[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ca, który umarł dawno temu i nie miał teraz możliwości obrony.
- Tak się nie stanie - próbowała ją uspokoić Rosie.
Starała się sprawiać wrażenie, że jest spokojna i pewna siebie, choć wcale się tak
nie czuła.
Ewa wzruszyła ramionami.
R
L
T
- Przynajmniej jesteś starsza niż ja, gdy wyszłam za twojego ojca. Chcę tylko, że-
byś miała świadomość faktu, że jeśli poślubisz Gerda, nigdy nie będziesz mogła wystąpić
o rozwód. Jego poddani są bardzo konserwatywni. Nawet jeżeli nie będzie się wam ukła-
dało, to i tak będziesz musiała przy nim pozostać. Musisz mieć świadomość, że decydu-
jesz teraz o całym swoim życiu. Oczywiście życie księżnej ma wiele zalet, ale obawiam
się, że czasami bywa po prostu nudne - ciągnęła Ewa, zanim jej córka zdążyła zaprote-
stować.
Rosie z trudem zapanowała nad uczuciami.
- Ja się nie nudzę tak łatwo jak ty - powiedziała po prostu. - Poza tym nie wiedzia-
łam, że tak bardzo interesowałaś się poglądami obywateli Karatii.
- Twój ojciec przyjeżdżał tu kilka razy, gdy był mężem matki Aleksa - powiedziała
Ewa, odwracając się do okna. - Uznał ich za bardzo ciekawy obiekt badawczy. Dopóki
nie odkryli, że posiadają kruszec potrzebny do budowy części komputerowych, wydawali
się tkwić w jakiejś luce czasoprzestrzennej. Byli biedni i zacofani. Nie sądzę, żeby trzy-
dzieści lat dobrobytu tak zasadniczo zmieniło ich sytuację.
- Gerd zamierza przeprowadzić reformę edukacji i to powinno poprawić sytuację.
Poza tym myślę, że ojciec przesadzał w swojej surowej ocenie.
Ewa znów wzruszyła ramionami.
- Jak tam sobie chcesz, tylko nie mów, że cię nie ostrzegałam. A teraz powiedz mi,
co nas dziś czeka.
Rosie streściła jej przebieg ceremonii zaręczyn i spotkania z poddanymi.
- Niezły program - oceniła matka, unosząc brwi. - Czy Aleks już tu jest?
- Będzie tu za godzinę.
- Nie patrz tak na mnie - skarciła ją Ewa z uśmiechem. - Wiesz, że umiem się za-
chować, nawet przy Aleksie.
Będąc już we własnym pokoju, Rosie poczuła, jak ogarnia ją zniechęcenie. Czego
się właściwie spodziewałam? %7łe moja matka nagle zamieni się w kogoś, kto potrafi da-
wać rady i wspierać? Wiedziała, że Ewa nigdy się nie zmieni, że nie da jej tego, czego
tak bardzo potrzebowała.
Ona już taka jest, pomyślała z rezygnacją Rosie. Zawsze będę sama.
R
L
T
Chyba, że kiedyś będę miała dzieci...
W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi i po chwili do pokoju wszedł
Gerd.
- Co się stało? - zapytał zatroskany, widząc jej smutne oczy.
- Nic - odpowiedziała automatycznie.
- Czy mogłabyś przyjść do mojego gabinetu i obejrzeć ze mną pierścionki zaręczy-
nowe? - zapytał. - Nawet w Karatii jest zwyczaj dawania pierścionków zaręczynowych -
dodał, rozbawiony jej przerażonym spojrzeniem.
- Zupełnie o tym zapomniałam - przyznała, próbując się roześmiać, ale wiedziała,
że jej śmiech nie zabrzmiał beztrosko.
- Najwyższy czas o to zadbać - zauważył Gerd.
Widząc jej smutną minę, wyciągnął do niej ramiona.
- Chodz tu do mnie - powiedział tak czułym tonem, że serce Rosie zabiło mocniej.
Rumieniąc się, przytuliła się do niego. Wydawał się rozumieć, jak bardzo potrze-
buje w tej chwili wsparcia. Rosie głęboko westchnęła i rozluzniła się w jego silnym, mę-
skim uścisku.
- Lepiej się czujesz? - zapytał po chwili.
- Tak, już dobrze - szepnęła zawstydzona.
Wyszli razem z pokoju, trzymając się za ręce.
W gabinecie Gerda czekała na nich taca obita czarnym aksamitem, aż skrząca się
od pierścionków. Rosie zaparło dech z wrażenia.
- Diamenty są oczywiście najbardziej tradycyjnym wyborem, ale pomyślałem, że
może wolałabyś coś tylko ze złota. Jeżeli uznasz, że nie podobają ci się te kamienie,
zawsze możemy je wymienić.
- Jak mamy coś z tego wybrać? - zapytała zachwycona Rosie. - One wszystkie są
przepiękne.
- Drogą eliminacji. Duże kamienie będą wyglądać zbyt ciężko na twojej drobnej
dłoni. Więc te możemy odłożyć - powiedział, wskazując na trzy pierścionki. - Zgadzasz
się?
- Tak.
R
L
T
Rosie w tej chwili bardzo pragnęła być równie wysoka i olśniewająca, jak kobiety,
które wcześniej były kochankami Gerda. %7ładna z nich nie miała burzy rudych loków,
pomyślała rozżalona. Wszystkie miały proste ciemne włosy i szlachetne rysy.
Gerd najwyrazniej był przyzwyczajony do wybierania biżuterii. Ciekawe, co ku-
pował innym kobietom... Pierścionki? Nie, pewnie nie. Pierścionek może symbolizować
przywiązanie. Naszyjniki? Bransoletki?
Bez względu na to, co kupował swoim kochankom, robił to dlatego, że chciał
sprawić im przyjemność, a nie dlatego, że wymagała tego etykieta, pomyślała z zazdro-
ścią Rosie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl