[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kanonów jest głupie i dziecinne. – Podziwiałam okręt. Należy do pana?
– Skąd to przypuszczenie?
– Niezbyt przypomina okręt piratów. Pomyślałam, że może to angielski statek i mógłby
pan…
– Nawet gdyby ten okręt był mój, nie mógłbym zmienić jego kursu i popłynąć do Anglii,
lady Harriet – odparł chłodno, bez uśmiechu.
– Czy wolno spytać, z jakiego powodu odczuwa pan taką lojalność wobec kalifa?
– Jest dla mnie jak przybrany ojciec, a jego syn jak młodszy brat.
– Rozumiem…
– Nie sądzę, nie będziemy jednak się spierać. Czy zadowoli panią moja obietnica, że
powiem kalifowi o jej prośbie w sprawie okupu?
– Jest pan gotów zrobić to dla nas?
– Dla pani tak – powiedział Kasim. – Obawiam się jednak, że w przypadku pani kuzynki
nie ma takiej możliwości.
– Więc nie mogę jej opuścić. – Nadzieja zgasła równie szybko, jak zabłysła.
– Zatem dokonała pani wyboru – podsumował. – Świeżego powietrza na pokładzie może
pani zażywać do woli. – Skłonił się lekko i odszedł porozmawiać z kimś z załogi.
Harriet przygryzła wargę i z oddali przyglądała się, jak błyskawicznie ludzie wypełniają
rozkazy Kasima. Nie ulegało wątpliwości, że jest w swoim żywiole, lubi mieć władzę.
Dlaczego tak się uparł? Dlaczego nie chce przyjąć okupu, zwrócić im wolności? Był
gotów wstawić się tylko za nią, bo jako nieurodziwa na pewno nie wpadnie w oko kalifowi.
Jednak los pięknej Marguerite był przesądzony, a ona nie mogła jej zostawić na pastwę losu. Jeśli
je rozdzielą, to tylko siłą!
Następnego ranka Marguerite fizycznie czuła się lepiej, ale nic nie było w stanie dodać jej
otuchy. Przynajmniej przestała płakać. Traktowano je dobrze, dostawały jeść do syta, piły wino,
miały wodę do mycia, dostarczono też więcej szat, z których Marguerite wybrała te, które
pasowały do jej karnacji.
Po krótkim pobycie na pokładzie Harriet nie widywała Kasima. Wprawdzie nie pojawił
się w kabinie, za to przysłał chłopca z pytaniem, czy czegoś nie potrzebują. Harriet poznała
malca, który należał do handlarza niewolników. Gdy spytała, czy też został kupiony dla kalifa,
Yuri odparł z szerokim uśmiechem:
– Pan Kasim kupił mnie dla siebie, będę jego służącym. Pan Kasim powiedział, że jak
tylko zechcę, to zostanę wyzwolony, ale gdzie wtedy bym poszedł? Cieszę się, że służę takiemu
panu. To uczciwy i dobry człowiek i nie wiem, czy jest ktoś tak hojny jak on.
Harriet zastanawiała się, dlaczego Kasim się tu nie pojawił. Odstąpił im kabinę i spał
gdzie indziej, jednak w skrzyni było wiele jego osobistych rzeczy. Czyżby unikał jej
i Marguerite, bo nie chciał wysłuchiwać kolejnych próśb o przyjęcie okupu?
Późnym popołudniem drugiego dnia podróży dotarli do portu. Harriet była pewna, że są
w Stambule. Budowle wydały jej się dziwne, całkiem różne od tych, do których przywykła
w Anglii, ale przy tym piękne. Stojąc na pokładzie, przyglądała się im jak urzeczona.
– Wspaniały widok, prawda?
Obróciła się gwałtownie do Kasima i uśmiechnęła się mimo woli. Nagle zapomniała
o strachu, o smutnej przyszłości. Zdało się jej, że stoi u progu wielkiej przygody. Zarazem jednak
odparła cierpko:
– Tak bym myślała, gdybym przybyła tu jako gość.
– Lady Harriet, angielskie damy nadzwyczaj rzadko przyjeżdżają tutaj w gościnę, choć
słyszałem o takich, które potrafiły się dostosować do tutejszych warunków i rezydowały tu przez
jakiś czas. Jedna z tych Angielek nawróciła się na islam, więc pozwolono jej na stałe zamieszkać
w Stambule, choć ani nie jest niewolnicą, ani nie ma męża. Bywa na dworze sułtana, rozmawia
z nim o wielu sprawach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]