomnijmy o wszystkim.
Sheila wybałuszyła wymalowane oczy.
- Ja mam ją przeprosić! Za co, jeśli wolno zapytać? Mogę jej najwyżej pogratulować,
że spotkała takiego osła jak ty i że jest wystarczająco sprytna, żeby to wykorzystać.
- Ciociu! Cioteczko! - Rocky płynnym ruchem wśliznęła się pomiędzy nich i otoczyła
Sheilę ramieniem. - Jak dobrze cię widzieć! Cudownie wyglądasz, jak zresztą zawsze!
Znad ramienia ciotki mrugnęła znacząco do Michaela i Julii; najwyrazniej
nieprzypadkowo zjawiła się w samą porę.
- Masz tak wspaniale dobraną suknię do koloru oczu! - tokowała dalej Rocky. -
Zwietnie ci w niebieskim!
- To mój ulubiony kolor - łaskawie zgodziła się cioteczka . - Ty też ładnie
wyglądasz, kochanie, jesteś taka dziewczęca i naturalna. Widziałam też twoją siostrę. Ta jej
suknia nadaje się może na wybieg, ale nie na taką rodzinną uroczystość. Ty za to zawsze
jesteś tak skromnie ubrana. To godne pochwały, że kupujesz wszystko na wyprzedaży. Ja też
lubię rzeczy proste i zwyczajne...
Rocky z anielskim spokojem słuchała wywodów ciotki.
- Dziękuję, ciociu - odparła. - A teraz opowiedz mi, co u ciebie słychać. Nie
widziałam cię od mojego wyjazdu do Wyoming.
Sheila skrzywiła nos, jakby coś brzydko zapachniało.
- Wyoming! - powtórzyła z niesmakiem. - Jak ty możesz mieszkać w takim miejscu?
Przecież to okropne. Kyle też się tam przeprowadził, choć nie rozumiem dlaczego. Nie
przyjechał nawet na przyjęcie z okazji zaręczyn brata.
- Kyle jest bardzo zajęty - wtrącił Michael. - Dzwonił do mnie i wszystko mi
wytłumaczył.
- Ale ja w dalszym ciągu tego nie rozumiem - ciągnęła Sheila podniesionym głosem. -
Nie widzę również twojego przyrodniego brata. Czyżby on też miał jakieś nie cierpiące
zwłoki zajęcia na ranczu? Pewnie nie wiesz - zwróciła się do Julii - że Michael ma
przyrodniego brata, syna Barbary z pierwszego małżeństwa? Nazywa się Grant McClure.
Julia skinęła głową.
- Owszem, wiem.
Wiedziała też, że Sheila dosiadła właśnie swojego ulubionego konika.
- Ciekawe, czy wiesz, że Grant jako mały chłopiec wybrał życie z ojcem w Wyoming,
żeby tylko nie mieszkać z matką i ojczymem. Prawda, jakie to smutne, kiedy dziecko pragnie
być z dala od matki? Zupełnie tego nie rozumiem. Moje dzieci zawsze były ze mną. Barbara
oczywiście udaje, że ma świetny kontakt z synem, ale prawda wygląda zupełnie inaczej:
chłopak nigdy nie chciał mieć z nią nic wspólnego.
- Wyoming jest piękne, cioteczko - zaszczebiotała Rocky. - Mam nadzieję, że kiedyś
wpadniesz do mnie w odwiedziny. - Zerknęła na Michaela i Julię. - Idzcie do gości, a my tu
sobie jeszcze trochę pogawędzimy.
Sheila nie zaprotestowała i Michael szybko odciągnął Julię na bok.
- Rocky jest nadzwyczajna - powiedział, popatrując z daleka na kuzynkę, pogodnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]