[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ze spokojem. - Masz w sobie coś zmysłowego. W twoim towarzystwie żaden
mężczyzna nie potrafi się opędzić od erotycznych fantazji. Dlatego trudno mi
uwierzyć, że nikt nie próbował cię zwabić do łóżka.
Alandra głęboko westchnęła i poprawiła głowę na jego ramieniu.
- Nie wiem, jak to się stało. Może po prostu żaden mężczyzna nie potrafił
mnie zainteresować. Chodziłam z wieloma. Wszyscy byli bogaci i atrakcyjni. Kilka
razy prawie się zakochałam. Jednak coś mnie powstrzymywało od ostatniego kroku.
- Aż do teraz.
Alandra usłyszała, jak po tych słowach jego serce zaczęło szybciej bić, jakby
się chciało wyrwać z piersi.
- Aż do teraz - powtórzyła. - Przyznaję, że twoje zaproszenie pojawiło się w
odpowiednim momencie i to z wielu powodów.
- No i teraz udało mi się to, o czym od dawna marzyłem - przypomniał jej
Nicolas.
56
S
R
Obejmując Alandrę w pasie, lekko ją podniósł i z uwagą się jej przyjrzał. Jego
słowa całkowicie wybudziły ją ze snu. Chciała zaprzeczyć, ale poczuła, że nie ma
ochoty na spory i wcale się nie gniewa. Kłótnie postanowiła odłożyć na pózniej.
ROZDZIAA DZIESITY
Przez drzwi balkonowe do pokoju wpadały promienie słońca, załamując się na
dywanie i rzucając światło na pościel łóżka. Alandra przeciągnęła się leniwie i
ziewnęła. Odwróciła się, pewna, że znajdzie obok śpiącego Nicolasa. Gdy jednak jej
ręka opadła na zimny materac, otworzyła oczy i zamrugała. Leżała naga, zamotana
w jasne, pogniecione prześcieradło.
Usiadła na łóżku i rozejrzała się dookoła. Z żalem zauważyła, że Nicolasa
nigdzie nie ma. Miała nadzieję, że obudzi się w jego ramionach, ale być może książę
nie chciał, by go przyłapano w łóżku z wynajętą pracownicą.
Westchnęła, usiadła i włożyła szlafrok. Spojrzała na zegarek. Z przerażeniem
zobaczyła, że jest dziesiąta. Jak to możliwe, by tyle spała? Obawiając się nieprzy-
jemnego powitania w jadalni, szybko wzięła prysznic i umyła zęby. Włożyła prostą,
białą sukienkę ze srebrnym paskiem. Do tego nałożyła białe sandały na koturnie.
Nie chciała wyglądać wyzywająco, ale zależało jej, by podkreślić swe kobiecie
kształty. Ten strój miał jej dodać pewności siebie przed kolejnym spotkaniem z
Nicolasem.
Przeżyła noc z księciem, swoim pracodawcą, który na pierwszym spotkaniu
zaproponował, by została jego kochanką. %7łałowała, że dała się uwieść. Powinna się
była zachować bardziej roztropnie. Jedno było pewne: nie zamierzała się stać
nadworną nałożnicą Nicolasa.
Z tym postanowieniem zeszła na dół po krętych schodach. W holu nikogo nie
było, nawet służby. Alandra poczuła się jeszcze bardziej winna z powodu
spóznienia. Poszła do jadalni, gdzie zwykle spotykała się z rodziną królewską. Tam
57
S
R
też nikogo nie zastała, a stół był już uprzątnięty. Wróciła do foyer i skierowała się
do gabinetu Nicolasa. Nie zamierzała się od razu z nim spotykać, ale chciała się
wywiązać ze swych obowiązków i zacząć kolejny dzień pracy.
Drzwi były zamknięte i Alandra miała nadzieję, że go nie zastanie, ale gdy
zapukała, usłyszała jego głos. Wstrzymała oddech i przestąpiła próg gabinetu. Nico-
las siedział przy biurku. Podniósł głowę i spojrzał na nią czule, przyprawiając ją o
szybsze bicie serca.
- Dzień dobry - powiedział cicho, odkładając długopis i wstając z krzesła. -
Mam nadzieję, że dobrze spałaś.
Jego głos wydał jej się nazbyt oficjalny, szczególnie jak na mężczyznę, który
kilka godzin wcześniej był z nią w łóżku. Mimo że nie robił żadnych aluzji do ich
upojnej nocy, patrzył na nią łakomie, ślizgając się głodnym wzrokiem po jej ciele.
Znów miała ochotę mu się oddać.
- Tak, dziękuję - odparła, podtrzymując oficjalny ton rozmowy. - Przepraszam
za spóznienie. Wczorajszy wieczór był udany, ale nie zamierzam spocząć na laurach
i chciałabym się zająć kolejną sprawą.
Specjalnie nie wspomniała o wspólnie spędzonej nocy, starając się zachować
pełen profesjonalizm. To ułatwiało współpracę i pozwalało utrzymać zdrową
atmosferę. Nicolas patrzył na nią tak, jakby doskonale wiedział, skąd się bierze jej
zachowanie.
- Kilka godzin więcej w łóżku to nic złego, ale jeśli masz jakiś nowy pomysł, z
radością posłucham.
To mówiąc, wskazał jej krzesło naprzeciw biurka. Gdy Alandra usiadła,
Nicolas wrócił na swoje miejsce.
- Rzeczywiście, mam pomysł - ożywiła się, czując, że napięcie powoli z niej
opada. - Tym razem nie chodzi o zbieranie pieniędzy na dobroczynnym balu, ale o
tworzenie nowych organizacji charytatywnych.
- Doprawdy? - rzucił Nicolas, unosząc lekko brwi i opierając się o krzesło.
58
S
R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl